•Rozdział 7•

1.6K 167 13
                                    

- Masz. - Zakuro podała Oikawie kartkę, na której napisany był adres.

- Co to? - Spytał zainteresowany.

- Nie interesuj się tym za bardzo, co miesiąc pomagam pewnej starszej kobiecie, a przez tą głupią sprawę, nie mam zamiaru z tego rezygnować.

- Ty? - Spytał kpiąco, nie mogąc się powstrzymać - Ty pomagasz? Dobre sobie.

- Posłuchaj mnie, ta kobieta zrobiła dla mnie naprawdę wiele, a przez twoje humorki nie mam zamiaru przestać jej pomagać. Więc pójdziesz do niej i będziesz jej pomagać we wszystkim, mycie okien, zmywanie podłóg, zamiatanie, prasowanie, odkurzanie, zmywanie naczyń... - Wyliczała, a Oikawa z każdym słowem robił się coraz bardziej blady.

- Boże, w coś ty się wpakowała. - Złapał się za głowę.

- Nie dyskutuj i idź do niej...A i jeszcze jedno. - Spojrzała na niego poważnie - Mów do niej babciu, znam ją naprawdę długo i denerwuje się, gdy mówię do niej per pani. Poza tym... - Oparła się tyłkiem o blat - Masz być dla niej miły, jasne?

- Okej, okej. To...Do zobaczenia.

- Ta, nie zabij się po drodze.

- Spróbuję. - Oikawa wyszedł z mieszkania i odpalił mapę w telefonie, po czym wpisał odpowiedni adres.

~•••~

Stanął przed drzwiami starego budynku i zapukał do drzwi, które otworzyła starsza, siwowłosa kobieta.

- Zakuro, witaj kochanie! - Kobieta uścisnęła go i wycałowała po obu policzkach - Miło cię znów widzieć!

- Cześć, babciu. - Niepewnie się przywitał.

- Wchodź, śmiało. Zrobiłam twoją ulubioną herbatkę.

Bardzo miła kobieta. Jak ona wytrzymuje z Zakuro?

Przeszło mu przez myśl, gdy zdjął buty i usiadł w kuchni na przeciwko niej.

- Czy...Mogę ci w czymś pomóc? - Spytał najbardziej miło, jak tylko potrafił.

- Dzisiaj chyba nie, wszystko jest już posprzątane, ale dziękuję, że tak się o mnie troszczysz. - Uśmiechnęła się - Chociaż ty... - Spuściła wzrok.

Oikawa podczas pobytu u starszej kobiety, zastanawiał się, kim ona jest dla Zakuro? Niby Serizawa powiedziała, że ta kobieta kiedyś jej pomogła i teraz chce się odwdzięczyć, ale widać było, że staruszka traktuje ją jak swoją rodzinę. Naprawdę miło mu się rozmawiało z kobietą, która opowiadała mu wiele ciekawych rzeczy.

- A powiedz mi...Jak stadnina? Dalej jeździsz? - Spytała, upijając łyk napoju.

- Um...Tak, niedługo będę mieć zawody.

- To świetnie, naprawdę mam nadzieję, że wygrasz. Ale pamiętaj... - Staruszka złapała go za dłonie - Nie musisz jeździć tylko dlatego, że twój... - Zacięła się - Ojciec...Tego od ciebie wymaga. Musisz robić to, co kochasz najbardziej na świecie i nie możesz przejmować się słowami i opiniami innych.

- Wiem...Doskonale o tym wiem.

- Do tego jestem pewna, że w końcu znajdziesz chłopaka, który pokocha cię taką, jaka jesteś. Fakt, masz trudny charakter, ale masz naprawdę wielkie serce.

- Dziękuję, babciu...Naprawdę dziękuję.

Nagle Tooru przyszedł do głowy pewien pomysł, skoro Zakuro tak bardzo martwiła się o tę kobietę, to pewnie sama także chciałaby z nią rozmawiać, a w obecnej chwili było to mało możliwe.

Król || Oikawa Tooru (1 część zakończona. II zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz