Byłam pewna, że nie żyje. Byłam pewna, że nigdy jej nie poznam. A teraz ona leżała przede mną. Wyniszczona i nieprzytomna, ale żywa.
Poczułam jak serce mi wali. Dosłownie jego siła podwoiła się z biciem serca Lii. Wiedziałam, że to ona. Córki już tak mają.
Siadłam przy niej gładząc jej policzek. Był zimny. Chciałam by otworzyła oczy i popatrzyła na mnie tak, jak ja na nią.-Myślałam, że nie żyjesz-wyszeptałam.
-Wszyscy tak myśleliśmy- wtrącił Zayn.
-Powinna dojść do siebie za kilka dni- oznajmił Raph.
-Gdzie ona była przez cały ten czas?- spytałam.
-Saki więził ją w lochu- wyjaśnił Melark.-Całe siedemnaście lat ją przetrzymywał by dobrać ci się do skóry.
-Mówił, że chce bym do niego dołączyła.
-Owszem, ale dlatego, że się ciebie boi.
-Boi się mnie?
-Tak, ponieważ jesteś od niego potężniejsza.
-Potężniejsza? Ja? Wywalił mnie z balkonu bez wysiłku. Zaraz, nie! Sama wywaliłam się z balkonu. Jeszcze lepiej.
-Nie poznałaś jeszcze wszystkich możliwości swych umiejętności. To, co potrafisz jest jedynie zaczątkiem. Możesz o wiele więcej.
-Skąd to wiesz?
-Wiedziałem to od dawna. Ponieważ jesteś Nocnym Łowcą i Shinobi, twoja moc jest spotęgowana przez demoniczne Ja. Niewielki jest takich jak ty.
Słuchałam go uważnie. Może to, że jestem Shinobi wcale nie oznaczało czegoś złego. Może to coś dobrego?
Z mych zamyśleń wyrwał mnie Mikey, który wpadł do pomieszczenia jakby paliła mu się skorupa.
-April!- krzyknął.-No wreszcie! Znalazłem cię!
-Ciszej, matole!- warknął Raph uderzajac go w głowę.
-Co się stało?- spytałam.
-Donnie się obudził i chce z tobą pogadać- wyjaśnił.
Poderwałam się na równe nogi. Przechodząc jednak obok Raphaela, przypomniałam sobie o jednej rzeczy.
-Hej, Raph, zanim zapomnę- zaczęłam.-Na kartce nie było zapisanej daty ślubu. Wiec?
-Nie była zapisana bo do końca jej nie znam- odpowiedział.-Ceremonia odbędzie się po pokonaniu Shreddera.
-A jeśli któreś z was...
-Mona i tak nie idzie. Nie pozwolę by stało się coś jej, albo mojemu synowi. A ja to wiadomo. Zawsze się wyliżę.
-Pewny siebie jak zawsze.
Pobiegłam prosto do pokoju Donatello nawet nie czekając na Mikey'go.
〰〰〰〰〰〰
Wpadłam jak oparzona zauważając Donniego leżącego na łóżku pod fioletową pościelą. Siadłam przy nim widząc, że przekręca głowę w moją stronę. Nie był już tak blady jak w celi, ale nadal nie nabrał jeszcze tego samego koloru. Jego oczy były zmęczone.
-Cześć- przywitałam się.
-Cześć- odparł.-A więc jeszcze nas szlag nie trafił.
-Na to wygląda. Jak się czujesz?
-Nie czuję już takiego osłabienia. No i przynajmniej nic już ze mnie nie cieknie.
Zaśmiałam się. Przysunęłam się bliżej muskając palcami jego dłoń. Złapał mnie za rękę pocierając ją kciukiem.
YOU ARE READING
Miasto Cieni
FanficApril O'Neil -zwykła dziewczyna, która żyje w normalnym Nowym Jorku i ma normalne życie... a przynajmniej tak jej się wydaje. Bo gdy spotyka dziwnego chłopaka, który nie jest człowiekiem jej świat wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że nie jest...