Nowy Dom

268 19 4
                                    

Carlisle :

Starałem się aby Esme odczuwała jak najmniej dyskomfortu. Tak naprawdę, cały dzień siedzieliśmy w naszej kajucie, a wychodziliśmy dopiero w nocy, aby poobserwować gwiazdy i księżyc, pięknie odbijające się na tafli oceanu.
- Kochanie, gdzie my właściwie płyniemy ? - to pytanie, Esme zadawała mi codziennie.
- To niespodzianka, skarbie - zawsze odpowiadałem.
Wydawała się zamyślona. To by do niej pasowało. Esme nielubiła, gdy ktoś widział jej cierpienie, więc zawsze starała się ukryć ból jaki odczuwała.
Tak naprawdę miałem już kupiony dom. Postanowiłem przeprowadzić się na słoneczne San Diego. Wiedziałem, że nie będziemy mogli przebywać wśród ludzi za dnia, jednak nasz nowy dom miał prywatną plażę. Wystarczyło wyjść przez taras po schodach i voila! Mogliśmy cały dzień spędzać na nagrzanym piasku i słonym oceanie. Wolałem jednak zachować to w tajemnicy przed moją ukochaną. Nasze koty dobrze znosiły podróż statkiem. Musiałem przyznać, że "Queen Atlantica" był nie tylko cudowny i przestronny ale także solidny i bezpieczny. Razem z Esme siedzieliśmy do dwunastej w łóżku i oglądaliśmy komedie na telewizorze. Wiedziałem, że moja Anielica uwielbiała  wesołe filmy, dlatego na poprawę nastroju oglądaliśmy prawie tylko to. Niestety przez ciągłe podróżowanie po wodzie, nie mieliśmy zasięgu i nie mogliśmy skontaktować się z Edwardem. Miałem tylko nadzieję, że u nich jest wszystko w porządku.

Esme :

Bardzo się bałam. Mimo, że wiedziałam, iż ogromne wilki zostały na lądzie, a my płyniemy bezpiecznie po oceanie nie mogłam opanować strachu i wspomnień. W takich momentach przeklinałam doskonałą pamięć wampirów. W dodatku Carlisle wydawał się bardzo tajemniczy. Na moje pytanie dotyczące miejsca, do którego zmierzamy, odpowiadał krótko i lakonicznie, co bardzo mnie irytowało. Czyżby miał coś przede mną w tajemnicy? Czasami zastanawiałam się, czy w ogóle mamy się gdzie podziać. A jeśli mój ukochany nie kupił jeszcze żadnego mieszkania, ani nie zarezerwował hotelu? Czyżby bał się mi o tym powiedzieć?
- Nie, Esme - karciłam sama siebie w myślach - on wie co robi. Trochę więcej wiary w twojego Anioła - powtarzałam sobie dodając otuchy.
Siedziałam właśnie w kajucie, podczas gdy Carlisle spacerował po pokładzie. Dzisiejszy wieczór był chłodny, jednak jako inna rasa nie czuliśmy tego. Scarlett i Clio spadły głęboko obok mojego fotela. Sięgnęłam po grubą książkę w szmaragdowej okładce. W kilka godzin przeczytałam całe dzieło. Nagle drzwi kajuty otworzyły się, a do środka wpadł blondyn.
- Carlisle, czy coś się stało?! - zapytałam zdenerwowana.
- Tak, kochanie. Pakujemy się, za godzinę wysiadamy - oznajmił z radością i już wrzucał swoje ciuchy do walizki.
- Jak to wysiadamy? Może mi to wytłumaczysz? - powiedziałam nagląco i wydęłam wargi.
Carlisle poszedł do mnie i położył mi swoje ciepłe dłonie na policzkach.
- Kochanie, jeszcze nie teraz, zaraz ci wyjaśnię - szepnął do mnie - no już, pakuj się, słoneczko - dodał, a jego oczy błyszczały z radości.
Tak jak kazał, spakowałam wszystkie ubrania i kosmetyki. Następnie obudziłam Clio i wsadziłam ją do transporterka, Scarlett siedziała w ramionach Carlisle'a.
Usłyszałam dźwięk dzwonka marynarskiego, a następnie okrzyk bosmana.
- San Diego! Proszę wysiadać!
Spojrzałam na mojego ukochanego ze zdziwieniem. Czy on oszalał?! Przecież tam jest cholernie drogo!
Na jego twarzy nadal gościł ciepły uśmiech, blondyn mrugnął do mnie.
- No, kochanie, czas iść do  nowego domu. Zobaczysz tu odmieni się nasze życie. Będzie jak w bajce - zapewnił.
Kotki zamruczały na potwierdzenie jego słów, a ja mogłam mieć tylko nadzieję, że to prawda.

Esme - Carlisle "Miłość na wieki..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz