11

179 32 10
                                    

Po nocy spędzonej na zapleczu kina, Tae po mimo bólu kręgosłupa czuł się wyspany. Za pewne była to zasługa Jeona, który oddał mu swoją bluzę by mógł użyć jej jako poduszki. Film zabrał mu cztery godziny z jego krótkiego życia. Jednak nie żałował tego nawet przez chwilę. Naprawdę mu się podobało i uronił parę szczerych łez. Ale tak naprawdę tym, co było powodem, że nie żałował zmarnowanego czasu było to, że pierwszy raz widział Jungkooka, który był czymś zaciekawiony do tego stopnia. Widział, jak oczy iskrzyły się, gdy opowiadał o reżyserskiej stronie filmu. A przede wszystkim widział Jungkooka po raz pierwszy płaczącego. Wydawało mu się to zupełnie nierealne, jakby łzy cieknące po jego policzkach należały do kogoś innego.

Teraz jedli śniadanie w małej knajpce niedaleko kina, może nie tak pożywne jak powinno być śniadanie. Jego zdrowiu i tak nie mogło zaszkodzić nic bardziej niż śmierć, więc Tae nie przejmował się skutkami, jedząc burgera. Jednak było coś co bardziej psuło mu apetyt niż fakt, że umrze. Kelnerka, która fruwała nad ich stolikiem. Była bardziej irytując niż komar latający po pokoju, o którym istnieniu uświadomisz sobie dopiero w momencie, gdy zgasisz światło i ułożysz się wygodnie w łóżku.

– Może jeszcze wody? – podeszła do stolika po raz kolejny z uśmiechem tak szerokim, że Tae zastawiał się, czemu nie pękły jej mięśnie na twarzy.

– Nie, dziękujemy. – Uśmiechnął się do niej Jungkook.

A ona wręcz z bolesnym uśmiechem odeszła od stolika. Tae spojrzał na Jungooka rozbawiony, bo widział jak zaloty dziewczyny go krępowały.

– Dalej nie mogę pojąć tego, że Jack po prostu nie znalazł czegoś innego na czym mógłby się schronić. Jakby pływał to też może nie zmarznął by tak szybko.

– Na tym polega cały urok tego filmu.

– Na zamarzaniu młodych i sprawnych facetów w imię miłości?

– Ta historia nigdy nie byłaby tak wspaniała, gdyby oboje przeżyli.

– Uważasz, że jeśli kochasz kogoś to powinieneś oddać za niego życie?

– Tak. – Powiedział bez wahania co trochę zaskoczyło Tae. – Dlatego wiem, że nigdy się nie zakocham. Nie potrafię pokochać kogoś na tyle, że nie potrafiłbym bez niego żyć.

– To dość okrutne słowa.

– Po prostu prawdziwe. Ludzie mówią sobie, że się kochają, ale myślisz, że kochają się naprawdę? – zaśmiał się. – Uważam, że można zakochać się tylko raz. A cała reszta to tylko silne zauroczenia.

– A co, jeśli, kogoś kochasz i musisz pozwolić mu odejść? – Tae spojrzał na niego poważniej niż przed chwilą.

Jungkook przerwał jedzenie i przycisnął frytkę mocniej widelcem. Spojrzał przez okno zamyślonym wzorkiem i wzruszył ramionami, jakby nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

– Wtedy poświęcasz własne szczęście na rzecz osoby, którą kochasz. Nie wiem, nigdy nie byłem zakochany. – Napełnił usta jedzeniem. – A ty?

– Czy byłem zakochany? – zaśmiał się Tae. – Chyba nie. Ale za wielu ludzi z chęcią oddałbym życie.

– Za swojego brata. – Powiedział Jungkook zaraz żałując wypowiedzianych ssłów.

Chciał przeprosić, ale za nim to uczyniło Tae zabrał głos:

– Nie, za niego nie.

Wypił całą szklankę wody duszkiem, aby zatuszować gęstą atmosferę, która zawisła między nimi. Do stolika ponownie podeszła dziewczyna z dzbankiem wody tym razem nawet nie pytając napełniła szklanki.

Nie mów mi jak mam umieraćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz