♡22

1.6K 68 3
                                    

Johnson pov.

Nie płakałam w łazience długo, gdyż moja wewnętrzna wilczyca kazała mi się wziąć w garść. Wyszłam na dwór i zobaczyłam jak Sara z jakimś chłopakiem bawi się z dziećmi ze stada. Młody mężczyzna z opisu przypomina Jungkook'a, o którym mówiła blondwłosa. Uśmiechnęłam się miło i do nich podeszłam. Gdy blondynka mnie zobaczyła od razu rzuciła mi się na szyję z piskiem radości. Przytuliłam ją do siebie śmiejąc się cicho z jej zachowania.

- Cass, chcę Ci przedstawić Jungkook'a, mojego mate. Kooki, to Cassandra, nasza Luna.- przywitałam się z chłopakiem. Muszę przyznać, że wygląda na miłego.

- Luno, wszystko dobrze? Wygląda Luna jakby przed chwilą płakała.- miły głos bruneta dotarł do moich uszu.

- Wszystko dobrze. Nic mi nie jest i mozesz mi mówić mi po imieniu.

- Cassandra, coś się stało. Masz całe czerwone oczy.- blondynka wyglądała na bardzo zmartwioną.

- Później tym porozmawiamy dobrze?- uśmiechnęłam się miło. Po chwili dzieci zaciągnęły mnie do zabawy. Po chwili młoda para dołączyła się do nas. Po pewnym czasie poczułam czyiś wzrok na sobie. Zaniepokojona zaczęłam się rozglądać. Spojrzałam na jedno z okien na trzecim piętrze. Zauważyłam w nim postać, która szybko ukryła się za żaluzją. Jeszcze chwilę wpatrywałam się w to miejsce. Spojrzałam na Sarę, która biegnie w moją stronę. Nie zdążyłam zareagować i po chwili leżałyśmy całe w błocie. Zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączyła do mnie niebieskooka. Zaczęliśmy się rzucać brązową mazią i do naszej "zabawy" dołączyło się coraz więcej wilkołaków w różnym wieku. Kiedy się zmęczyłam usiadłam na werandzie domu głównego cała w błocie z wielkim uśmiechem na ustach. Przeglądałam się bawiacym się Betom i Omegom. Nagle zapadła cisza i wszystkie pary oczu skierowały się w stronę drzwi domu głównego. Spojrzałam w tamtą stronę ze straszem wypisanym na twarzy. W drzwiach stał Nam. Od razu widać że był mocno wkurzony. Podszedł do mnie i zaciągnął swoją dłoń na moim ramoieniu. Syknęłam z bólu po czym zaczął mnie ciągnąć do budynku. Moje próby wydostania się z jego żelaznego uścisku poszły na marne.

You are mine baby | RMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz