•Rozdział 6•

1.8K 170 27
                                    

*tydzień później*

- Ale zrozum, że musimy razem przebywać, żeby poznać swoje charaktery! - Oikawa spojrzał na swoje ciało z urazą - Nie zachowujesz się w ogóle tak, jak ja.

- Niezbyt mnie to obchodzi. Staram się unikać rozmów ze wszystkimi spoza drużyny, więc nikt się nie zorientuje, o to się nie martw. - Uspokoiła go, siadając na kanapie.

- Nie rozumiem, jak można być tak gburowatym człowiekiem jak ty! Jesteś gorsza od Iwa-Chana! - Wskazał na nią palcem, a ona odpowiedziała prychnięciem - Mogłabyś się czasami chociaż uśmiechnąć, czy ty wiesz, jaka twoja twarz jest sztywna?!

- Przymknij się. - Mruknęła, zamykając oczy i oparła się wygodniej o oparcie kanapy.

- Nie, nie przymknę się! Powinnaś zachowywać się jak nastolatka, a nie jak antyspołeczny, chamski gbur! - Tooru wskoczył na nią, siadając na jej biodrach i przyszpilił dłońmi jej ramiona do kanapy, by się nie wyrwała.

- Zejdź ze mnie. - Powiedziała, nie otwierając oczu.

- To wreszcie zacznij zachowywać się jak człowiek!

- Lubię siebie taką, jaka jestem i nic ci do tego. A teraz ze mnie zejdź. - Wyprostowała się, będąc twarzą w twarz ze swoim ciałem - Chyba, że mam załatwić to inaczej.

Oikawa wpatrywał się w nią, a wtedy na jego policzkach powstały rumieńce. Zakuro prychnęła na to kpiąco i jednym, silnym ruchem, zrzuciła go na bok. Wylądował na kanapie, odbijając się od poduszek na niej się znajdujących.

- Jesteś bezuczuciowym potworem. - Jęknął żałośnie, leżąc.

- Dziękuję.

Oikawa wpatrywał się w nią, jednak ona nawet na niego nie spojrzała. Była obojętna, co go irytowało, pragnął uwagi z jej strony, ale nie wiedział jak sprawić, by zaczęła go bardziej zauważać. W końcu zdecydował się na bardzo radykalny pomysł. Stanął na kolanach i kładąc dłoń na policzku swojego dawnego ciała, wpił się w usta Zakuro. Ona jednak już dawno przejrzała jego zamiary i po prostu siedziała, dalej patrząc w telewizje. Wiedziała, że nie może zareagować, a wtedy chłopak da jej spokój. Oikawa zirytowany się od niej odsunął.

- Jak możesz nawet na to nie reagować?! - Zbulwersował się do tego stopnia, że cała jego twarz poczerwieniała.

- Jesteś obrzydliwy. - Powiedziała i delikatnie się krzywiąc, wytarła usta - Więcej tego nie rób, bo chce mi się rzygać. - Wstała i wyszła z salonu, idąc do łazienki, by przepłukać usta.

Tooru siedział jak słup soli ze zdziwionym wyrazem twarzy i zrezygnowaniem w oczach. Skoro to nie zadziałało, to co innego miał zrobić? Serce biło mu strasznie szybko, a to właśnie Zakuro za to obwiniał. To ona to wszystko zaczęła, tydzień temu. Ten pocałunek. Pamiętał to dokładnie. Ale skąd ona mogła wiedzieć, że dała mu tym nadzieje? Chociaż gdyby się o tym dowiedziała, najprawdopodobniej by go wyśmiała, aniżeli zrobiła coś w tym kierunku. Uważała Oikawe za idiotę i nie zanosiło się na to, by swoje zdanie zmieniła.

~•••~

- Jesteś upierdliwy. - Powiedziała, gdy towarzystwo chłopaka zaczynało już ją denerwować.

- Ja? Nie prawda! - Oburzył się, robiąc zdenerwowaną minę.

- Prawda. Od pół godziny mi się przyglądasz, daj sobie spokój i tak nie mam zamiaru się z tobą dogadać. - Dokończyła i spojrzała na kolejną krwawą, która ukazała była w telewizorze.

- Czemu ty mnie tak w ogóle nie lubisz?

- Mam wiele powodów, ale jeśli myślisz, że ci powiem, to jesteś głupszy, niż myślałam. - Wyjęła telefon z kieszeni i pisała ze swoim przyjacielem z miejscowości, w której kiedyś mieszkała.

Król || Oikawa Tooru (1 część zakończona. II zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz