Rozdział IV - Koniec?

103 11 0
                                    


      Evelyn siedziała w swoim pokoju, przytłoczona tą całą sytuacją. Nie pamiętała i nie rozumiała do końca tego, co się stało. Do tego sprowadziła problemy na Mori, z którą miała teraz zakaz kontaktowania się. Nie mogła się z nią zobaczyć też w szkole, bo została zawieszona do końca sprawy. Oskarżenie o uprowadzenie i pobicie dziewczyny padło na nią, choć nastolatka zeznała inaczej. Niestety Natalii i tych trzech chłopaków zeznało własną wersję wydarzeń, mając dwa alibi. Nauczycielka też je miała, ale było widać, że chcieli się jej po prostu pozbyć. Do tego dochodziła jeszcze sprawa tego zamaskowanego mężczyzny.

- Nikomu nie mów, że widziałaś tego mężczyznę. - Powiedziała rudowłosa do jeszcze półprzytomnej dziewczyny, a zaraz po tym pojawili się policjanci.

      - Kochanie jak się czujesz? - spytała jej matka, siadając na brzegu łóżka.

- Źle – przeniosła wzrok na sufit. Nie potrafiła z nią rozmawiać. Nie po tym wszystkim co powiedziała i zrobiła.

- Ta kobieta już więcej cię nie skrzywdzi. - Położyła rękę na nodze córki.

- Nic mi nie zrobiła! - odepchnęła jej rękę.

- Kochanie zrozum, ona była psychologiem. Wiedziała co powiedzieć, żebyś jej zaufała. Sterowała tobą.

- Wyjdź!

- Evelyn...

- Chce być sama! - Kobieta podeszła do drzwi.

- Jutro wyjedzie i przestanie Ci mieszać w głowie. - Evelyn znów została sama. Tym razem z wściekłością. Wściekłością z domieszką czystej nienawiści.

      Nie patrząc na zakazy i radiowóz policyjny pod domem nauczycielki, nastolatka weszła do środka. Dwóch policjantów stało tuż za wyjściem na podwórko, a to znaczyło, że Mori mogła spędzać czas w swojej huśtawce. Wyszła nie zważając na zdziwionych mężczyzn.

- Nie możesz...

- Dotknij ją, a wydrapie Ci oczy! - Rudowłosa stanęła w wejściu do altanki, mordując ich spojrzeniem. Mężczyźni zrezygnowali. Jeden z nich wyciągnął papierosa. Nastolatka podeszła do kobiety, a ta przytuliła ją mocno. - Nie waż się wchodzić do lasu – szepnęła.

- Bez niepotrzebnych zbliżeń i chce was cały czas widzieć! - powiedział drugi policjant.

- Bo co mi zrobisz?! Przyjdziesz tu i mnie powstrzymasz? Ha! Chce to zobaczyć! - Mężczyzna nie odpowiedział, a one weszły do altanki. Każda zajęła swoje miejsce, a Mori pokazał na uszy, dach altanki, a później przyłożyła palec do ust, pokazując, żeby była cicho. - Jak się czujesz?

- Dobrze. - Evelyn nie była pewna o co w tym wszystkim chodzi. - Oni...

- Taaa pilnują mnie. Dwadzieścia cztery godziny na dobę! Jakbym była jakimś pieprzonym przestępcą! - Kiwnęła głową w stronę lasu. Dziewczyna od razu skierowała wzrok na niego. Mężczyzna siedział na jednym z drzew i przyglądał się całej sytuacji.

- Ciesz się, że dajemy Ci trochę swobody! - odkrzyknął jeden mężczyzn.

- Ci?! - wstała i podeszła do przejścia. - Dla ciebie Pani idioto! - Evelyn podeszła do niej, chcąc zobaczyć reakcję policjantów. Zniknęła też z widoku temu mężczyźnie.

- Obrażasz funkcjonariusza na służbie – odpowiedział.

- Nazywam rzeczy po imieniu! Niekompetentni idioci noszący odznaki! – wystawiła im środkowy palec. Palący mężczyzna rzucił peta i przydeptał do butem. - A jak nazwiecie to?! - uniosła drugą rękę, pokazując im ten sam palec. - Teraz możecie iść oboje do sądu, bo obraziłam obu funkcjonariuszy na pieprzonej służbie! - Mężczyźni spojrzeli na siebie porozumiewawczo i ruszyli w ich stronę. Kobieta sięgnęła po coś do altanki i stanęła przed nią z kijem bejsbolowym. - No chodźcie i pokażcie na co was stać. - Nastolatka usłyszała śmiech i delikatnie obróciła wzrok w stronę lasu. Mężczyzna stał przy płocie, ale policjanci pewnie go nie widzieli, bo zasłaniała im go altanka. - No co? Miny wam zrzedły? Który pokaże, że nie jest tchórzem? - Nastolatka zaczęła się zastanawiać, czy to całe przedstawienie nie było dla tego mężczyzny. Tylko jaki miała w tym cel? - Mężczyźni pff... Zwykłe cioty.

Silent ScreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz