2= Nowi bohaterowie

165 12 2
                                    

Pov Kai

Walczyłem z Markusem na kije, gdy wtedy mój wujek wparował na arene i krzykną - Kai, Ninjago jest zagrorzone! - każdy z nas patrzyn na niego z szokiem. - Jak? Przez kogo? - pyta Kora. - Tego nie wiem! Usłyszałem tylko krzyki ludzi. To tyle. - wyrzyciłem mój kij - Dobra! Nie czas na wyjaśnienia, mój dom jest zagrorzony. - krzyknołem i pobiegłem do portalu. - Kai! - krzykną Lar
- Idziemy z tobą. - wytłumaczył - Nie podrzebnie. Ja i reszta ninja poradzimy w tym zagrorzeniem. - - A co jeśli to twój ojciec? - spoirzałem na Oridee. Wtedy przypomniej mi się mój koszmar.

/sen\

Szłem po mrocznych ulicach Ninjago. Budyńki zostały zniszczone i podpalone. Prawie przy każdej ruinie leżało co najmniej trzydziestu martwych ludzi. Usłyszałem śmiech. Przerażający śmiech. Patrzę w górę i widzę ciemną postać, a nad nim widzę moich przyjaciół związani w krwisto czerwone płomnienie. - Czekałem na ciebie synu. - odparła postać. Przyjrzałem się jemu. Wtedy szok i strach pojawił się na mojej twarzy. - Ojcze, co ty wyprawasz? - on tylko się zaśmnieł - Co zrobiłeś z Ninjago i po co zabiłeś niewinnych mieszkańców?! - dawałem kolejne pytania. - Znasz mnie synu. Nie spoczyne jeśli nie osiągne celu. - powiedział. - Jak cię znam twoje osiągnieńcia to podbijanie krain, a nie zabijanie ludzi. - - Zabijam tylko tych, którzy są nieposłyszni. Mieszkańcy Ninjago nie chcieli dać mi pokłonu to mają swoją karę. Ale... - spoirzał na moich przyjaciół. Wypełnił mnie strach z myślą co nadejdzie. - Ci bohaterowie Ninjago...zasługują na śmierć nie tylko za niegrzeczność, ale i za nieudaną obronę tej krainy. - dokończył zdanie. Wtedy jego ręce się zapaliły i rzucił czar na moich przyjaciół. Wszyscy zaczeli krzyczeć z bólu. Po pewnym czasie znikneli zamieniając się w proch. - NIEEE!!! - krzykołem w łzach w oczach. - Teraz czas na ciebie Kai. - powiedział mój ojciec. Podskoczył co najmniej pieńć metrów w górę i rzucił namnie ogromną kulę ognia. Nie widziałem niczego oprócz ciemności.

/koniec snu\

Moja twarz zblakła. Przyjaciele patrzyli na mnie z zmartwieniem.
- Nacie racje. Moi przyjaciele nie wiedzą skim walczą. A my wiemy i damy mu takie lanie, że nie pozbiera się przez kilka tygodni. - powiedziałem pewny siebie. - Tak! - krzykneli wszyscy - Kai. - zwracam się do mojego wujka. - Twój ojciec nie może wiedzieć, że ty i reszta jesteście w Ninjago, więc.. - swoją mocą wyjął wysokich pułek jakieś pudełka i dał jednemu z nas. - Te stroje powinny zamaskować wasze oblicza. - otworzyłem swoje pudełko jak i reszta. W niej były niesamowite stroje ninja. - Dziękujemy sensei. - Podziękowała Kora. - Mam nadzieje, że pamniętacie moje nauki i prywatne moce. - dodał. - Jak możemy zapomnieć mistrzu Shun. - powiedział z żartobliwie Lar. Mój wuj z uśmniechem pokręcił głową. - Bądźcie ostrożni. Szczególnie ty Kai. - ostrzeg nas na koniec. Kiwnołem głową na zgodę i z przyjaciółmi wbiegłem do portalu.

Pov Lloyd

- Lloyd uważaj! - usłyszałem krzyk Jaya. Obracam się i odskoczyłem na bok, gdy ujrzałem jednego z strażników tego cesarza. Wziołem rozpęd i kopnołem go do nieprzytomności. - Kurde, walczymy z nimi całe godziny, a oni nic. - skarżył się Cole. - Mają niezła przewagę. Nie tylko liczebną, ale i siły. - skomentował Zane strzelając lodem. Kilka budynków w Ninjago zostało zrójnowane lub spalone. Mieszkańcy krzyczeli i uciekali od zagrożenia, a my nic nie możemy zrobić by wygonić tych bandytów z miasta. - Było by lżej, gdyby Kai był z nami. - powiedziałem. - Ah, nie wierzę, że mój brat zakopał się gdzieś i nie wyjdzie by nam pomóc. - powiedziała Nya. - Skupcie się na ocaleniu miasta. - krzyczy Wu.

Przychodziłe następni zwiadowcy. A my tracimy już siły. Lecz walczymy dalej za Ninjago - Nie poddamy się! - krzyknołem.

Mineła kolejna godzina. A my ciągle walczymy. - Lloyd szkolny autobus z dziećmi jest w tarapatach. - usłyszałem głos Koko. Patrzę na ulicę i tam wielki olbrzym z wielką siła popycha autobus. - Biegnę do nich! - krzyknołem i zaczołem skakać z dachu na dach. W pobliżu obrzyma rzuciłem kulę energi by go odrzucić. Był to zły pomysł bo razem z olbrzymem spadał i autobus. Zaczołem biec by uratować te dzieci, ale drogę zagrodziło pięciu zbujów.
- Nie!! - krzykołem pokonałen już zbirów, lecz było za późno by już im pomógł. Ze smutkiem patrzę jak bus zbliża się do rozbicia.

- RRRRRAAAAAAAAŁŁŁŁ!!!! - usłyszałem potężny ryk. Po chwili jakiś błysk złapał autobus odłożył w bezpiecznym miejscu. Zamarłem gdy to zobaczyłem co było tym błyskiem.
- To jest... smok. - szepnołem. Smok przeleciał nad głowami armi i wylądował pomiędzy wszystkich. Zaświecił się i na środku pola pojawił się... ninja. - Nie, ja chyba śnie. - wyszeptałem.

Ten ninja jest ubrany w czarną kuszulę z czerwonymi rękawkami ozdopiony złotymi smokami. Czarne spodnie z czerwono-złotymi tasiemkami i czerwony pas. Czarne buty, czarno-czerwone ochroniacze na łokciach i czarne rękawiczki bez palców. Widać było brązowy pas na klacie i złote katany na plecach. Mniał czarną chustę na twarzy i czerwony kaptur na której widać złotego smoka.

Armia wskazała broń na tego wojownika. Wyjął swe katany i rzycił się na jedną grupę. - Wow. - sapnołem. Cios za ciosem pokonywał każdego strażnika. Po kilku minutach wszyscy leżeli bezwładni.

Niedługo potem usłyszałem potężny grzmoty. Za bloków pokazały się cztery ogromnych troli. Tajemniczy ninja schował swe katany i wycofał się z pozycji bojowej. - O nie. Znimi sam sobie nie poradzi. - powiedziałam. Chciałem zeskoczyć i jemu pomóc, ale wycofałem się wtedy, gdy usłyszałem kolejne hałasy z strony troli. Po pewnym czasie nastąpił błysk przez pierwszego trola niedaleko od niego wylądował ognisty lew, a trol został przcięty na dwie cześci. Potem przyleciał wielki jasnozielony jastrząb i wziął swymi szponami drugiego trola wyrzucając go daleko od nich. Trzeciego wziął ogromny niedzwiedz i rzucił w daleką kubkę gruzu. Ostatniego otoczył jakiś wodny węgorz. Węgorz wpłyną do trola po chwili rozwalił sie na kawałki.

Każde z tych zwierząt potchodzi do tego ninjy. Nastąpił błysk i pojawiło się innych wojowników ninja.

Pierwszy miał pomarańczową koszulkę bez rękaw z znakiem ognia. Brązowe spodnie, ciemniejsze buty. Na kolanach i łokcia widać złoto białe ochraniacze. Miał też białe ręlawiczki i pomarańczową fustę z białym kapturem z srebnym lwem. Na plecach mniał srebny miecz.

Drugi mniał szarą koszylę z zielonymi rękawami. Spodnie były czarne z zielonymi pasemkami. Buty też były czarne jak i rękawiczki. Chusta była szara, a kaptur zielony z srebnym jastrzębiem. Na plecach nosił podwóno zaostzroną włucznię.

Kolejny...a raczej kolejna.
Miał pomarańczową kuszylkę z czarnymi smugami. Brązowe spodnie i buty i na kolanach widać czarne ochraniacze. Mniała brązowe rękawiczki do łokci. Nosiła czarno pomarańczową maskę z srebnym niedzwiedziem. Na jej plecach wisiał krótki srebny topór.

Następna miała morską koszulkę z jednym niebieskim rękawem. Spodnie mniała szare, a buty czarne. Nosiła jedną szarą rękawiczkę na wolnej ręce. Nosiła niebiesko-morską maskę z srebnym węgorzem. Nosiła niebieski łuk na plecach.

Staneli blisko tego i o czymś rozmawiali. Zgaduję, ż ten smoczy ninja jest przywódcą. Po krótkiej rozmowie pobiegli gdzieś dalej.
Jednak ich przywódca zatrzymał się nie wiem czemu. Spoirzał się w moją stronę. Mój instynkt mówił żebym się ukrył, ale pozostałem i patrzę w tego tajemniczego ninją. Patrzyliśmy na siebie przez krótką chwilę i ninja pobiegł dalej.

- Nie wiem kim jesteś... - mówię - ale wiem, że pokarzesz się znowu. - podbiegłem by pomóc swoim przyjaciołą. Ciekawe czy uwierzą w to co widziałem.

Lego Ninjago Movie - Syn Smoka -Where stories live. Discover now