Pobudka W Innej Skórze

656 32 3
                                    

Esme :

Nareszcie. Ten palący ból dobiegał końca. Czy to śmierć ? Szczerze? Wyobrażałam ją sobie inaczej. Bardziej jako coś spokojnego, przynoszącego ukojenie, a tu takie wielkie męczarnie. Kiedyś słyszałam, że żeby dostać się do Nieba trzeba przejść także przez piekło. Teraz nazbierało to sensu. Postanowiłam otworzyć oczy. Pierwsze co zobaczyłam to bordowy materiał nad moją głową, a potem dostrzegłam rozjaśnioną uśmiechem cudowną twarz Carlisle 'a. Tak, z pewnością przeszłam piekielne tortury i dostałam się do Nieba, a obok mnie siedział mój Anioł Stróż. Nie sądziłam tylko, że Boscy posłańcy będą mieli ludzkie twarze .

-Witaj Esme - podział mężczyzna ciepłym i radosnym  głosem.
- Nie żyję? Prawda? - spytałam i się rozglądałam. Zobaczyłam tylko pięknie urządzoną sypialnię - w takim razie, gdzie jest mój synek?
- No w pewnym sensie mogę przyznać, że nie żyjesz, a raczej twoje serce ale tylko czysto fizycznie.- roześmiał się Carlisle
-Jak to?!
-Och, Esme -nagle zmienił ton na smutny i przygnębiony - Byłaś taka blisko śmierci. Nie mogłem się z tym pogodzić. Uczyniłem z ciebie wampira, żebyś żyła wiecznie - odparł spokojnie.
-Co?! Czyli ja żyję?!

Czym prędzej podniosłam się z pięknego łoża. Dopiero teraz zauważyłam jaki mam ostry wzrok i słuch . Widziałam nawet pyłki kurzu i słyszałam jak ktoś piętro niżej przewracał kartkę starej książki. Niesamowite. Podeszłam do wielkiego okna i spojrzałam w otaczający dom las. Widziałam lisa przycupniętego pod drzewem czychajacego na stado wróbli biegających po ściółce. Może zwariowałam, ale uwierzyłam, że żyję. Przecież miałam dowód, że wszystko jest tu jak najbardziej realne.
- I jak? Jak się czujesz? - z obserwacji wyrwał mnie ciepły baryton.
- To jest cudowne - wyszeptałam.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że blondyn się uśmiecha. Zadziwiał mnie fakt, że tak szybko zaakceptowałam fakt kim się stałam, ale mimo to musiałam z nim później odbyć na ten temat rozmowę.

Spojarzałam po sobie i zwróciłam uwagę, że jestem ubrana w koszulę nocna. Tą samą, którą miałam w szpitalu.
Carlisle chyba zauważył moje  spojrzenie, bo podszedł do mnie, po czym złapał mnie za ramię, jakby było z porcelany. Przeszły mnie miłe ciarki.
- Przepraszam, że wcześniej o to nie zadbałem. Pojadę  na miasto kupić Ci kilka rzeczy. Kiedy będziesz się lepiej czuć wybierzesz się tam   i kupisz sobie ubrania, które Ci się spodobają, ale na razie nie dasz sobie rady. Uwierz mi, wiem co mówię - dodał, gdyż chciałam mu przerwać- opuszczę cię na chwilę. Za godzinę będę - powiedział i  pocałował moją dłoń, a ja znowu drgnęłam na ten miły gest.
-Dziękuję, nie wiem jak ci się potem odwdzięczę - oznajmiłam, a on posłał mi cudny, radosny uśmiech.
-Gdybyś chciała się odświeżyć to tam znajduje się łazienka - rzekł jeszcze i wskazał mi czarne, drewniane drzwi.
-Jeszcze raz dziękuję - powtórzyłam się i także uśmiechnęłam w stronę tego czarującego wampira.
Pomachał mi dłonią, a po chwili usłyszałam jego kroki na schodach.
Postanowiłam, że lepiej będzie jeśli wezmę kąpiel. Otworzyłam drzwi, które kierowały do łazienki i zobaczyłam w niej dużą wannę, przy której widniała sterta puchowych, miękkich  ręczników. Zobaczyłam także toaletę i umywalkę nad którą widniało wielkie lustro. Spojrzałam na swoje odbicie i nie mogłam uwierzyć, że to ja!
Byłam taka piękna. Odcień mojej skóry znacząco się zmienił, przypominała bardziej odcień kości słoniowej niż ludzki, cielisty kolor . Moje włosy pociemniały i nie były już jasno brązowe. Teraz przypominały mleczną czekoladę i zwijały się w delikatne, lśniące pukle. Moja twarz była doskonała. Żadnego pieprzyka, czy blizn, które pozostawiał po sobie Charles.
Usta delikatnie różowe, zęby idealnie białe. Jednak to oczy najbardziej przykuwały moja uwagę. Nie były one brązowe tak jak kiedyś, teraz miały barwę lśniącego rubinu. Błyszczały entuzjazmem. Miałam nadzieję, że ich kolor się zmieni. Przecież Carlisle'a  miały  piękny, miodowy odcień. Po zdjęciu koszuli nocnej zauważyłam, że reszta mojego ciała również się zmieniła. Wszystkie blizny po mężu poszły w zapomnienie. Moja skóra była niczym porcelana. Proporcje idealne. Biodra odpowiednio zaokrąglone, duże, jędrne piersi , sylwetka wyprostowana, zgrabne nogi i kobiece wcięcie w talii. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tak piękna. Po podziwianiu swojego ciała nalałam gorącej wody do wanny i zanurzyłam się w pianie z  aromatycznych olejków. Nareszcie chwila relaksu. Chyba po raz pierwszy w życiu zaznałam takiej przyjemności. Z Charles'em  pod jednym dachem nie miałam nawet dostępu do ciepłej wody o dodatkach do kąpieli nie wspominając. W cudownej łazience spędziłam pół godziny, po czym owinieta w ręcznik postanowiłam ręcznie wyprać moją szpitalną koszulę. Zostawiłam ja na grzejniku aby wyschła. Nie byłam przyzwyczajona do takiej wygody. Wyszłam z ciepłego pomieszczenia i skierowałam się do pokoju, w którym się obudziłam.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz