Rozdział #17

29 3 0
                                    

Rothig wraz z Erwinem omówili resztę szczegółów ich pojedynku. Mam tylko nadzieje, że łowca nie okaże się zbyt zuchwały. Tu chodzi o życie mojej siostry.

W końcu nastał moment pojedynku. Obaj łowcy stawili się na placu, bo właśnie tam miało dojść do pojedynku pomiędzy nimi. Wyraźnie było widać, że obaj są nie zwykle pewni siebie. Po chwili w rękach obydwu znalazły się miecze. Zaczęli krążyć wokół placu mierząc siebie nawzajem złowrogim spojrzeniem.

- Jesteś gotów na porażkę Erwinie? - rzucił Rothig

- Jesteś strasznie zuchwały przyjacielu - odgryzł się Erwin

- Możliwe, ale to mi bardzo często pomaga - Rothig machnął mieczem

- To może zamiast gadać w końcu zaczniesz walczyć? - rzucił złośliwie Erwin

- Jak tam chcesz

Rothig z dzikim wrzaskiem rzucił się do ataku, Erwin jednak sparował cios napastnika i kontr atakował. Rothig został odepchnięty.

- I co lisie? Nie jesteś taki sprytny - Erwin był gotowy do kolejnego ataku

- Ha! To się okaże sokole! - Rothig rzucił się do ataku

Miecze uderzały o siebie rytmicznie. Czasami pojawiały się iskry. Po czasie ta walka zaczęła się robić dość nudna. Obaj łowcy bowiem wykonywali dokładnie te same ruchy. Byli tam samo dobrze wyszkoleni i tych samych ruchów nauczeni. To walka nie miała żadnego sensu. Tak mi się zdawało. W końcu jednak dostrzwegłam iż "lis" zrobił niezwykle dziwny ruch. Najpierw uderzył przeciwnika, którym w tym wypadku był Erwin, w brzuch aby potem wtrącić mu miecz i kopnąć go z siłą na tyle by ten uderzył w pobliski płot. Dobra koniec tej zabawy.

- Dość tego! - krzyknęłam i wskoczyłam pomiędzy Erwina a Rothiga

- Zejdź mi z drogi kobieto! - krzyknął Rothig i zamachnął się na mnie. Jednak złapałam jego pięść

- Skoro tak stawiasz sprawę to teraz ja z tobą zawalczę - powiedziałam i puściłam jego pięść. Ten jedynie zarechotał

- Ty? Chcesz walczyć ze mną? - mówił rozbawiony

- Nie doceniasz jej Rothigu - wysapał Erwin podnosząc się z ziemi

- Ha. Zaraz się przekonamy - machnął kilka razy mieczem

    Zrzuciłam peleryne i dobyłam miecza. Rothig nie dał mi nawet chwili. Rzucił się do walki niemal od razu. Niestety. Albo i stety. Odsunęłam się. Mężczyzna upadł, jednak szybko się podniósł. Zaatakował ponownie jednak obroniłam się przed ciosem. I tak jeszcze kilka razy, aż do momentu, gdy ta zabawa zaczęła mi się nudzić. Zadałam precyzyjny cios którego mój przeciwnik nie spodziewał się.

   Rothig był zbyt pewny siebie przez co w bardzo szybkim tempie przegrał starcie ze mną. Upadł zmęczony na kolana, a miecz wylądował obok niego. Rothig głośno sapał i zwrócił wzrok na mnie.

- Jakim cudem udało Ci się mnie pokonać? - rzucił zaskoczony

- Mam swe sekrety - odpowiedziałam odkładając miecz do kabury

   Jego oczy były naprawdę ogromnych rozmiarów.

- Widzisz lisie? Uprzedzałem, że jej nie doceniasz - Erwin podszedł do Rothiga i wyciągnął do niego dłoń

    Pokonany chwycił dłoń Halena i podniósł się z ziemi. Obaj spojrzeli w moją stronę.

Strażnik potęgiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz