♡16

2.1K 73 25
                                    

Johnson pov.

Obudziło mnie szturchanie, bardzo podobne do szturchania mojej mamy.

- Mamo... nie chce do szkoły...- mruknęłam.

- Nie jestem twoją mamą tylko twoim przeznaczonym kochana.- do moich uszu dotarł głos Kim'a. Otworzyłam oczy i gdy go zobaczyłam spadłam z łóżka z piskiem. Nie wiem jak to zrobiłam, bo łóżko jest strasznie duże. Po moim upadku chłopak zaczął się śmiać.

- Pomógł byś mi?

- Jasne.- podał mi dłoń, a ja go za nią pociągnęłam. Tak jak przewidywałam przewrócił się, ale nie wzięłam pod uwagę tego, że może się wywalić na mnie. Leżąc na mnie miał twarz przy mojej i dzieliły je milimetry. Wooo... Ale on ma śliczne oczy.

- Wszystko fajnie, ale złaź ze mnie, jesteś ciężki. Ile ty ważysz?

- 85 kilo żywych mięśni, a co?

- Omo, ale ty ciężki.

- Nie jesteś Koreanką, a znasz koreańskie zwroty. Uroczo.

- Uroczy to Ty jesteś.- momentalnie zakryłam usta zaskoczona swoimi własnymi słowami.

- Czułem, że to kiedyś powiesz.

- Miałam co innego na myśli.- czułam jak na moje policzki wdarł się rumieniec a moje tętno trochę przyśpieszyło.

- Słysze Twoje tętno kochana.

- No może trochę mi się podobasz.- uciekłam wzrokiem na drzwi modląc się by ktoś wszedł i przerwał tą sytuację bo nie chce się przyznawać że mi się podoba. I bóg chyba nade mną czuwał. Bo do pokoju wszedł bodajże Ho-seok, a na jego twarzy było widać wściekłość strach i szczęście jednocześnie.

- Kurwa, mówiłem Ci debilu tyle razy żebyś pukał!- ryknął mój mate.

- To jest sprawa, przez którą chyba zaraz oszaleje Namjoon!

- Czego chcesz? Sprężaj się.

- Pocałowałem Yoongi-hyung'a! I mi się to podobało!

- Kurwa, ja mam być za godzinę w kinie, a ty mi tu pierdolisz o takich głupotach?!- że za ile?

- Jakich głupotach?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi Nam. Ja Ci zawsze pomagam we wszystkim, a ty mnie zlewasz. Przyjaciele tak nie robią- powiedział płaczliwym głosem i wyszedł z pomieszczenia.

- Jak mogłeś go tak potraktować?!- żal mi się zrobiło tego chłopaka.

- Ty jesteś dla mnie ważniejsza.

- Ale to Twój przyjaciel!- zepchnęłam go z siebie i wyszłam z pomieszczenia, w poszukiwaniu Ho-seok'a. Gdy go znalazłam podążając  za jego zapachem zauważyłam jak płacze trzymając piwo.

- Wiem.

- To po co pijesz?- usiadłam obok niego i spojrzałam na jego twarz.

- Może to chwilowe. Na pewno przejdzie gdy znajdziesz drugą część swojej duszy.

- Odkąd się z nim całowałem, nic już nie czuję...

- W jakim sensie?

- Jak czułem pociąg do dziewczyn, to zanikł całkowicie, tak samo jak mój węch czy też regeneracja.

- Może to chwilowe.- zauważyłam rysunek dwóch wilków na jego biurku. Wzięłam go i zaczęłam oglądać.

- Ślicznie rysujesz.- powiedziałam. Jeden z wilków był biały, a drugi czarny.

 Jeden z wilków był biały, a drugi czarny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Dziękuję.

- Fajnie Ci wyszły. Wiesz co oznaczają te kolory?

- Nie obchodzi mnie to. Wiem tyle, że coś oznacza.

- Co masz na myśli?

- Narysowałem go miesiąc przed Twoim pojawieniem się.

- A wiesz, że ja mam czarnego wilka? Na to wygląda, że narysowałeś mnie i Kim'a.- uśmiechnęłam się miło- Czarny oznacza zło, ciemność i jest kolorem kobiety, a biały symbolizuje dobro, jasność i mężczyznę.

- Miałem kiedyś dziewczynę... Była medium, czarownicą... Jeden chuj... To ona mi powiedziała, że się zjawisz.

- Naprawdę? I jak na to zareagowałeś?

- Nie pamiętam.

- Pewnie masz nadzieję, że zmienię Alfę co?

- Ja nie wierze w nadzieje.

- To w co wierzysz?

- W nic. Dla mnie nadzieja zniknęła kiedy Samantha zmarła przeze mnie.

  - Na pewno tak nie było. 

  - Rozpłatałem jej gardło. 

  - No to słabo. Pewnie to dla Ciebie ciężki temat. Jeśli nie chcesz to nie musimy o tym rozmawiać.  

  - Namjoon tylko o tym wie. Była wtedy pełnia... Samantha dziwnie się zachowywała... Mówiła cholernie dziwne rzeczy...  

  - Chodź, powiesz mi wszystko jak będę się szykować do wyjścia bo za dużo czasu nie mam.  

  - Powiedziała, że w końcu znalazła sposób, żeby się nas wszystkich pozbyć.

 - Że co? Jaki sposób?

  - Nie zdążyła powiedzieć, ponieważ zaczęła krztusić się własną krwią.

  - Tak mi przykro.- przytuliłam go dając mu wsparcie.  

- Nie powinno.

- A jednak mam serce i nie mogę patrzeć jak ktoś z mojej przyszłej rodziny płacze.

- Była suką.

  - I dała Ci lekcję, żeby nie wierzyć wszystkim w 100 procentach.  

  - Po jej słowach zginęło 16 omeg bez stada.

 - A my jesteśmy stadem i damy radę. Jesteśmy silniejsi niż Ci się zdaje. 

- To powiedz mi dlaczego tracę swoje zdolności...   

 - Nie wiem. Już naprawdę muszę iść się szykować, bo wielki pan i władca serio się wkurzy.  

 - Rozumiem... Miłej zabawy.

  - On i dobra zabawa. Już to widzę. Ale i tak dzięki.-pożegnałam się i poszłam się szykować.  

You are mine baby | RMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz