❇️23❇️

119 14 4
                                    

Bladym świtem zerwałam się z łóżka zostawiając Donniego pograżonego we śnie. Ubrałam się biorąc do ręki zakrwawioną bandanę. W miejscu plamy materiał był już sztywny. Wszak krew tak właśnie działała.

Zeszłam po cichu do łazienki. Nalałam do miski wody, a potem środka piorącego. Data ważności była jeszcze w porządku, tak więc podejrzewam, że Grace jakiś czas temu tu była. Namoczyłam brudny materiał po czym zaczęłam nim pocierać z całej siły. Plama stopniowo schodziła.

Poczułam się jakbym czyściła własną bieliznę przy niekontrolowanych pierwszych dniach okresu. Czasem mama... To znaczy mama zastępcza tak denerwowała się tymi moimi plamami, że kazała mi samej prać sobie majtki.

Nagle poczułam ręce oplatające moją talię.

-Dzień dobry- przywitał się Donnie całując mnie w szyję.

-Dzień dobry- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Co robisz?- spytał opierając głowę na moim barku.

-Zacieram ślady przestępstwa- zaśmiałam się.

-Uuuu... Za to grozi sąd i kilka lat w pace.

-Tak? A ty skąd wiesz?

-Trochę czytałem.

-Mhm. Nie zastanawiałeś się nad prawem?

-Nocny Łowca, w dodatku żółw? I niewidzialny?

-No tak.

-Mogę ci jakoś pomóc?

-Wiesz... w salonie, na podłodze chyba leży jeszcze ten kubek, który rozbiłam o twoją głowę. Sprzatniesz go?

-Nie ma problemu.

Pocałował mnie w policzek i wyszedł z łazienki.

W końcu doszorowałam jego bandanę, wypłukałam ją i zawiesiłam na kaloryferze.

〰〰〰〰〰〰〰〰

W kuchni razem zrobiliśmy coś do jedzenia. Wtedy wszedł Zayn przeciągając się.

-Dzień dobry, April- rzekł.

-Cześć- odpowiedziałam.

-Kto to jest?- zapytał patrząc na Donniego.

-Hamato Donatello- przedstawił się.

-Hamato?- powtórzył.-Klan Nocnych Łowców. Jestem Zayn Melark. Przyjaciel matki April.

-Miło poznać- odparł podając mu dłoń.

Zayn dał mu swoją.

-Ale jakim cudem nie zmieniło cię w...- urwał Donnie.

-... zwierzę?- dokończył.-To proste. Jestem potomkiem Nocnych Łowców, ale wdałem się w matkę. Nie posiadam jedynie nadnaturalnych zdolności. Shredder zresztą ma taką samą sytuację.

-Może zaczniemy w końcu jeść?- zaproponowałam.

-No jeśli kobieta prosi to nie wypada się sprzeciwiać- zaśmiał się Zayn.

Donnie również zachichotał odstawiajac mi krzesło. Siadłam, a on obok mnie. Melark zajął miejsce przed nami. Wcinaliśmy aż trzęsły się nam uszy.

-Mam pytanie- wyrwał Zayn.- Wy jesteście parą? Znaczy nie to, że chcę być wścibski.

-Nie, nie, to żadna wścibskość- zaprzeczyłam.- Cóż...tak.

-Jesteśmy- potwierdził Donatello.

-Widać to po was- rzekł z uśmiechem.

Donnie objął mnie ramieniem przyciągając do siebie.

Miasto CieniWhere stories live. Discover now