Trzydziesty pierwszy.

2.8K 148 10
                                    

Kolejne chwile mijały mi dość szybko. Spędzałam czas przed telewizorem, z przyjaciółkami i z Caroline. Harry wciąż się nie odezwał, a do rozpoczęcia roku szkolnego zostały dwa dni. Nie chciałam przekraczać progu drzwi wejściowych naszego liceum. Chciałam zatrzymać czas i cieszyć się wolnymi momentami, w których mogłam być sobą...

Obawiałam się. Obawiałam się, że teraz wszystko może się zmienić. Obawiałam się tego, że Harry nie będzie zwracał na mnie uwagi. Obawiałam się wszystkiego.

A najbardziej tego, że ja wciąż będę go kochać, a on o mnie zapomni (...).

Byłam w sklepie i szukałam ładnej sukienki na rozpoczęcie roku szkolnego. Chciałam jakoś wyglądać. Zawsze chodziłam ubrana w zwykłych czarnych spodniach i białej bluzce, ale teraz...Teraz miałam ochotę założyć coś, dzięki czemu, innym opadłaby szczęka. Uśmiechnęłam się sama do siebie i złapałam za czarną koronkową sukienkę. Była naprawdę śliczna.

- Jamie? - usłyszałam czyjś głos, a przede mną pojawiła się uśmiechnięta Anne. Odwzajemniłam jej gest i zamrugałam kilkakrotnie.

- Ohh...Dzień dobry - przywitałam się z kobietą.

- Dzień dobry - kiwnęła głową - Jak się trzymasz? Dawno cię nie widziałam - powiedziała, siląc się na mały, blady uśmiech. To fakt. Od sytuacji w rodzinnym mieście Harry'ego nie miałam z tą kobietą żadnego kontaktu. Było mi trochę przykro z tego powodu, bo naprawdę ją polubiłam, ale sądziłam, iż byłoby to niewygodne...Spotykanie się z nią.

- W sumie...Wszystko w porządku. Przyszłam kupić jakąś sukienkę na rozpoczęcie roku - stwierdziłam - A Ty?

Było mi dziwnie kierując się do niej po imieniu, ale wiele razy powtarzała mi, abym tak się do niej zwracała.

- Ja przyszłam po swoją koleżankę, która tu pracuje - odpowiedziała, a ja kiwnęłam głową. Zaczęłam się  przyglądać swojej sukience. Wyglądała dobrze. Musiałam ją jeszcze przymierzyć. Między nami zapanowała cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Ostatnimi czasy w ogóle nie potrafiłam rozmawiać z ludźmi...

- Rozmawiałaś z Harry'm? - spytała, a ja zmarszczyłam czoło.

- Dlaczego miałabym? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Eh...- machnęła ręką - Przykro mi, że nie jesteście już razem.

- Tak. Dziękuję. Rozumiem - kiwnęłam głową. Nie chciałam dłużej o tym rozmawiać - Przepraszam, ale muszę iść przymierzyć tę sukienkę, a mam jeszcze inne sprawy do załatwienia - skłamałam. Tak naprawdę chciałam uwolnić się od jej przenikliwych oczu. Były podobne do oczu Harry'ego, co tylko wzbudzało we mnie to dziwne uczucie, którego za wszelką cenę chciałam się pozbyć.

- Jasne, jasne. Nie zatrzymuję cię już dłużej - podeszła do mnie bliżej i uścisnęła mnie - Trzymaj się, kochanie. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

Pokiwałam głową i odeszłam, kierując się w stronę przymierzalni. Pomachałam jeszcze kobiecie na pożegnanie i posłałam jej delikatny uśmiech. Była naprawdę miła...Ale nie mogłam z nią dłużej rozmawiać na temat mojego związku z jej synem. Weszłam do małego pomieszczenia, przymierzyłam sukienkę i stwierdziłam, że to jest właśnie to, czego szukałam. Bałam się nowego roku. Bałam się pójść do szkoły. Bałam się reakcji ludzi.

W sumie nic się nie zmieniło. Nauczyłam się czym jest miłość. Pokochałam chłopaka, który nie jest zdolny do bycia z kimś na poważnie. Zostałam zraniona...Ale wciąż jestem tą samą Jamie Brown. Ze średnią 6.0 i plakietką "dziewica". Może jestem trochę bardziej doświadczona, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie było potrzebne. Gdyby nie to, że Harry...Na tamtej imprezie zaproponował mi pomoc w tych sprawach, nie płakałabym teraz codziennie w nocy w poduszki, nie miałabym złamanego serca i nie czułabym się tak cholernie dziwnie za każdym razem, gdy pomyślę o szmaragdowych tęczówkach, malinowych ustach i wysportowanej sylwetce chłopaka. To wszystko było nie potrzebne (...).

Wracałam do domu, szukając w swojej torebce telefonu. Musiałam go gdzieś mieć, a w kieszeniach w swoich spodniach go nie było. W jednej ręce trzymałam siatki z zakupami, a drugą szperałam w celu znalezienia swojej komórki. Była godzina szesnasta albo siedemnasta. W każdym razie na dworze było nieco chłodniej, niż z samego rana, kiedy wyszłam na zakupy. Po chwili moje ciało zderzyło się z jakąś powierzchnią. Upadłam na ziemię, cicho piszcząc i wypuściłam z ręki wszystkie reklamówki. Przez ten cały czas miałam zamknięte oczy, a gdy je otworzyłam moje serce zaczęło bić tysiąckroć razy mocniej. Przede mną stał Harry. Jego wyraz twarzy był obojętny, a wzrok spuszczony. Zamrugałam kilkakrotnie, a on westchnął, podając mi rękę.

- Uważaj jak chodzisz, Jamie - powiedział, a ja otworzyłam lekko usta.

- Szukałam telefonu w torebce. Skoro mnie widziałeś, mogłeś mnie ominąć czy coś w tym stylu - wywróciłam oczami i podniosłam z ziemi swoje zakupy. Chłopak po raz kolejny westchnął. Między nami zapanowała cisza. Nie wiedziałam, czy powinnam odejść czy zostać i czekać na cud. Harry przeczesał dłonią swoje włosy i spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było elektryzujące i w jednym momencie wszystkie uczucia, którymi darzyłam bruneta, powróciły.

- Możemy porozmawiać? - spytał, a ja kiwnęłam głową.

- Myślę, że to dobry pomysł - skwitowałam i zaczęliśmy iść. Cisza. Cisza. Cisza. Była już naprawdę denerwująca, ale nie chciałam się odzywać. Nawet nie wiedziałam, co mogłam powiedzieć. "Hej, Harry. Kocham cię, ale wiem, że ty mnie nie, ale bądź ze mną z litości, bo tak cholernie bardzo za tobą tęsknie?" pomyślałam i skarciłam się w swoich myślach.

- Jamie, ja cię naprawdę przepraszam...- zaczął.

- Ale za co? - spytałam. Nie miał za co mnie przepraszać. Taka była prawda. Dobrze wiedziałam, że nie jest zdolny do miłości i mimo wszystko się w nim zakochałam. To ja zawiniłam...

- Za wszystko. Za wszystkie krzywdy, które ci wyrządziłem...- wziął głębszy oddech - Za te cholerne zakłady...Za to, że się we mnie zakochałaś. Nie chciałem, aby tak wyszło.

- Jakie zakłady, Harry? - zmarszczyłam czoło i zatrzymałam się, patrząc na niego wyczekującym spojrzeniem.

- Po tym...Po tym co ci teraz powiem - zaczął zmieszany - Nie zdziwię się, jeśli mnie znienawidzisz.

Otworzyłam szerzej oczy, a moje serce zaczęło szybciej bić. Nie. To nie mogła być prawda...

Czy on mówił o...

- Założyłem się z Zaynem, że przelecę dziewicę...- powiedział - Potem założyłem się z nim, że cię w sobie rozkocham...

Powiedział, a wszystko wokół mnie zawirowało. Zatkało mnie. Otworzyłam usta w celu powiedzenia czegoś, ale żadne słowo nie mogło z nich wyjść. Nic. Byłam jak sparaliżowana.

Jednak Zayn miał rację. Zayn mnie nie okłamał...To Harry był tym, który przez ten cały czas miał sekrety.

- Pierwszy zakład przegrałem, ale drugi...Drugi wygrałem - powiedział, a ja miałam ochotę go spoliczkować - Naprawdę mi przykro, Jamie. Nie chciałem, aby tak wyszło. To wszystko...To wszystko mnie po prostu przerosło - mówił głosem bliskim płaczu - Jesteś naprawdę świetną dziewczyną. Nie wiedziałem, że zacznie mi na tobie zależeć...Nie wiedziałem, że to wszystko przyjmie w ogóle inny kierunek.

Czułam się zraniona. Czułam się jak szmata. Nie wiedziałam, jak on mógł tak zrobić...Założyć się o mnie.

Głupia myślałam, że to wszystko...Że on jest dla mnie dobry. A prawda była zupełnie inna (...).

_______________________________________________________

To już ostatni na dziś kochani :-) Trochę zaszalałam, ale no cóż. Jutro dodam tylko 32 i epilog, także tego...

Poza tym...Musicie mi doradzić...Nie mam cholernego pojęcia, czy powinnam pisać drugą część tego opowiadania czy nie...Nie wiem co robić i naprawdę potrzebuję Waszej pomocy.

Dobranoc skarby☺ Xx

Love stars with a smile, grows with a kiss and ends with a tear.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz