Poprawka- Zeusie, zatrzymaj ziemię.

197 16 7
                                    

-Tak jak powiedział pan D. Mitologia wcale nie jest tylko mitem. Bogowie istnieją.  Olimp także i znajduje się w Nowym Jorku-zaczął wyjaśniać Chejron.

- W Nowym Jorku? -zdziwiłam się-a nie w Grecji?

- Bogowie przemieszczają się na zachód. Ale na czym to ja skończyłem... Bogowie od wieków lubili mieć romanse ze śmiertelnikami. Eee..no i wiesz...dzieci..

-Ta, rozumiem. Bóg robi sobie z jakąś kobietą uga buga bara bara i dziewięć miesięcy później rodzi się mały herosek.

- Tak. Herosi są narażeni na niebezpieczeństwo. Potwory są wszędzie. Dlatego w Obozie Herosów herosi uczą się jak walczyć.

- I ja niby jestem tym herosem?

- Widziałaś potwora, a zwykli ludzi go nie zobaczą,  bo jest ukryty we Mgle, takim kamuflażu. Dodatkowo weszłaś do Obozu, do którego zwykli ludzie nie potrafią wejść. Ally, powiedz mi, co wiesz o swoich rodzicach?

-Ee..no więc, mieszkam z mamą, która jest jakąś chorą alkoholiczką. Raczej mnie nie lubi. Mówi mi jaka jestem do bani i że nawet ojciec ode mnie odszedł gdy zobaczył jaka jestem beznadziejna. Ale ja taty nie pamiętam. Mama powiedziała, że ostatni raz był w naszym domu zaraz po moim porodzie. To był tylko taki romans. I teraz moja mama całymi dniami rozpacza nad swoim życiem. No taka zwykła kochająca się rodzinka.

- Współczuję.

- Ależ nie trzeba- machnęłam ręką.

- Twój tata musiał być bogiem.

- Wow. A ja się zawsze smuciłam, że nie mam o kim opowiedzieć na dniu rodziny w szkole. A mój tata jest bogiem i może wszystkie te dzieci odpowiadające o pracowitych i kochanych tatusiach lekarzach zmieść z powierzchni ziemi. Ale tak dokładniej to który z nich jest moim tatą? Zeus, Apollo czy jakiś pomniejszy bóg publicznych toalet o imieniu Hebuspuntupureus?

-Tego nie wiemy. Ale przyciągnęłaś potwora więc pewnie to jest jeden z głównych bogów. Niedługo powinniśmy się dowiedzieć.

- Ee..a w jaki sposób?

- Ktoś wreszcie się do ciebie przyzna i wyśle znak.

Pokiwałam głową.

- A teraz któryś z obozowiczów oprowadzi cię po Obozie. Każdy bóg ma swój domek, gdzie śpią jego dzieci, a ty na razie będziesz w domku Hermesa.

Wyszliśmy na ganek.

- Ej!Chejronie- krzyknął z domu pan D. Chodź wreszcie grać!

- Chyba sobie poradzisz, Ally. Bo wiesz...ja już mam coś do robie..- powiedział centaur.

- Spoko.- wyszczerzyłam zęby(uśmiechnęłam się),  a Chejron pogalopował na partyjkę pokera z bogiem wina.

Zaczęłam iść w kierunku domków. Każdy wyglądał inaczej przez co razem prezentowały się dość oryginalnie (dziwacznie). Jedyną łączącą je cechą był numer nad drzwiami.

Czwarty domek był zarośnięty przez różne zielska, dlatego domyśliłam się, że mieszkają tu dzieci Demeter. Numer trzeci miał kolor niebieski. Na pewno Posejdon. Pierwszy i drugi, stawiałam że należy do Zeusa i Hery. Tylko który był domkiem Hermesa?

Zaczęłam się przyglądać każdemu dokładnie. Gdybym była bogiem podróżnych i złodziei, to który domek bym sobie wybrała?

Nagle poczułam jak upadam. Na chwilę straciłam możliwość oddychania.

- Bardzo cię przepraszam.

Przede mną stał drobny chłopak z brązowymi włosami, szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami. Wyglądał trochę jak chochlik, który przesadził z kofeiną.

Podniosłam się. Chłopak był niewiele ode mnie niższy.

- Bo ja się spieszyłem..i nie zauważyłem cię. ..A tak w ogóle to jestem Leo.

- Ally. I wybaczę ci pogwałcenie mojego prawa do nietykalności i przestrzeni osobistej, jeśli pokażesz mi, który domek jest Hermesa.

-To ten-wskazał z uśmiechem jedenasty domek z zadeptanym progiem i farbą odchodzącą od ścian. Ten bardziej przypominał obozowy domek, a nie letnie greckie rezydencje.

- Dzięki. A i jeszcze chcę wiedzieć, dokąd się tak spieszyłeś.

- Do bunkra 9.To taka moja tajna baza, w której konstruuję blaszane smoki, śmieszne gadżety i broń, która była by w stanie zabić całą ludzkość za jednym razem.

Spojrzałam na lekko szaleńczy uśmiech Leo i nie byłam pewna, czy żartował odnośnie tej broni.

- To zaprowadź mnie tam-postanowiłam.

- Ale..to wiesz, taka kryjówka i...

- Napadłeś na mnie!-oskarżyłam go.

-A ja w ramach przeprosin pokazałem domek Hermesa i powiedziałem dokąd się spieszę.

-Jeśli dokładnie by przeczytać Konstytucję Amerykańską, to mogłabym powiedzieć, że złamałeś nawet trzy prawa. Po pierwsze naruszyłeś moją przestrzen osobistą, po drugie spowodowałeś wypadek i po trzecie stworzyłeś sytuację zagrażającą życiu lub zdrowiu. Dlatego jeśli nie chcesz skończyć w poprawczaku w wieku nastoletnim, to radzę ci robić, co ja mówię.

- Okej, okej. Chodź za mną- zaśmiał się.

Ruszyłam za Leo. Zmierzaliśmy w stronę lasu.

- To twój pierwszy dzień w Obozie?-spytał Leo.

Teraz, gdy odeszliśmy od innnych ludzi, zauważyłam, że chłopak był trochę nerwowy.

- Tak. Percy mnie zauważył, jak czekałam na śmierć z rąk Chimery. I oto jestem. Taadaaammm. A ty ile jesteś w Obozie?

- To moje pierwsze lato, ale jestem tu od jesieni.

- Obóz działa też zimą?

- Niektórzy herosi nie mają rodzin i nie maja, gdzie się podziać. Zostaje tylko Obóz albo wałęsanie się bez celu po ulicach Ameryki i czekanie na śmierć z rąk potwora. Ja wolę tę pierwszą opcję. Mają tu ciasteczka i na śniadanie, i na lunch, i na kolację.

- Powiedziałeś ciasteczka?

- Aha. Jest tu też pizza i hot-dogi. Właściwie wszystko co tylko zechcesz.

- Ja tu zostaję!

Leo się zaśmiał, a ja na niego spojrzałam i jego szczery śmiech przerodził się w nerwowy.

Weszliśmy do gęstego lasu. Było tu bardzo ciemno i mrocznie. Mimo to,  Leo był spokojny, więc ja też próbowałam nie panikować. Podkreślam PRÓBOWAŁAM.

Przedzierałam się przez chaszcze za chłopakiem. Wreszcie się zatrzymał i wszedł do wykutego w skale wapiennej bunkra. Rzędy stołów biegły w ciemność.  Wszędzie walały się narzędzia i maszyny. Nad środkiem sali wisiał ogromny ekran podobny do tych na Times Square. Teraz na billboardzie wyświetlał się napis "wszyscy kochają Leo".

- Witaj w bunkrze 9!

- Tu jest świetnie.

Rozejrzałam się na boki. Po jednej stronie znajdował się statek ze skrzydłami i smokiem na dziobie.

- Wow!- zachwyciłam się- ty to zbudowałeś?

Pokiwał głową.

- Taa..wiem. Festus jest niesamowity. Zupełnie jak ja- powiedział z szerokim uśmiechem.

Zaśmiałam się. Jeśli mój śmiech można w ogóle nazwać śmiechem. Zdecydowanie nie brzmiał jakby słodki aniołek grał na lirze. Bardziej jakby chora na zatwardzenie ropucha umierała w męczarniach.

- Pokaż mi jeszcze jakieś twoje wynalazki.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- Leo dygnął przede mną, a ja szeroko się uśmiechnęłam.

Doughter of HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz