Prolog

225 22 6
                                    

- Mamusiu, a kto to jest? - wskazałam palcem mężczyznę na fotografii.
- To jest twój tatuś - uśmiechnęła się i podała mi zdjęcie. Siedziałam i uśmiechałam się do postaci na fotografii, gdy nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Schowałam szybko zdjęcie do plecaka i pobiegłam do mamy. Do pokoju wszedł On. Jak zwykle pijany. Nigdy nie rozumiałam jak mama może z nim wytrzymać. Podszedł do niej, zaczął krzyczeć i bić ją. Nie mogłam na to patrzeć. Tym razem to ja mu coś zrobię. Podbiegłam do niego i kopnęłam z całej siły w kostkę. Uciekłyśmy do mojego pokoju. Mama spakowała moje rzeczy do dużej torby, a później spakowała mój malutki plecaczek.
- Jak przyjdzie po ciebie pomoc wyciągniesz torbę z pod łóżka i pójdziesz z nimi dobrze? - w odpowiedzi pokiwałam głową. Wyjęła z kieszeni dziwna monetę, taką samą jak te które wrzucała mi do plecaka. Wyjęła z szafki dziurawy wąż ogrodowy i włączyła wodę, która lecąc robiła mgiełka i dobrze widoczna tęcze. Kazała zatkać mi uszy, a ja posłusznie to zrobiłam. Później chyba coś powiedziała i wrzuciła monetę. Znów ktoś się pojawił chyba ten pan ze zdjęcia, kiedy zniknął drzwi się otworzyły. Mama zaczęła krzyczeć, żeby sobie poszedł, ale on nie chciał. Złapał mnie za koszulkę i ciągnął do kuchni. Wyciągnął z szuflady duży nóż. Zanim mama zdążyła podbiec, przeciął mi rękę potwornie się przy tym śmiejąc. Nie zrobił mi już nic więcej, bo mama zabrała mnie do łazienki i opatrzyła rękę. Bardzo się bałam. Nie o to, że on znów mnie uderzy lub inaczej skrzywdzi. Bałam się o to, że zrobi coś mamie, bo tylko ona jest ze mną blisko. Ktoś zaczął uderzać w drzwi wejściowe. Wybiegłyśmy z łazienki. Złapałam klucze i ledwo sięgając do zamka otworzyłam drzwi. Obróciłam się i wtedy dotarło do mnie, że nade mną stoi mój ojczym z tym samym nożem w ręce. Pisnęłam wystraszona, ale on nie zwracał na to uwagi. Złapał nóż oburącz i uniósł go wysoko. Ktoś otwiera drzwi. Zza nich wyłania się staruszka, a dokładniej trzy. Nim zdążyły cokolwiek zrobić, mężczyzna zaczął opuszczać nóż. W ostatniej chwili mama wypchnęła mnie spod niego, ale sama dostała. Przestała się ruszać, oddychać i zrobiła się cała blada. Poczułam nagły przypływ gniewu jakiego nigdy wcześniej nie czułam.
- T-ty z-zabiłeś mamę! - krzyknęłam nie panując nad gniewem. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło, ale kopnęłam go z całej siły i wybiegłam na dwór. Facet podążył za mną. Kiedy staliśmy już w ogrodzie zrobiłam coś dziwnego. Poczułam się inaczej, nie znałam takiego uczucia. Wyobraziłam sobie, że z ziemi wychodzi stary pies mamusi. Skupiłam się na tym jak go zapamiętałam. Bardzo duży, czarny, za stojącym uszami, stalowy mi oczami i bez ogona. Nagle z ziemi wyrósł szkielet psa i rzucił się na faceta. Nie bardzo wiedziałam co się właściwie stało, ale mężczyzna zaraz leżał tak samo martwy. Po wszystkim szkieletowy pies przyszedł się do mnie połasić jak gdyby nigdy nic. Pogłaskałam go tylko i zniknął. Poczułam się bardzo zmęczona. Trzy panie powiedziały, że zabiorą mnie do taty, ale zanim pozwoliłam im się wynieść, zabrałam sadzonki róż mamy. Bardzo mi się podobały, ale nie zdążyłyśmy ich posadzić, więc pomyślałam, że może tatuś to że mną zrobi. Wzięłam białą, dwie czarne i tą która mam wyhodowała specjalnie dla mnie, szaro niebieską. Schowałam je, a później jedna z pań wzięła moją torbę. Druga plecaczek, a trzecia zabrała mnie na ręce. Droga chyba była długa, nie pamiętam. Poszłam spać prawie od razu kiedy ruszyliśmy. Obudziłam się gdzieś pod ziemią. Przedemną na czarnym tronie siedział chyba mój tata, a obok niego na mniejszym całym w kwiatach jakaś pani.
- Jesteś moim tatą? - spytałam cicho.
- Tak - odpowiedział.
- A ta pani będzie moją mamą?
- Będzie? - spojrzał znacząco na kobietę.
- O nie Hadesie! To twoje dziecko mnie w to nie mieszaj. - wyszła.
- Persefona potrafi być uparta, ale jak ją poprosisz to kto wie? - uśmiechnął się. Pobiegłam za kobietą.
- Będziesz moją mamą? - spytałam. Odwróciła się zdziwiona.
- Dlaczego miałabym nią być? - skrzywiła się. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc poszłam za nią do dużego ogrodu. Zauważyłam kawałek ziemi, której nikt nie użył.
- Mogę posadzić coś tam? - zapytałam pokazując na puste miejsce. Persefona spojrzała tylko i kiwnęłam głową. Wyjęłam z plecaka róże i ostrożnie wsadziłam do wcześniej wykonanych dziur. Kiedy skończyłam wyjąłem jeszcze tabliczki którymi zawsze z mamą podpisywałyśmy róże. Obok białej napisałam kredką świecową "Persefona", swoją podpisałam "Mia", a czarną " Hadeś". Widząc ostatnią tabliczkę Persefona zaśmiała się.

Obudziłam się cała zlana potem.
- Znów te cholerne wspomnienie... - mruknęłam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek była szósta rano. Zapowiadał się długi dzień.

_______________________

Na koniec jeszcze wiadomość od (mojej Rzymskiej siostry) córki Plutona fantastycznie

Na koniec jeszcze wiadomość od (mojej Rzymskiej siostry) córki Plutona fantastycznie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do następnego ;)

~Lisiasta1

InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz