•Rozdział 10•

1.6K 170 19
                                    

*dwa tygodnie później*

- Nie jest najgorzej, ale zostało półtorej miesiąca do zawodów, więc mógłbyś trochę się przyłożyć. - Zakuro usiadła na drewnianym ogrodzeniu.

- Staram się, jak mogę! To nie jest takie łatwe! - Powiedział zirytowany.

- Oh...I kto to mówi? - Spytała z rozbawieniem widocznym w oczach - Jazda konna przecież nie może być taka trudna. - Przedrzeźniała go.

- Przestań. - Zazrządał, zsiadając z wierzchowca - Za chwilę wrócę.

- Okej, może poczekam, jak się pospieszysz. - Wzruszyła ramionami, kpiąco się uśmiechając.

Oikawa poszedł oporządzić konia, a gdy skończył i wprowadził go do boksu, wrócił do Zakuro. Ona dalej siedziała na ogrodzeniu, więc ten starał się podejść do niej na palcach. Już szykował się, by ją przestraszyć.

- Poruszasz się z gracją słonia. - Powiedziała, kompletnie go zaskakując - Takim sposobem mnie nie przestraszysz. - Przekręciła się i zeskoczyła z ogrodzenia, po stronie Tooru.

- Kiedyś na pewno mi się uda. - Uśmiechnął się szeroko.

Zakuro wystawiła w jego stronę dłoń, a on spojrzał na nią pytająco.

- Idziemy? - Podniosła brwi - Lepiej myśl szybko, nie będę tutaj stać w nieskończoność.

Oikawa nabrał szczęśliwy powietrza w płuca i energicznie kiwając głową, złapał za jej dłoń, splatając ich palce razem. Zakuro wypuściła ciężko powietrze i razem poszli do domu, w którym aktualnie mieszkała Zakuro, czyli do Tooru.

O dziwo, Zakuro była tak zaślepiona wizją powrotu do swojego ciała, że uwierzyła w słowa Iwaizumi'ego i faktycznie starała się zakochać w Oikawie. Tooru, jak i Hajime widzieli z jakim poświęceniem robiła to wszystko, przytulała Oikawe, całowała, a to tylko po to, by w końcu wrócić do swojego ciała. Pomimo tego, że Oikawa o tym wiedział, to cieszył się chwilą. Nie mógł wytrzymać dnia bez myślenia o niej, to było jak nałóg.

- Zamyśliłeś się. - Mruknęła cicho Zakuro, patrząc na Tooru.

- Naprawdę? Ah przepraszam. - Uśmiechnął się i przymknął powieki.

Odwróciła głowę w drugą stronę i choć chciała się w nim zakochać, to momentami miała dość jego towarzystwa. Irytował ją swoją optymistyczną postawą, wesołym głosem i wszystkim, co było w nim szczęśliwe. A może tak bardzo tego nienawidziła, bo sama nie potrafiła taką być? Tym razem to ona się pogrążyła w myślach.

~•••~

- Nie. - Mruknęła, patrząc na Iwaizumi'ego.

- Tak. - Skrzyżował ramiona na torsie.

- Nie. - Oparła się o ramię Makki'ego.

- Powiedziałem, tak. - Niemal wywarczał.

- Powiedziałam, nie. - Uśmiechnęła się kpiąco.

- Prawdziwy Oikawa dawno już dostałby w mordę. - Parsknął śmiechem Mattsun.

- Co racja, to racja.

- Po prostu mam świadomość, że prawdziwy Oikawa by mi nie oddał, a z Zakuro to nigdy nie wiadomo. - Prychnął czarnowłosy.

- Słyszałem to! - Krzyknął Oikawa z końca sali.

Tak, jak obiecał, tak zrobił. Zgłosił się na menagerkę i nią został, teraz towarzyszył jej podczas każdego treningu. Nie zawsze jej to pasowało, ale starała się to tolerować. Wzięła w dłonie piłkę i spojrzała na Oikawe, od razu zrozumiał, co ma na myśli.

Odbiła piłkę do Tooru, a on do niej. I tak przez następne pół godziny, póki Zakuro się nie zmęczyła. Nadszedł czas na atak, więc Oikawa stanął sobie pod siatką. Nie był już tak wysoki, więc miał niezłe trudności z wystawieniem piłki, ale dla chcącego, nic trudnego. Posłał piłkę wprost pod dłoń Zakuro, która uderzyła w nią z całej swojej siły.

Iwaizumi starał się ją odbić, jednak niekontrolowanie odleciała ona daleko w bok. Spojrzał na Zakuro, która kpiąco się uśmiechnęła i z podniesioną głową ustawiła na skrzydle, by Oikawa ponownie jej wystawił.

Ta dziewczyna...Że też ten gamoń wybrał sobie akurat ją. Taki temperament, że aż mnie zaraz szlag trafi.

Sytuacja powtórzyła się jeszcze parokrotnie, aż Zakuro uznała, że nie chce jej się już grać, a może po prostu nie była już w stanie? Pomijając to, usiadła na ziemi i otarła pot z czoła.

- Trzymaj. - Spojrzała do góry na Oikawe, który z uśmiechem wyciągał w jej stronę dłoń z bidonem pełnym wody.

- Dziękuję. - Mruknęła niemrawo, kiwając głową i przyjęła bidon.

Pociągnęła parę dużych łyków i odłożyła bidon na bok. Patrzyła, jak chłopcy ćwiczyli na siatce, obserwowała ich grę i starała się zapamiętać wszelkie kiwki, które mogłaby wykorzystać w późniejszym czasie.

- Idzie ci coraz lepiej. Iwa-Chan nie dał rady odbić ani jednego twojego ataku. - Tooru kucał za nią i uwiesił się na jej barkach - Niedługo będziesz grała lepiej ode mnie. - Zaśmiał się cicho i ucałował jej skroń.

Zakuro drgnęła powieka, nie lubiła, gdy chłopak okazywał jej uczucia publicznie. Dalej nie była do niego przekonana, więc takie gesty były niekiedy krępujące, ale próbowała nie zwracać na to uwagi. Iwaizumi spojrzał na nią znacząco, więc wywracając oczami, pogłaskała go po głowie. Makki patrząc na nich, cicho się zaśmiał, według niego, jak i reszty drużyny, wyglądali uroczo.

- Zakuro. - Zaczął, przytulając policzek do jej skroni - Mogę dzisiaj u ciebie nocować?

Spojrzała na niego zaskoczona, ale choć niepewnie, to pokiwała twierdząco. Tooru z uśmiechem ją przytulił, wkładał w to więcej serce, niż mogła przypuszczać.

~•••~

- Dziwne, że wstydzisz się przy mnie przebierać, skoro to moje ciało. - Zakuro spojrzała na Oikawe znad książki.

- Może i tak, ale... - Uciekł wzrokiem, rumieniąc się - Twój wzrok jest krępujący.

Westchnęła i zaczęła wpatrywać się w niego jeszcze bardziej, przez co Oikawa nie wiedział, co ma zrobić. Wstała i zaczęła do niego podchodzić, a gdy stanęła na przeciwko niego, złapała go mocno w talii. Odruchowo zarzucił dłonie na jej kark.

- I co? Nagle przestałeś się wstydzić? - Spytała ze słyszalną kpiną w głosie.

- N-Nie... - Odważył się położyć dłoń na jej policzku i pogłaskał jej skórę kciukiem.

Każdy pocałunek przybliża mnie do zwycięstwa, każdy miły gest. Jeśli będę robić to częściej, na pewno szybciej się w nim zakocham i wrócę do swojego ciała. A wtedy...Coś się wymyśli.

Nie miała jednak pojęcia, że zakochanie się to nie taka łatwa sprawa, jeśli przeciwna osobą zbytnio jej się nie podoba. Odchyliła jego głowę trochę do tyłu i ucałowała jego wargi, przejeżdżając po nich językiem. Tooru westchnął zadowolony i przyciągnął ją do siebie bliżej. Jednak odsunęła się od niego gwałtownie, gdy rozpiął pierwszy guzik jej koszuli.

- Co ty robisz? - Spytała zdumiona.

Oikawa przełknął cicho ślinę i mruknął pod nosem, że nic, a następnie zakomunikował, że idzie się wykąpać. Zakuro marszcząc brwi, wróciła na łóżko do czytania książki.

Debil.

******************************************

To już dziesiąty rozdział, więc chciałabym podziękować za ponad tysiąc wyświetleń i prawie trzysta pięćdziesiąt gwiazdek!

Król || Oikawa Tooru (1 część zakończona. II zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz