12.Obudził się

129 5 0
                                    

Nastał już świt, a ja kompletnie zapomniałam, że wczoraj miałam wrócić do szpitala

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nastał już świt, a ja kompletnie zapomniałam, że wczoraj miałam wrócić do szpitala.
W domu byłam tylko 2 godziny i jedyne co zdążyłam zrobić to odświeżyć się, przebrać, odkurzyć i pomalować.
Idąc do szpitala kupiłam po drodze śniadanie dla mamy.

--Nareszcie przyszłaś, martwiłam się o ciebie-- rodzicielka przytuliła mnie na przywitanie.

--Nie musiałaś, co z Toby'm?

--Wczoraj się wybudził, ale narazie nie może się przemęczać, więc można wchodzić pojedyńczo tylko na określony czas.

--Mogę wejść?-- spytałam z nadzieją.

--Dobrze, tylko nie dłużej niż godzina-- odezwał się lekarz za mną, a ja mu podziękowałam i weszłam do sali brata.

--Cześć idioto, mam nadzieję, że mnie słyszysz, bo drugi raz powtarzać nie będę. Jeszcze raz tak nas wystraszysz, a osobiście odłącze cie od tych maszyn! Wszyscy martwimy się o ciebie, a ty sobie tutaj leżysz. Ale odchodząc od tematów szpitalnych, wczoraj rozmawiałam z Aaron'em. Powiedziałam mu, że nie jestem w ciąży i wydawało mi się, że gdyby nie to, że wcześniej widziałam go z Loren, to może powiedziałabym mu o chorobie. Musisz się niedługo obudzić, bo nie chce iść sama do szkoły. Niedługo są twoje urodziny i powiem ci, że głupio będzie jak spędzimy je bez ciebie.

--Nie spędzicie ich beze mnie-- wyszeptał mój brat.

--Toby?! Jak się czujesz?--przytuliłam go uradowana jego przebudzeniem.

--Jak nowo narodzony-- zaśmiał się, ale zaraz zakaszlał.

--Tak się ciesze, że nareszcie mogę z tobą porozmawiać, a nie prowadzić swój denny monolog i robić z siebie wariatke-- tym razem to ja się zaśmiałam.

--A ty jak sobie radzisz?-- swój przenikliwy wzrok wbił w moją twarz.

--Bywało lepiej-- uśmiechnęłam się słabo.

--Któremu mam przemówić do rozumu-- złapał mnie za rękę... starał się dodać mi otuchy, ale ostatnimi dniami nic mi nie pomaga.

--Żadnemu, zwykłe problemy nastolatek... wiesz co ja już powinnam chyba pójść, mama też chcę się z Tobą zobaczyć.

--Jasne, wpadnij jutro-- przytaknełam tylko i pomachałam mu wychodząc.

--I jak?-- spytała kobieta.

--Dobrze, obudził się, pogadaliśmy, ale ja już muszę iść-- spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiąta dwadzieścia.

--Jasne, uważaj jak będziesz szła do szkoły.

No właśnie, sęk w tym, że niestety dzisiaj do niej nie dotrę... powinnam napisać sobie zwolnienie.

Niestety ten rozdział wyszedł bardzo krótki, ale w kolejnym będzie się działooo!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niestety ten rozdział wyszedł bardzo krótki, ale w kolejnym będzie się działooo!

Losing HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz