Leo pokazał mi wiele swoich maszyn i wynalazków. Miał do tego niesamowity talent. Ja natomiast odkryłam, że najlepiej na świecie potrafię psuć. Trzy razy się potknęłam, zniszczyłam jego robota i potłukłam porcelanę, z której chłopak chciał zrobić niezniszczalne fifiżanki. Za to ostatnie w sumie powinien mi podziękować, bo już wie, że kubeczki wcale nie były by niezniszczalne.
-Teraz pracuję nad udoskonaleniem Buforda- powiedział, gdy wracaliśmy do Obozu.
- Ee.. Buforda? To jakiś tybetański mnich?
Zaśmiał się. Po tym popołudniu zachowywał się w moim towarzystwie całkowicie swobodnie.
- Buford to taki mój...Co tu się dzieje?
Spojrzałam na Obóz. Ciemnowłosa postawna dziewczyna walczyła z obrzydliwym, jednookim potworem. Cyklop? Percy wraz z Annabeth pomagali ochronić się młodszym i niedoświadczonym w walce obozowiczom, a Chejron co chwila wyjrzykiwał jakieś rozkazy, ale nikt specjalnie go nie słuchał. Natomiast pan D. spokojnie pił colę i patrzył na rozgrywającą się scenę jak na dobry film.
- Musimy im pomóc- krzyknęłam do Leo.
Zaczęliśmy biec w stronę cyklopa. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz- jakąś dzidę i zaszarżowałam na potwora.
Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na mnie z nienawiścią.
- Co ty tu robisz? Zostaw to mnie.
Wbiłam dzidę w bok potwora, ale on tylko się wkurzył i gwałtowniej zaatakował.
W sumie to nie wiedziałam, czemu postanowiłam napisać sobie wyrok śmierci. Może to z tęsknoty za ciasteczkami...
Potwór walnęł mnie w bok, aż upadłam na ziemię przy dziewczynie.
- I czemu się pchałaś do walki, świerzaku?- spytała kpiąco i ruszyła z dzidą na cyklopa.
Wbiła ją w krocze potwora i przerażająco się zaśmiała. W tym czasie cyklop zamachnął się kończyną i uderzył w głowę dziewczynę. Upadła na ziemię z okrzykiem bólu.
Rozejrzałam się po Obozie. Percy, Annnabeth i Leo zajęci byli ochroną młodych herosów jeszcze niewprawionych w walce. Jakiś blondyn uspokajał i opatrywał rannych obozowiczów, którzy zrobili sobie krzywdę podczas ucieczki od cyklopa. Pomagał mu w tym czarnowłosy chłopak. Nie było nikogo, kto mógłby zabić potwora. Jeszcze raz spojrzałam na nadal oszołomoną po ciosie ciemnowłosą dziewczynę. Na pewno zginiemy.
Cyklop zaczął iść w stronę przerażonych obozowiczów, taranując wszystko, co spotkał na swojej drodze.
Eee....(niezręczna chwila, podczas której nie mam pojęcia, co zrobić).
- Nie gap się jak Percy na Annabeth i zrób coś- mruknęła dziewczyna, dotykając swojej głowy. Jej ręka była cała we krwi.
Wzięłam głęboki wdech i stanęłam na nogach. Cyklop od razu obrócił się w moją stronę. W piekle też mają ciasteczka, prawda?Potwór rzucił we mnie kolumną, ale ja zgrabnie się uchyliłam.Yassss!! Punkt dla mnie.
- No jak tam ci życie mija, potworku?- spytałam, mając nadzieję, że sztuka konwersacji nie wymarła wśród cyklopów.
Ten ryknął. Może jednak nie porozmawiamy o problemiach gospodarczych w Ameryce.
Cyklop rzucił we mnie kolejną kolumną.
- Ej!Ej! Jesteś kompletnie niewychowany! Nie rzuca się w damy cegłami.
(Chyba, że shipuje się BRAYSON!!) *przypis autorki, nie mogłam się powstrzymać
CZYTASZ
Doughter of Hades
FanfictionZapraszam do czytania mojego fanfiction na podstawie serii Riordana o Percym Jacksonie, Olimpijskich herosach i Apollu. Ally, co tu dużo mówić, uwielbia ciasteczka, czarne ubrania i szpetne koszulki. Jest sarkastyczną, czasem wredną czternastolatk...