Poproszę Trzy Tabletki Na Dobry Humor

599 33 4
                                    

Esme :

Z początku byłam zdziwiona kiedy poczułam silne ramiona Carlisle'a na moim ciele, ale bez wahania wtuliłam się w jego  tors. Było cudownie, lecz czar prysł, gdy mój ukochany oderwał się ode mnie. Było jasne, że mnie nie chciał. Zrobiło mi się strasznie przykro, że kolejny raz w życiu zostanę sama i ze zranionym sercem. Zwiesiłam tylko głowę i razem z blondynem zaczęliśmy wracać  do domu. Czułam na sobie jego spojrzenie, badawczo mi się przyglądał.
-Esme, czy coś się stało? - zapytał z troską.
-Nie, wszystko w porządku - odparłam lekko zachrypniętym głosem.
Zdołałam podnieść głowę i posłać mężczyźnie wymuszony uśmiech. Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Bez słowa otworzyłam drzwi wejściowe i poszłam do mojego pokoju. Carlisle, z tego co słyszałam usiadł koło Edwarda i pogrążył się z nim w dyskusji. Ja tym czasem przebrałam się w czarny dres i położyłam na skórzanej sofie. Na jednej z półek koło drewnianego łóżka  znalazłam ciekawie wyglądającą książkę i zagłębiłam się w lekturze.

Carlisle :

-Edwardzie, proszę. Muszę to wiedzieć - błagałem , aby zdradził mi myśli Esme. Od trzech dni wierciłem  mu dziurę w brzuchu, bo ukochana nie chciała wyjść ze swojego pokoju.
-Nie, Carlisle. To nie było by w porządku z mojej strony. Dokładnie trzy dni  temu obiecałem trzymać gębę na kłódkę . Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to żebyś się bardziej starał i okazywał jej uczucia. Ona potrzebuje teraz ciepła i miłości - rzekł lojalnie, po czym wstał z fotela i  wyszedł do lasu aby się posilić.
-Co mógł mieć na myśli... - zastanawiałem się - przecież się nią opiekuję, dbam o nią. Jeśli potrzebuje czegoś jeszcze, to chętnie jej to dam, byle tylko była szczęśliwa . Może tak jak ja chciałaby spędzać ze mną więcej czasu   - pomyślałem i dodałem sobie nadziei.
Czym prędzej wstałem i popędziłem do jej sypialni. Zapukałem w ciemne drewno i uchyliłem delikatnie drzwi.
-Mogę wejść? - szepnąłem, a ona momentalnie oderwała się od książki.
Wyraźnie uśmiechnęła się na mój widok. Nie było to sztuczne uniesienie warg  tak jak wtedy, w lesie.
- Jasne, przepraszam tylko, że jestem tak ubrana  - rzekła.
- Jakby to miało znaczenie. Esme we wszystkim wyglądasz cudownie - słowa wpływały z moich ust.
Pochyliła głowę na dół i byłem pewien, że gdyby była człowiekiem spłonęłaby rumieńcem. Jej karminowe oczy błyszczały, a z ust wyszedł nieśmiały, cichy chichot.
Usiadła na czarnej sofie i poklepała dłonią  miejsce koło siebie. Przeszedłem przez pokój i usiadłem  przy niej. Nasze kolana delikatnie się stykały. Odwróciłem głowę i spojrzałem w jej łagodne, sarnie oczy, które były otoczone falami czarnych rzęs. Brązowe włosy wysunęły się z koka, przez co twarz kobiety wyglądała naturalnie i jeszcze bardziej uroczo. Widok, który miałem przed sobą zapierał dech w piersiach.
- Tak, Carlisle? Chciałeś porozmawiać? - spytała uprzejmie.
- Tak, chciałem Ci zaproponować wyjście do restauracji w następnym tygodniu. Spokojnie, pójdziemy tam w nocy. Co ty na to? - spytałem na jednym wydechu, bojąc się, że odmówi.
- Och, będzie mi bardzo miło. Ale co z moimi oczami ,jeszcze nie są złote, a jeśli ktoś je zauważy?
- Zarezerwuję taki stolik, gdzie będziesz siedziała tyłem do kelnera i reszty gości - uspokoiłem ją.
- Świetnie , kiedy konkretnie chciałeś mielibyśmy się tam wybrać ?
-Myślałem o poniedziałku, co ty na to? Edwarda wtedy nie będzie w domu. Powiedział, że pojedzie odwiedzić naszych kuzynów  na Alasce.
-Poniedziałek... Jak dla mnie wszystko się zgadza. Wspaniale jeszcze raz Ci dziękuję. - powiedziała i niespodziewanie pocałowała mnie w  policzek. Poczułem  miłe ciepło  w tamtym miejscu.
Spojrzałem na nią  zdumiony ale ze szczęściem w oczach. Kurna. Musiałem mieć dziwną minę, bo Esme odwróciła wzrok z zakłopotaniem. Postanowiłem to naprawić. Podniosłem jej podbródek, spojrzałem w oczy i złożyłem na tych pięknych, truskawkowych ustach ciepły i delikatny pocałunek.
- Jestem zaszczycony, że przyjęłaś moje zaproszenie - rzekłem i wyszedłem z pokoju. Nigdy  w życiu do nikogo nie czułem czegoś tak cudownego . Uczucie miłości rozgrzewało  moje zmarznięte od trzech wieków ciało i serce . To uczucie było nie do opisania. Gdy schodziłem ze schodów skapnąłem się, że nie mam się w co ubrać na tą ważną okazję. Owszem, miałem koszule, które nosiłem do szpitala, jednak były to ubrania, które kojarzyły mi się tylko z badanym ciałami i chorymi ludźmi. Uznałem, że muszę sobie sprawić porządny, elegancki garnitur. Napisałem na kartce papieru wiadomość do Esme, że niedługo wrócę i pojechałem Lamborghini do centrum miasta . Miałem na dzieję, że któraś z ekspedientek pomoże mi w wybraniu stroju.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz