Plaża

247 13 0
                                    

Carlisle :

Esme poszła się przebrać w strój kąpielowy, a ja schodziłem po białych schodach na plażę . Po chwili moje stopy zanurzyły się w ciepłym piasku. Przebiegłem przez szerokość plaży i wszedłem do oceanu. Woda obmywała  moje blade kostki. Stałem tak chwilę i rozmyślałem o wszystkim co się nam ostanio przydarzyło. Musiałem się zagapić, gdyż poczułem na moich ramionach ciepłe dłonie. Nie wiedziałem nawet kiedy Esme do mnie dołączyła . Przytuliła się do moich pleców, drobne ręce przenosząc na moją klatkę piersiową. Odwróciłem się w jej stronę i posłałem szczery uśmiech. Odpowiedziała mi tym samym, ukazując słodkie dołeczki w policzkach .
- Pięknie tu, co? - zagadnęła.
- Ty jesteś piękna - odparłem.
Dopiero teraz zlustrowałem ją wzrokiem. Na swoje zgrabne  ciało, nałożyła czarne bikini, idealnie podkreślające jej atuty. Zauważyła, że się  przyglądam, gdyż jej uśmiech się poszerzył, a oczy błysnęły psotnie.
- Idziemy się kąpać? - spytałem.
Ukochana, nie odpowiedziała mi, tylko pobiegła w stronę lśniącej tafli oceanu. Weszła do wody na wysokość brzucha, a po chwili zniknęła mi z oczu, aby wynurzyć się kilkanaście metrów dalej.
- Nie wiedziałem, że umiesz nurkować - krzyknąłem do niej.
- Ja też nie - usłyszałem odpowiedź, a następnie plusk.
Gdy jej głowa na powrót się wynurzyła, po raz kolejny uświadomiłem sobie jaka jest piękna. Ciemne, długie włosy przylgnęły do jej pleców, a kilka zagubionych kosmyków opadło na jasne czoło. Na gęstych rzęsach osiadły kropelki słonej wody, podobnie jak na żuchwie i kościach policzkowych. Moja Anielica, nadal kąpała się spokojnie. Chcąc do niej dołączyć, zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją na piasek, a po chwili wszedłem do wody, w kąpielówkach. Czułem, że wzrok Esme zatrzymuje się na moim ciele i spogląda z głodem na każdy widoczny mięsień. Zanurzyłem głowę i po chwili ujrzałem cudowny podwodny świat zwierząt, tuż po moimi stopami. Popłynąłem głębiej. Liczne Błazenki przepływały tuż obok mnie, a zgrane kolonie świecących rybek, migały mi przed nosem. Byłem zachwycony różnorodnością kolorów i stworzeń. Na samym dnie, ujrzałem niewielką ośmiornicę, a obok niej przemykającego kraba. Zielony konik morski uczepił się pobliskiej skały, na której spoczywały małże. Nie pomyślałem nawet o zabraniu oddechu, ale potem coś sobie przypomniałem.
- Przecież wampiry nie muszą oddychać!
W ten sposób mogłem spędzić pod wodą tyle czasu ile chciałem. Postanowiłem się jednak wynurzyć, aby sprawdzić co z Esme. Gdy moja głowa przebiła się przez powierzchnię wody, Anielica zrobiła wielkie oczy i odetchnęła z ulgą.
- Gdzie ty się podziewałeś? Myślałam, że coś cię wciągnęło. Rozumiem, że mogłeś o mnie zapomnieć, ale o oddychaniu wypadało by pamiętać - powiedziała gniewnym tonem, jednak jej oczy zdradzały wesołość.
- Kochanie... Jesteśmy wampirami, nie musimy oddychać pod wodą - oznajmiłem tonem znawcy.
Esme plasnęła się dłonią w czoło.
- Jak mogłam o tym zapomnieć - zachichotała.
- Tam było tak pięknie... Nie mogłem się napatrzeć. Popłyńmy tam razem, no chodź skarbie - nalegałem.
- Zgoda - odparła, po czym zanurzyliśmy się razem, trzymając za dłonie.
Podwodny świat był niesamowity. Żałowaliśmy tylko, że nie mamy przy sobie wodoodpornego aparatu, bo zdjęcia byłyby cudowne. Przesiedzieliśmy jeszcze kilka godzin na plaży, a potem wróciliśmy do domu, aby nakarmić nasze kotki.  W czasie, kiedy ja wsypywałem karmę do miseczek, Esme zadzwoniła do Edwarda. Kilka minut chodziła w kółko po pokoju, ale chwilę potem wybiegła do innego pomieszczenia. Widocznie chciała porozmawiać z nim  w ciszy i spokoju. Włączyłem  laptopa i odczytałem maila od mojego nowego szefa, który informował mnie o grafiku i dojeździe do nowego szpitala. Po chwili trzasnęły drzwi, a na moich kolanach w mgnieniu oka wylądowała Anielica.
Była roześmiana od ucha do ucha. Już wiedziałem, że u młodych było wszystko w porządku.
- Edward mówi, że tam jest cudownie! Spytał o to jak się czujemy i jak wygląda nasz nowy dom. Margaret pytała o Clio i podziękowała, za to, że się nią opiekujemy. Podsumowując : u nich wszystko jest dobrze, a nawet wspaniale! - gadała jak najęta, nie pozwalając mi dojść  do słowa. Wiedziałem jaka to dla niej ulga. Edward był dla niej jak syn. Esme nadal coś mówiła, jednak ja zupełnie jej nie słuchałem. Złapałem jej twarz w obie dłonie i pocałowałem namiętnie. W ten sposób moja ukochana przestała nawijać i oddała pieszczotę.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz