Dziewczyna zdejmuje rękawice i wyciera się ręcznikiem. Kropelka potu spływa jej po plecach w dół do rowka, a ja mam ochotę ściągnąć jej majtki i ją ostro wylizać.
– Mieszkasz tutaj? – pytam, patrząc jak upija łyk wody, a po nim kolejny.
– Powiedzmy.
– Od dawna?
– Nie.
Jaka rozmowna. Chyba muszę ją trochę podkręcić, bo tak, będziemy stać tu do rana.
– Masz ochotę na trening we dwoje? – pytam i unoszę sugestywnie brew. To zawsze na nie działa.
Upija kolejny łyk wody, po czym spogląda na mnie i mruży oczy. Ma nieziemskie spojrzenie. Takie kocie, zmysłowe, a jednocześnie bystre i przenikliwe. Instynkt mi podpowiada, że to nie jest przeciętna dziewczyna. Mój mózg i kutas są w tym zgodni, a to, już coś znaczy.
Dziewczyna wrzuca butelkę do torby, ściąga ochraniacze z nóg.
– Chcesz to zrobić tutaj? – Pyta i podchodzi bliżej.
– Może być tutaj. Nie jestem wybredny – uśmiecham się i wyciągam rękę, by przyciągnąć ją do siebie.
W tym samym momencie ona robi wykop i odtrąca moje ramię. Kurwa mać! Nie wierzę, ze znowu się jej dałem podpuścić. Tak to jest jak się myśli pałą, zamiast głową.
– Dwa zero dla mnie. Chciałeś trenować, to trenuj. – Stawia gardę. Nie uśmiecha się, ale widzę w jej oczach zadziorną iskrę.
Ta mała sobie ze mną pogrywa. Mam ochotę zlać ją na kwaśnie jabłko, ale tego nie zrobię. Nie biję dziewczyn. Nawet jeśli one tego chcą.
– Nie uderzę cię – odpowiadam.
Przechyla głowę jakby nie do końca rozumiała.
– To jak chcesz walczyć?
Patrzę na nią i zastanawiam się, czy udaje, czy się ze mnie nabija, a może na serio pomyślała, że chcę z nią trenować?
Trzyma wysoko gardę, jakby czekała, aż zadam cios.
– Wiesz... – Przesuwam dłonią po karku, nie spuszczając z niej wzroku i daję kolejny krok w jej stronę. – Nie trzeba uderzyć, żeby kogoś powalić na ziemię? – Jej oczy się rozszerzają, lecz nim zdąży zareagować, kucam, łapę ją hakiem za udo, wynoszę ją do góry i podcinam jej nogę na której stoi. Dziewczyna opada z jękiem na plecy, a ja wprost na nią. Oddychamy szybko, patrząc sobie w oczy. Jej usta są rozchylone, oczy lśnią, klatka piersiowa faluje. Czuję jak jej piersi ocierają ją o mój tors. Mam fiuta twardego jak skała. Już jest moja.
– Dwa jeden. – Łapię ją za nadgarstki i kładę dłonie po bokach jej twarzy. Nie opiera się, wręcz przeciwnie. Wyczuwa mój zwód i ociera się o mnie, unosząc lekko biodra. Pozwalam jej na to, zwalniając odrobinę nacisk. Przesuwam rękę na jej biodro i łapię za pośladek. Jest jędrny, twardy, zupełnie jak mój kutas, który najchętniej wyskoczyłby już ze spodni. Robię machinalny ruch, nacierając na jej cipkę. Ona unosi biodra, obejmuje mnie nogami... I nagle przekręca się, wykorzystuje siłę padu, i już siedzi na mnie okrakiem, uśmiechnięta od ucha do ucha.
– Trzy jeden, dla mnie – mówi.
Jej twarz promienieje. Zmieniam zdanie, jest całkiem ładna.
– Wolisz być na górze? – Kładę ręce na jej biodrach i ocieram się fiutem o jej krocze.
Lecz jej to nie bierze, a przynajmniej nic nie daje po sobie poznać. Po prostu siedzi na mnie i się ze mnie śmieje.
Pierwszy raz mam taki przypadek. A może źle ją wyczułem?
– Nie jarają cię faceci? – pytam wprost.
Ściąga brwi, jakby nie rozumiała.
– Wolisz trenować z dziewczynami? – doprecyzowuję.
Przygląda mi się, nie odpowiada.
– Jesteś lesbijką?
Wywraca oczami.
– Nie, ale gdy spotykam facetów takich jak ty, to mam ochotę nią zostać. – Schodzi ze mnie, wstaje i odchodzi w stronę komina.
– Takich jak ja, czyli jakich? – Obracam się i podążam wzrokiem za jej kształtnym tyłkiem.
Mam przesrane. Wiem, że nie przestanę myśleć o tej lasce, póki jej nie zdobędę. A to pewnie będzie wymagało czasu. Póki co, muszę sobie sam zwalić konia, albo zadzwonić po pomoc, bo mi jaja zaraz rozerwie.
– Zboczeńców, którzy myślą tylko o jednym. – Zakłada torbę na ramię i idzie w stronę włazu.
No teraz to pojechała po całości. Wstaję i idę w jej stronę.
– Ej, żeby była jasność, nie jestem zboczeńcem – łapię ją za ramię.
Patrzy mi prosto w oczy, wygląda na poirytowaną.
– Wszyscy zboczeńcy tak myślą. A na widok dziewczyny ubranej w coś skąpszego niż hidżab od razu im staje. Wkładają sobie rękę w gacie, drugą podnoszą do góry i wołają: halo, nie jestem zboczeńcem!
Pierdolenie. Nie zamierzam z nią wchodzić w tę chorą dyskusję, ktoś jej nieźle musiał zaleźć za skórę. Dzisiaj dam już jej spokój. Muszę tylko zbadać pod którym numerem mieszka, żeby zagadać do niej za kilka dni, jak ochłonie i zrozumie, co straciła.
Schodzi z dachu, idę za nią i dołączam do niej na korytarzu. Nie mówię nic, tylko patrzę dokąd pójdzie.
I w tej samej chwili moja mama wychodzi na klatkę.
– O, tu jesteś – mówi zaskoczona. Patrzy na mnie, później na dziewczynę, po czym się uśmiecha. – Widzę, że już się poznaliście. Kiro, zaraz podaję obiad. Gordian, możesz pomóc Serafinowi, przestawić łóżko w twoim pokoju, żeby twoja siostra miała gdzie położyć rzeczy?
Wpatruję się w mamę, i kurwa, nie wierzę. Czy to jakiś chory żart? Przetwarzam raz jeszcze, to co powiedziała przed momentem. Zerkam na dziewczynę, a ona na mnie. Oczy ma wielkie, usta rozchylone. Wygląda na równie zaskoczoną jak ja.
– No, co tak stoicie? Wchodzie. – Mama znika wewnątrz mieszkania.
Patrzę jeszcze raz na dziewczynę, po czym przesuwam dłońmi po twarzy. Ja pierdolę, co za niefart. Teraz to na bank już jej nie przelecę. A mogło być tak pięknie. Trudno. Po obiedzie znajdę sobie inne pocieszenie.
Wskazuję ręką na drzwi:
– Siostro, ty pierwsza. Wygląda na to, że mamy remis.
CZYTASZ
GORDIAN. GRZECH I KARA [WYDANA]
Storie d'amorePikantne sceny, ostry język, męski punkt widzenia. Bestsellerowa erotyczna seria w jednotomowym wydaniu. Rozpala, szokuje, zdumiewa i daje do myślenia. To nie jest zwyczajny erotyk. To nie jest grzeczna książka. To nie jest łatwa historia. To nie j...