3

354 48 3
                                    

Ubrana w samą, pudrowo-różową, satynową halkę siedziałam na wielkim łóżku. Wokół mnie porozrzucana była niezliczona ilość różnego rodzaju poduszek, nad łóżkiem rozwieszony jasny baldachim. Obok łóżka zauważyłam kilka butelek po alkoholu. Puste. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek opróżniła je wszystkie. Myślałam o dziewczynie. Hwasa. Byłam niemalże stuprocentowo pewna, że to pseudonim. W tym biznesie nie ma miejsca na prawdziwe dane. Mając pseudonim możesz szybciej zniknąć, szybciej znikasz- dłużej żyjesz. Oczywiście w wyjątkowych sytuacjach.
Teraz pozostało mi tylko bliskie spotkanie z dziewczyną i poznanie jej prawdziwej tożsamości. Była bardzo utalentowana, zastanawiałam się nad propozycją pracy w moim klubie. Już miałam w głowie plan jaki bym przeznaczyła na tancerkę. Miałam mieszane uczucia. Nigdy jeszcze nie doświadczyłam takiego zjawiska. Z jednej strony byłam jak obserwator, z drugiej zaś, jak ofiara- mała myszka uciekająca przed kotem. Nie podobało mi się to, a zarazem pociągało.

Postanowiłam za wszelką cenę doprowadzić do konfrontacji z dziewczyną. Mój ranek wyglądał jak każdy inny, może trochę więcej pośpiechu. Byłam umówiona na szereg ważnych spotkań biznesowych- nie zaszkodzi, jeśli potrwają trochę krócej. Nie zdążyłam przekroczyć progu biura sekretarki, a już zażądałam upragnionych informacji. Nie czekałam długo. Po niespełna dziesięciu minutach znałam dane, adres, kiedy zaczyna i kończy pracę. Ahn Hyejin, nadchodzę.

Skręciłam w boczną uliczkę obok klubu, w którym pracowała Hwasa. Spojrzałam na mały, złoty, ręczny zegarek. Miałam jeszcze czas, jestem pewna że Hyejin wyjdzie później. Był kolejny deszczowy dzień, więc zaciskałam dłoń na rączce eleganckiego, czarnego parasola. Dotarłam pod boczne drzwi, całe obklejone podartymi już plakatami. Bez pukania pociągnęłam za klamkę i weszłam bez problemu. Za drzwiami ujrzałam zabałaganione pomieszczenie. Coś na rodzaj...studia? Pokój był pełny młodych kobiet przygotowujących się do występu czy po prostu pracy kelnerki. W kilku miejscach zauważyłam siedzących dosyć przysadzistych mężczyzn, więc korzystając z okazji, że nie zostałam zauważona wyślizgnęłam się z powrotem na zewnątrz.

Czekałam już pół godziny, moja cierpliwość się kończyła. Myślałam żeby się poddać, kiedy drzwi się otworzyły i wyszła grupa całkiem ładnych dziewczyn. Wśród nich była i Hyejin. Poczekałam aż mnie miną i złapałam za rękę czarnowłosą dziewczynę. Jak dotąd widziałam ją tylko w kostiumach do pracy, nie spodziewałam się ujrzenia zwyczajnej młodej kobiety. Albo nadzwyczajnej- na tyle, aby przykuć moją uwagę.
Hwasa odwróciła głowę z zaskoczeniem i zatrzymałam się.
- Przepraszam? - jej głos był czymś co chciałam usłyszeć od dawna.
- Chciałabym porozmawiać. - odparłam, na co dziewczyna spojrzała na mnie z nieufnością.
- Naprawdę przepraszam, ale nie mam czasu - w dalszym ciągu trzymałam jej rękę.
- Zaufaj mi, nie pożałujesz. -

W tle można było usłyszeć miło brzmiącą muzykę grającą przez kwartet jazzowy. Wokoło rozstawione były stoliki, trzeba przyznać, że wystrój miał klasę jak na całonocny lokal. Poprosiłam kelnera o stolik, i udałam się w jego stronę ciągnąc za sobą Hwasę. Kochałam w Nowym Jorku to, że ludzi nie obchodzą inni ludzie.
- Jestem Wheein Jung, właścicielka "Tabu". - przedstawiłam się lekko skłaniając głowę. Dziewczyna wydawała się nie reagować na moje słowa. - Może się przedstawisz?
- Mam wrażenie, że wiesz kim jestem.
-

champaigne dream ♡ wheesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz