Boże, zatrzymaj ziemię. Ja wysiadam.

199 17 4
                                    

Percy i Grover zaprowadzili mnie do Toyoty prius, w której siedziała około czterdziestoletnia kobieta z długimi brązowymi włosami, w których było kilka siwych pasemek. Mimo tego wyglądała bardzo młodo, pewnie za sprawą błyszczących oczu i szerokiego uśmiechu, który pojawił się, gdy zobaczyła Percy'ego. Dodatkowo kobieta była w ciąży. Na moje oko tak w jakimś czwartym miesiącu.

- Ally- przedstawił nas sobie Percy- poznaj moją mamę Sally Jackson.

- Dzień dobry. A pani chciałaby ciasteczko?

- Bardzo dziękuję- powiedziała mama Percy'ego z uśmiechem i wzięła na szczęście najmniejsze ciasteczko- to już możemy jechać do Obozu? Potwór załatwiony?

Percy pokiwał głową i zajął miejsce z przodu.  Natomiast ja i Grover usiedliśmy z tyłu.

-Ale co to w ogóle był za stwór? -zapytałam.

- Nie mam pojęcia-wyznał Percy- raczej jestem słaby w mitologii. Po prostu trzeba było to coś zabić.

- To była ona. Chimera- wyjaśnił Grover- w mitologii zabił ją Bellerofont.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Ale tak naprawdę to nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego Percy nazwał się synem Posejdona, dlaczego widziałam potwora i dlaczego do cholery wszyscy tu zachowywali się jakby grecka mitologia była żywa? Bogowie przecież nie istnieją.

- Ah, wreszcie mogę rozprostować nogi- powiedział Grover i zdjął swoje tenisówki. Tyle, że wcale nie zobaczyłam stóp. Zobaczyłam kopyta!

-Grover!- krzyknęłam- ty masz kopyta.

Jakby sam o tym nie wiedział.

- Grover jest satyrem- wyjaśnił Percy.

- Satyrzy nie istnieją.  Przecież to tylko mity.

- Tak samo jak potwory. A jednak jednego dzisiaj widziałaś.

Pokręciłam głową.

- To niemożliwe.

- W Obozie Chejron wszystko ci wyjaśni.

- Chejron?- zdziwiłam się- ten gościu nazwa się jak ten centaur, co szkolił herosów? To jakiś hipis?

Percy się zaśmiał, ale Grover go skarcił.

- Nie powinieneś śmiać się z Chejrona, jeśli nie chcesz przez najbliższ tydzień myć naczyń po posiłkach.

Sięgnęłam do torebki po kolejne ciasteczko. Tylko one mi zostały na tym niepewnym świecie pełnym złudzeń. Westchnęłam melancholijnie.

-Już prawie jesteśmy- powiedziała Sally-bliżej was nie podwiozę. No wiecie, bariera i te sprawy.

Grover i ja wysiedliśmy z auta, a Percy jeszcze pożegnał się z mamą.

- Kocham cię- powiedział.

- Ja ciebie też. I proszę nie zgiń przez te wakacje.

Pocałowała syna w czoło i mocno przytuliła,a Percy się zaczerwienił.

- Mamo, już.

- No dobra- puściła go-trzymaj się, Percy.

- Ty też.

We trójkę ruszyliśmy w stronę wzgórza, za którym podobno krył się Obóz Herosów.

Po dwudziestu minutach morderczego marszu dyszałam jak pies. Chyba to naprawdę najwyższa pora żeby się wziąć za siebie.

Wreszcie stanęliśmy na szczycie wzgórza. Stąd rozpościerał sie wspaniały widok na Obóz z polem truskawek po lewej stronie,  lasem na tyle i zatoką Long Island po prawej.

Doughter of HadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz