5. A jak on się nie odezwie?

169 8 1
                                    

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Loren wróciła?!

Do: Spenc
Będę u ciebie za 20 minut.

--Toby! Zawieziesz mnie do Spencer?

--Po co?

--Babskie sprawy-- machnęłam lekceważąco ręką, aby nadać temu wszystkiemu obojętność.

--No dobra, ale nie dam rady po ciebie wrócić, bo dzisiaj nocuje u Jason'a.

--A to zostane u niej-- może to i nawet lepiej.

--To zbieraj się.

Poszłam ubrać swoją zieloną kurtke, czarne buty, szalik i czapkę, do kieszeni spakowałam telefon, klucze i portfel i razem wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę domu mojej przyjaciółki.

--Dzięki za podwózke. Do zobaczenia-- ruszyłam w stronę ogromnych czarnych drzwi, a Toby w tym czasie odjechał.

Zapukałam dwa razy, ale zamiast Spenc otworzyła mi jej mama.

--O! Kylie skarbie, Spencer jest u siebie... chcesz coś do picia?

--Nie dziękuję, to ja pójdę już na górę.

Zdjęłam cały zimowy zestaw i poszłam do jej pokoju.

--Kylie? Co ty tu robisz?-- zapytała zapłakana.

Coraz bardziej nienawidzę Loren.

--Ale z niej świnia, najpierw niszczy naszą przyjaźń, a teraz to!

--Ale Kylie to nie jej wina-- Nie wierzę, że ona próbuje usprawiedliwić tą podstępną żmije.

--Jak to nie jej wina, Spencer kuźwa weź pomyśl, jak to nie jest jej wina?

--A skąd wiesz czy Caleb i Loren nie są razem, a ja tylko wepchnełam się w ich życie.

--Bo Caleb nie wydaje się być takim idiotą, żeby zadawać się z Loren.

--Ty też nie jesteś idiotką, a zadawałaś się z nią.

To był cios poniżej pasa. To co było kiedyś nie powinno wracać, a przynajmniej tak sobie obiecałyśmy.

--Wiesz co ja chyba pójdę-- złapałam za klamkę, ale zatrzymała mnie ręka Spenc na moim ramieniu.

--Ja przepraszam, nie miałam tego na myśli, ja już nie wiem co powinnam zrobić.

--Powinnaś porozmawiać z Caleb'em, mimo wszystko może jednak ta sytuacja nie była taka na jaką wyglądała, a lepiej porozmawiać niż później żałować, że się tego nie zrobiło-- coś wiem niestety na ten temat.

--Naprawdę tak sądzisz?-- pierwszy raz tego wieczoru usłyszałam nadzieje w głosie mojej przyjaciółki.

--Tak, tylko pod żadnym pozorem nie możesz odezwać się pierwsza.

--Mam czekać? Przecież to zajmie wieki. A jak on się nie odezwie?

--To będzie znaczyło, że nie był ciebie wart.

--To będzie znaczyło, że nie był ciebie wart

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

☆☆☆☆
W mediach:
The Chainsmokers - Sick boy

Losing HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz