7

560 79 19
                                    

 – Trzymaj się mocno! – Krzyknął Jeon, poruszając nadgarstkiem, po chwili usłyszeli warkot maszyny, na której siedzieli.

Ostre szarpnięcie sprawiło, że mniejszy wbił mocno palce w ramiona kierowcy.

– Jedziemy 120 kilometrów na godzinę, masz szanse zrobić coś szalonego. – Wykrzyknął Jeon, delikatnie obracając głowę w stronę koali przytulonej do jego pleców, jednak nie oderwał wzroku od jezdni.

– Co to znaczy, coś szalonego? – Tae próbował przekrzyczeć wiatr.

– Pierwsza myśl, jaka przyjdzie ci do głowy.

Szalona, rzecz, motor, pierwsza myśl. On nie był szalony, był dziwakiem, a słowa: zabawa i spontaniczność były mu obce. Zupełnym jego przeciwieństwem był starszy Kim, który nie za wiele myślał. Po prostu zawsze robił to na, co miał ochotę. Tae zazdrościł tego bratu, że zawsze do końca trzymał się swoich przekonań i zdecydowanie nie dał sobą pomiatać. Jednak, jak z czasem się okazało była to tylko otoczka. Cały obraz Jina, który kreował się w głowie Tae przez tyle lat, był namalowany jego sposobem postrzegania starszego, co zupełnie nie odzwierciedlało życia realnego.

Tae spojrzał na mijane drzewa, a wiatr silnie szarpał jego włosami.

– Co ty? Zasnąłeś tam? – zawołał Kook, gdy nie doczekał się żadne reakcji.

Taehyung zacisnął mocniej powieki i pierwszy raz w życiu stwierdził, że słowa - Raz się żyję, mają jakiś sens. Jednak wzbogacił to motto o jedno dodatkowe zdanie '' a ja żyję tylko tydzień'' i postanowił ustanowić je własną mantrą. Stanął na drżących nogach opartych na dwóch małych podstawkach po obu stronach motoru i zacisnął szczupłe palce na ramionach kierowcy. Wykrzykiwał na głos swoje imię i nazwisko, czując, jak wiatr szarpie całym jego ciałem. Po chwili zawtórował mu krzyk Jeona, który pod nosem śmiał się z niewinności młodszego.

– Ale super! – Tae zachwiał się niebezpiecznie, jednak po chwili łapiąc równowagę.

Wykrzykiwał jakieś głupie wyzwiska w powietrze, czując się przy tym lżej, jednak jego sielankę przerwał sygnał syreny i wściekle migające niebiesko-czerwone światła.

– Siadaj. Teraz dopiero zobaczysz, co to szybka jazda. – Zaśmiał się Jeon, a gdy poczuł, jak chłopak ponownie obejmuje go ramionami, zacisnął dłonie na kierownicy i przyśpieszył do granic możliwości.

Tae mimo, że śmierć miała niedługo sama po niego przyjść, nie chciał umierać jeszcze przed końcem tego tygodnia. A prędkość przerażała go do tego stopnia czuł, że jeśli nie w wyniku wypadku to z powodu zawału serca po prostu kopnie w kalendarz. Z drugiej strony poczuł słodkość adrenaliny i będąc zaledwie kilka godzin w towarzystwie tego chłopaka, zrobił rzeczy, o których marzył długie lata.

– Zwolnij! – Wykrzyknął w plecy starszego.

– A chcesz siedzieć swoje ostatnie siedem dni życia w więzieniu?

-Nie.

-No właśnie, więc zamknij gębę, żebyś nie połknął robala, a ja zajmę się resztą. – Stwierdził, przyśpieszając.

– A mówiłem, żebyś zamknął gębę, bo... – Nie dokończył, ponieważ kolejna salwa nieprzyjemnych dźwięków wybiła go z rytmu.

– To nie przez... – Przerwał, ponownie zakrywając usta ręką. – Tylko przez to, że jeździsz jak wariat.

– Ale wiedz, że cię szanuję. – Jeon oparł się o drzewo, za którym schował się Taehyung.

– Za co niby? – zdziwił się, za chwilę wychodząc spomiędzy chaszczy.

Nie mów mi jak mam umieraćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz