Prolog

355 15 1
                                    

Pov Lloyd

- Lloyd, wstawaj czas do szkoły. - budzi mnie Koko. - Dobrze mamo. - powiedziałem śpiąco. Minął rok od pogodzenia się z moim ojcem. Burmistrzyni nakazała, że jak Garmadon odbuduje szkody to go nie aresztują. Od tam tej pory jestem już normalnym [sławnym]  nastolatkiem.

Umyłem się, ubrałem i wszedłem do kuchni. Tata jak zwykle już kończy śniadanie, by nie spóźnić się do roboty. - Hej Laloyd! - przywitał się ze mą. Przyznaję, że te imię mnie irytuję, ale co poradzić. Przez szesnaście lat się nie widzieliśmy. - Hej. - odpowiedziałem siadają do stołu. Mama podała mi moje ulubione pierożki i zacząłem jeść. - No, jestem gotowy, więc idę do pracy. - powiedział mój tata. Pożegnał się nami i wyszedł. Skończyłem jeść i poszłem do pokoju po mój plecak.

- Kochanie nie zapomnij śniadania. - zawołała mama dając mi pudełko z kanapkami. - I miłego dnia w szkole. - dodała całując mnie w policzek. - Dzięki mamo - podziękowałem i wyszłem na przystanek. Dzieci na przystanku już krzyczeli moje imię jak zamykałem drzwi. W autobusie tak samo, każdy chciał siedzieć obok mnie. Jak przyjechałem do szkoły, każdy, już mnie wołał. - Siema Lloyd!- usłyszałem a zobaczyłem Nye, Jaya, Zana i Cola, moją drużynę ninja.
- Cześć wam! Eee.....a gdzie Kai? - zapytałem ich. - Niestety dziś nie przyjdzie. Czegoś się w nocy przestraszył i bał się nawet wyjść z łóżka. - odpowiedział Nya. To mnie zaskoczyło. Kai najodważniejszy z drużyny się czegoś przestraszył do kości.  - Co się wtedy stało? - zapytałem. - Właśnie nic się nie stało. To musiał być koszmar. Jaki nie wiemy. - odpowiedział Cole. - Możemy z nim porozmawiać po szkole. - wtrącił się Zane. - Dobry pomysł. - pogratulowałem i z pozostałymi poszłem do budynku szkoły.

/po szkole\

Staliśmy przed domem Kaia i Nyi. To niewielkie mieszkanie. Na dole ścian był zrobiony z cegieł, następna większa cześć była biała. Dach był z czerwonych metalowych płyt. I jedna strona domu była porośnięta pnączami, które dawały fajny efekt. Cały dom jest ogrodzony drewnym płotem. Na mój gust całkiem miły budynek. Wejście do budynku przywitała nas pani Xoxo. Nya zaprowadziła nas do pokoju Kaia

Zapukała do jego drzwi i zawołała - Kai?! To ja twoja siostra. Przyprowadziłam resztę, możemy wejść. - nikt nie odpowiedział, więc weszliśmy na własną rękę. W pokoju Kaia było całkiem przytulnie. Czerwone ściany ozdobione płomieniami. Brązowe meble dodały ognistego stylu i różne zdjęcia rodziny i nas. Na łóżku siedział skulony Kai miał minę jakby płakał. Nya usiadła obok niego i położyła rękę na jego plecach. - Kai, powiedz co się stało w nocy. Martwimy się o ciebie. Od rana nic nie jesz, nie przyszłeś do szkoły. Czego się tak przestraszyłeś? - powiedziała uspokajającym głosem. Kai spojrzał na nas, w jego oczach widziałem wielki strach. Czegoś się bał, tylko czego? - To był tylko zwykły koszmar, nic więcej. - odpowiedział cicho. - Ale jakieś szczegóły by się przydał. Nasz takiego stracha jak Jay każdego dnia. - powiedział Cole. - Hej! Jak osiągnąłem swoją moc to jestem bardziej odważniejszy! - krzyknął Jay. - Tak widzę. - powiedział drwiącym głosem. Jay miał już na niego rzucić, ale Zane ich powstrzymał. - Chłopaki, walki odłóżcie na później. Mamy inną sytuację. - powiedział wskazując na Kaia.

- Kai, możesz nam powiedzieć. Po to tu przyszliśmy, wysłuchać cię i pomóc. Jesteś przyjaciółmi prawda? - wtrąciłem się w końcu do tematu. Kai spojrzał na mnie z mieszaną miną. Dałem mu miły uśmiech, by wiedział, że nie jest sam. Kai zrucił mi lekki uśmiech, ale po chwili jego przestraszona twarz wróciła. - Nie...nie. Nie chcę o tym mówić. - wyjąkał. Spojrzeliśmy na siebie bezradną miną. Nagłe mój telefon wibrował spojrzałem na niego i widzę wiadomość od mamy. - Lloyd? Gdzie jesteś? Przecież zawsze w tym dniu przychodzisz przed obiadem - czytam w myślach - Już idę mamo. Chciałem odwiedzić mojego czerwonego przyjaciela. - odpisałem - Wracaj szybko. - napisała, a ja schowałem telefon. - Dobra, moja mama chce mnie teraz w domu, więc lecę. Zadzwońcie do mnie jak wyciągniecie od niego więcej, ok? Pa. - pożegnałem się i wychodzę.

Po drodze do domu myślałem o Kaiu. Martwię się o niego, prawie nigdy pokazywał smutek lub strach. Ta sytuacja mnie dręczy, naprawdę chce pomóc, ale jak?

Przed ten całą drogę siedziałem w myślach, nawet nie zauważyłem jak szybko doszłem do domu. Wszedłem do mieszkania witając lekko zmartwionych rodziców. - No jesteś. Następnym razem powiedz, że po szkole gdzieś idziesz. - powiedziała moja mama. - Przepraszam, ale nie spodziewałem się dzisiaj tego. - wytłumaczyłem. - Więc co jest z tym czerwonym skoro niespodziewanie musiałeś do niego iść. - powiedział Tata. - Nie mówię, że musiałem, ale potrzebował pomocy, więc mu ją dałem. Nya powiedziała, że przestraszył się czegoś w nocy tak, że boi się teraz wyjść z łóżka. - ciągnąłem dalej.

Rodzice spojrzeli ze zaskoczeniem raz na siebie raz na mnie. - Wiesz co dokładnie co było wy jego śnie? - spytali. - No właśnie w tym problem. Nic nie mówi. Można wyciągnąć tylko strach w jego oczach. - odpowiedziałem. - *sing* No dobra zjedz obiad, bo inaczej będzie zimne. O sprawie nie wnikam. Też chcę pomóc, ale to nie moja sprawa. - westchnęła podając mi potrawę. - Dzięki mamo. - podziękowałem i zacząłem jeść.

Pov Kai

Moi przyjaciele i siostra dali mi wreście spokój. Rozumiem, że chcą pomóc, ale...nie mogą znać jeszcze prawdy. Szczególnie Nya. Spojrzałem przez okno widząc gwiazdy i księżyc.  ,,Może przyjaciele pomogą mi uspokoić się." pomyślałem zebrałem się i wyszłem przez okno do dalekiego lasu. Weszłem do puszczy szukając pewnej jaskini. Jak ją znalazłem weszłem do niej przede mną był ognisty wodospad. Wyciągnąłem z kieszeni smoczy medalion. Pokazałem wodospadowi i raz, dwa był przede mną portal. Wrzedłem do portalu i pojawiłem się w świątyni. - Witaj w domu wujka, z powrotem. Otworzyłem wielkie drzwi do wielkiego salonu

- Hej, wróciłem! -

Lego Ninjago Movie - Syn Smoka -Where stories live. Discover now