•Rozdział 5•

1.8K 179 40
                                    

*miesiąc później*

- Dobrze ci idzie! - Iwaizumi pochwalił dziewczynę, gdy ta odpowiednio odebrała zagrywkę.

Kiedy odbiła piłkę i posłała ją wprost do Matsukawy, który ją wystawił, pobiegła na skrzydło. Wystawiła dłonie w tył i wyskoczyła, dosyć nieporadnie, atakując piłkę. Dotknęła jej zaledwie opuszkami palców, ale i tak był to wielki postęp. Na sali nie było Oikawy, więc Zakuro starała się ze wszystkich sił grać jak najlepiej. Wiedziała, że jeśli go nie było, to nie będzie krytykował jej gry, ani tego, jak słaba jest. Bała się krytyki z jego ust, w końcu on grał niesamowicie dobrze, a ona? Szkoda gadać.

Po godzinnym treningu padła do tyłu na plecy, patrząc w sufit i ciężko oddychając. Rozłożyła ręce na boki i zamknęła oczy.

- Nie mam siły. - Powiedziała wycieńczona, spoglądając co jakiś czas na Hajime.

- I tak wytrzymałaś dłużej, niż zakładaliśmy.

- Dzięki za wiarę. - Prychnęła, podnosząc się do siadu.

Akurat w tym momencie na hale wszedł Oikawa w towarzystwie Kyōtani'ego, który jako jedyny z drużyny nie miał pojęcia o tej całej powalonej sytuacji z zamianą ciał. Tooru w twoim ciele zachowywał się jak nie ty, chichotał, obejmował blondyna i szeptał mu na ucho. Patrzyłaś na to osłupiała, aż zalała cię nagła fala złości. Do hali weszło jeszcze kilka fanek Oikawy i teraz także Zakuro, która była uwięziona w jego ciele.

Chłopacy obserwowali dziewczynę i czekali na rozwój akcji, czuli że była wściekła. Wstała i jak gdyby nigdy nic, podeszła do chłopców z drużyny. Makki patrzył na nią wymownie, krzyżując ramiona na torsie.

- Chcesz się zemścić, co nie? - Szatyn stanął obok niej i zarzucił jej dłoń przez ramiona.

- Jeszcze nie. - Mruknęła, obserwując go.

Oikawa spojrzał na nią wyzywająco i jak gdyby nigdy nic, cmoknął Kyōtani'ego w policzek. Oczywiście blondyn był w takim samym szoku jak Zakuro, jednak ona po chwili była okropnie wściekła. Zacisnęła pięści, a Tooru przypuszczał, że jego plan zdenerwowania jej, wypalił. Nie spodziewał się jednak, że ona również myśli podobnie jak on i posunie się, aż tak daleko.

- Chodź ze mną. - Powiedziała, idąc w stronę fanek Oikawy - Yaho! - W swój uśmiech i przesłodzony ton włożyła tyle cukru, że aż sama się tego przestraszyła.

- Oikawa-San! - Wypiszczały, skacząc w miejscu.

- Mógłbym mieć do was małą prośbę? - Spytała, uśmiechając się miło.

- Oczywiście!

- Razem z Makki'm zamierzamy wybrać się na zjazd cosplayerów i chcieliśmy wyświadczyć małą przysługę Yaoistką i Yaoistą.

Oikawa słysząc to, poderwał się do góry i przeszedł parę metrów. Za to jego fanki zaczęły głośniej piszczeć i w mgnieniu oka włączyły aparaty w telefonach.

- Chciałbym was poprosić, byście zrobiły nam parę zdjęć. Mogę na was liczyć? - W odpowiedzi dostała piski dziewcząt - To superaśnie! - Wystawiła dłoń i złączyła kciuk z palcem wskazującym, tworząc kółko - Przygotujcie się. - Zerknęła na Makki'ego, który parsknął pod nosem.

- Sprytna jesteś. - Szepnął jej na ucho i złapał w talii, powodując głośniejsze piski dziewcząt.

Zakuro zrobiła najbardziej pociągającą minę i zarzuciła dłonie na kark chłopaka, przybliżając się do niego. Fanki nie marnowały okazji, jedne robiły pierdyliard zdjęć na minutę, a jeszcze inne nagrywały.

- Ten palant mnie popamięta. - Mruknęła niby sama do siebie i przycisnęła swoje, a raczej usta Oikawy, do ust Hanamaki'ego.

Parę fanek zemdlało, inne zużywały kolejne chusteczki, by wytrzeć krew, która spływała im z nosów, a Tooru szlag trafił. Iwaizumi i reszta drużyny, obserwowali to z niedaleka i naśmiewali się z Oikawy, który nie przewidział planu Zakuro. Położyła dłonie na policzkach siatkarza i odsunęła swoją twarz od niego, patrząc na stróżkę śliny, która ich dalej łączyła. Zerknęła w bok na swoje ciało, w którym Tooru niemal gotował się ze złości i puściła mu oczko, uśmiechając się złośliwie.

- I jak, dziewczyny? Byliśmy wiarygodni? - Spytała, wpatrując się w swój fanki.

- Oikawa-San! Hanamaki-San! Byliście niesamowici! - Krzyczały, niemalże nie płacząc ze szczęścia.

Idiotki.

Pomyślała i odwróciła się, odchodząc razem z Takihiro do drużyny. Hajime patrzył na nią z delikatnym uśmiechem, a gdy spojrzał na rozanielonego Hanamaki'ego, parsknął śmiechem.

- I jak? Podobało ci się? - Spytał, powstrzymując się od śmiechu.

- Podobało, to mało powiedziane.

Zakuro skrzyżowała ramiona na torsie i słuchała ich głupiej wymiany zdań.

- Jak było tak fajnie, to ja też chcę. - Spojrzała na Matsukawe.

- Ej, ej. - Podniosła dłonie do góry w geście obronnym - Zrobiłam z tego oszołoma geja, ale nie zrobię z niego męskiej dziwki. Bez przesady.

- Oho? - Iwaizumi uśmiechnął się złowieszczo - A jednak jest w tobie jakaś cząsteczka współczucia. Przyznaj się, że lubisz tego idiotę. - Wskazał na załamanego Oikawe, który wyszedł z hali.

Zakuro drgnęła powieka. Prychnęła pod nosem i zarzuciła głowę w bok.

- Nie prawda. Nie ma we mnie nawet odrobiny dobroci, a co dopiero mówić o współczuciu. - Odwróciła się na pięcie i wyszła z hali - Że niby ja lubię tę niemotę? - Spytała sama siebie - Niedoczekanie twoje, Hajime.

- Oi! Zatrzymaj się!

Zakuro odwróciła się i spojrzała na wściekłego Oikawe, który do niej podszedł i złapał za fraki.

- Zrobiłaś ze mnie geja, kretynko!

- I? - Spytała niezbyt tym przejęta.

- Masz to odkręcić! Natychmiast!

- Słuchaj, ty nie stosujesz się do moich warunków, ja nie stosuje się do twoich. Proste? Proste. A teraz mnie puść. - Odepchnęła go, nieco za mocno.

Oikawa stał przed nią z mocno zaciśniętymi pięściami i niemalże świecącymi się oczami. Zakuro się skrzywiła i westchnęła.

- Nie weźmiesz mnie na litość. Nie ma mowy. - Pokręciła przecząco głową.

Oikawą zaczął wycierać policzku dłońmi, cicho siąkając nosem. Był lepszym aktorem niż ona, a ten fakt nieźle ją zirytował. Spojrzała w bok na wejście hali, gdzie stały fanki i Iwaizumi. Czarnowłosy pokazał jej kciuk w górę, jakby wiedział, o co chodzi.

- Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji trzepnie mnie samochód. - Mruknęła i nachyliła się, łapiąc za ramiona Oikawy.

Z niekrytym obrzydzeniem, pocałowała go. Fanki natychmiast zapomniały o gejowskim incydencie i zaczęły między sobą szeptać, kim jest owa dziewczyna i dlaczego to właśnie ją pocałował Tooru.
Oikawa stał w szoku, mając szeroko otwarte oczy. Czuł ciepłe usta na swoich, przez co po jego plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Chciał już odwzajemnić pieszczotę, ale Zakuro się odsunęła i dyskretnie wytarła usta rękawem bluzy.

- Ohyda. - Wypuściła powietrze ze świstem - Twoja reputacja naprawiona, a teraz porozmawiamy o tym, jak masz się zachowywać, łamago.

******************************************

Król || Oikawa Tooru (1 część zakończona. II zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz