Rozdział #4

56 8 0
                                    

  Sięgnęłam po jedną z większych ksiąg, jakie znajdowały się na regale w moim pokoju. Wzięłam również trzy czarne świece, które trzymałam w stojącym pod oknem kufrze. Ustawiłam świece odpowiednio i podpaliłam je z pomocą mocy smoka, następnie usiadłam pomiędzy świecami i sięgnęłam po księgę. Szybko otworzyłam na odpowiedniej stronie i wyszukałam to na czym mi w tamtym momencie zależało. Wyrecytowałam odnalezioną formułę i zamknęłam oczy. Poczułam silne mrowienie na plecach, a po moim ciele przeszła fala ciepła. Otworzyłam oczy, lecz nie byłam już w swoim pokoju. Wstałam z marmurowej podłogi w białym kolorze, na której znajdował się czarny dywan o białych zdobieniach wykonanych na wzór kwiatów. Z moich pleców wyrastałam teraz para czarnych smoczych skrzydeł. Miałam je tylko będąc tutaj. W normalnym świecie pojawiały się tylko w chwilę przed przeminą w smoka.

Na drugim końcu pomieszczenia, na niewielkim podeście stały trzy postacie, dwie w czarnych długich szatach z kapturami na głowach, ich sylwetki wskazywały, iż byli to mężczyźni. Pomiędzy nimi stała natomiast osoba o kobiecej sylwetce, przyodziana w białe szaty, jej twarz również skrywał głęboki kaptur. Nazywano ich filarami, gdyż wedle legend to oni byli tymi, którzy podtrzymywali ten świat i pilnowali, aby nic nie zaburzyło jego równowagi. Ruszyłam w kierunku trzech postaci, po drodze mijając dwa rzędy białych kolumn, znajdujących się po obu stronach pomieszczenia. Gdy pokonałam dystans dzielący mnie a trzy tajemnicze istoty podeszłam do podestu, upadłam na jedno kolano i pochyliłam głowę w geście szacunku. 

– Powstań Miriam. – Przemówiła postać w białej szacie, a jej głos rozniósł się echem po sanktuarium.  

Podniosłam głowę, po czym wykonałam polecenie kobiety. 

– W jakim celu mnie wezwaliście? 

– Mamy dla ciebie wiadomość strażniczko. – Rzekła kobieta, robiąc krok w moją stronę.

– Jaką wiadomość?

Postać nie odpowiedziała. Uniosła ręce, wokół których zatańczyły iskry, wtedy nagle przede mną pojawił się biały płomień, a w nim ukazała się moja siostra.

– Jak pewnie się już domyślasz chodzi o twoją siostrę. Nowej wybranej grozi ogromne niebezpieczeństwo – przemówiła dama w bieli . – Syn mroku chce wykorzystać ogromną moc twej siostry do swych celów, a ty nie możesz pozwolić, by Vivian wpadła w jego ręce. 

– Syn mroku? Któż to? 

Kolejny raz odpowiedź na moje pytanie ukazała się w płomieniu, jaki stworzyła kobieta. Obraz jaki tam ujrzałam przedstawiał człowieka, którego twarz oszpecona została blizną, długie szare włosy spływały kaskadami po jego ramionach, lecz to jego oczy przyciągały największą uwagę. Jedno z nich było całkowicie białe, drugie natomiast miało kolor ciemnego bursztynu. Po chwili wizja rozpłynęła się, płomień zgasł. 

– Człowiek, którego Ci właśnie ukazano to ten, którego zwą Synem mroku. Jego moc to całkowite przeciwieństwo mocy wybranej – biała postać postąpiła krok w moim kierunku. – potrafi tylko zadawać ból i sprowadzać śmierć. Jeśli więc uda mu się połączyć jego moc z potęgą twej siostry... 

– Nie dopuszczę do tego. – Powiedziałam pewnie, prostując się i rozpościerając szeroko skrzydła.

– Zobaczymy czy zdołasz dotrzymać słowa. – Mruknęła tajemniczo postać.  

Jej słowa wprawiły mnie w lekkie osłupienie. Nie straciłam jednak animuszu i nie zmieniłam postawy. Wiedziałam, iż jej słowa miały sprawdzić czy się zaniepokoję. Najwyraźniej moja postawa usatysfakcjonowała kobietę, gdyż nie zrobiła tak już poraz kolejny.  

– Pamiętaj Miriam, że los naszego świata jest w twoich rękach. – Powiedziałam na koniec kobieta, a potem wszystko poczęło znikać. 

Znalazłam się z powrotem w swoim pokoju. Chwilę mi zajęło zanim mój wzrok wyostrzył się. Gdy już byłam w stanie normalnie widzieć zobaczyłam, iż świece, które jeszcze przed moim transem paliły się zielonym płomieniem zgasły. Wstałam z podłogi i udałam się do wyjścia, odkluczyłam drzwi, aby potem wyjść na zewnątrz, jednak gdy tylko postąpiłam krok na korytarz wydarzyło się coś, czego nigdy nie byłam w stanie przewidzieć. Nie wyobrażalnie głośny huk sprawił, że jedynym co słyszałam był pisk. Najgorsze jednak nastąpiło potem. Potężna fala uderzeniowa posłała mnie na najbliższą ścianę z taką siłą, iż od razu po spotkaniu mojej głowy ze ścianą pochłonęła mnie ciemność.   

Strażnik potęgiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz