3

434 80 21
                                    

  – Tak właśnie wybuchła druga wojna światowa, zanotujcie. Pierwszy września tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku. To będzie na sprawdzianie. Koło daty postawcie wykrzyknik. – Powiedział historyk przechadzający się po klasie.

– Druga wojna światowa to ogromna tragedia. – Szepnął poważnie Hoseok. – Patrz, jaki zbieg okoliczności. To jakaś szatańska data. Wiesz, co się stało tego samego miesiąca i dnia, ale trochę później?

Jungkook spojrzał na przyjaciela bez zrozumienia, bo raczej nie przysłuchiwał się temu co mówił mężczyzna.

– Urodziłeś się, mój drogi. – Powiedział rozbawiony Hoseok, uderzając swojego kompana w ramię.

– Rzeczywiście, przezabawne. – Stwierdził, śmiejąc się sarkastycznie. – Żarty na temat wybuchu drugiej wojny światowej, naprawdę śmieszne. Górnolotne, przyjacielu. Może chcesz pożartować teraz o Hitlerze?

Hoseok opuścił rękę i spojrzał z nienawiścią na Jeona. Pokręcił zniesmaczony głową i zanotował to, co mówił nauczyciel. Jungkook westchnął cierpiętniczo, patrząc za okno. Chciał już stąd wyjść. Siedział tutaj, wiedząc, że marnuje swój bezcenny czas.

–Jungkookie. – Usłyszał szept za sobą, rozpoznając w nim Jimina. – Jungkookie?

– Co? – obrócił się do niego przodem.

– Idziesz dzisiaj do Namjoona?

– Nie. – Odparł zdawkowo, niezbyt przejmując się smutkiem, którym zaszła twarz jego kolegi.

– Czemu? No chodź. Będzie fajnie.

– Nie. – Uciął, siadając normalnie.

Hoseok zerknął na niego ukradkiem, sprawdzając wyraz twarzy przyjaciela, doskonale znając powód, dla którego Jeon w sekundę robił się drażliwy i bardziej zgorzkniały niż zawsze.

– Tata? – zapytał wreszcie, gdy miał pewność, że Jimin zajął się sobą i nie usłyszy ich rozmowy.

– Tak. – Wyszeptał Jungkook w odpowiedzi.

– Pozdrów go ode mnie i powiedz, żeby wracał szybciej do zdrowia. – Dodał Hoseok, klepiąc go po plecach.

Jeon za to właśnie go kochał. Mogło kręcić się obok niego miliard osób i chcieć się z nim zaprzyjaźnić, ale on wiedział, że przyjaciela ma się tylko jednego w życiu i zdecydowanie był nim Hoseok. On zawsze był przy nim. Kochał go bardziej niż brata, którego zresztą nie miał.

– Dzięki, przekażę. – Uśmiechnął się pod nosem. – A ty idziesz do Nama?

Hoseok chwilę patrzył na tablicę. Mogłoby się nawet zdawać, że nie słyszał pytania, jednak po chwili spojrzał na niego i powiedział:

– Nie, dzisiaj sobie odpuszczę.

A Jungkook nieważne jak bardzo starał się być bezdusznym skurwysynem, to gdzieś w środku coś się poruszyło. Hoseok uwielbiał imprezy, zwłaszcza te u Namjoona. Był niemożliwie otwartą i wesołą osobą, a także potwornie ekstrawertyczną. Dlatego pomimo ciężkiej walki Kook wzruszał się za każdym razem, gdy Hosoek odwoływał swoje imprezy, gdy on chodził do ojca, jakby chciał mentalnie go wesprzeć, bo fizycznie nie mógł. Po wypadku nigdy nie odwiedził Pana Jeon, ze względu na kategoryczny zakaz wydany przez Jungkooka.

– Wiesz o tym, że nie musisz tego odwoływać? To mój ojciec, nie twój. –Powiedział, próbując schować rozczulenie pod swoją gruboskórnością.

– Wiem, ale po prostu nie chcę iść. – Powiedział Hoseok, uśmiechając się szeroko.

Kook patrzył chwilę na przyjaciela, ale gdy ten ignorował jego spojrzenie, wrócił wzrokiem do nauczyciela.


Nie mów mi jak mam umieraćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz