Osatnie kilka tygodni minęło całkiem przyjemnie. Spotkałam się chyba tylko jakieś dwa razy z chłopakami, no bo wiecie, szkoła i wszystko z nią związane. Niestety, ale musimy do niej uczęszczać. A, właśnie! Nie wspomniałam wcześniej, że wszyscy chłopcy mieszkają teraz w Wawie. Przeprowadzili się tam w związku z zespołem. I dobrze w sumie. Lepiej dla mnie. Co do mojej relacji z chłopakami - cudowna. Rozumiemy się jak nikt inny. I pomimo tylko lilku tygodni znajmości, serio ich uwielbiam. Są dla mnie jak rodzina, no bo mama zawsze zajęta pracą, Bartek to Bartek, ojciec za granicą. A oni mi ją zastępują, wyrwali mnie z mojego "idealnego" życia, za co szczerze im dziękuję.
Była dziś sobota, a ja byłam kompletnie nie do życia. Nie dość, że siedziałam sama w domu, bo mama pojechała na jakiś kurs, to jeszcze miałam "te dni", a na domiar złego Bartek ciągle zakłócał mój spokój.
-Ziom, wychodzisz zaraz z Niuńkiem - powiedziałam wchodząc do pokoju brata
-O ile mi się wydaję, to ty dziś z nim wychodzisz - rzucił mi zwycięski uśmieszek
-Kuźwa - strzeliłam facepalma i wyszłam zamykając za sobą drzwi
Weszłam do siebie i wzięłam z szafy jakieś przypadkowe ubrania. Akurat trafiło na koszulkę z Levis'a i czarne, podarte rurki. Związałam włosy w niedbałego koka, który był jedną z moich ulubionych fryzur, bo na moich gęstych włosach wyglądał on perfekto. Nałożyłam delikatny makijaż, a po chwili usłyszałam dźwięk dochodzący z mojego telefonu.
szmajdziński napisał do ciebie
szmajdziński: Wychodzisz?
zielonka: Muszę Niuńka wyprowadzić
szmajdziński: A potem?
zielonka: Potem zaszyję się w domu pod kocykiem i będę oglądać seriale
szmajdziński: No Jula weź nudzi mi się
zielonka: Nw zobacze
szmajdziński: Bo zgarnę Tomaszka i przyjdziemy po ciebie
zielonka: Kk pooglądamy razem
szmajdziński: Serio?
zielonka: Nie na niby. Ale ostrzegam! Mam okres
szmajdziński: Damy radę XD<3
zielonka: Lowe, idę z Niuńkiem
szmajdziński: Do zoba
Zeszłam na dół, i założyłam swoją parkę. A jako, iż był już początek dosyć ciepłego marca, to buty z odkrytymi kostkami, a w moim przypadku czarne nike, nie były żadną przeszkodą. Założyłam jeszcze Niuńkowi ubranko i smycz i skierowałam się ku wyjściowi.
-Młoda! - krzyknął za mną Bartek
-Czego? - wychyliłam się zza drzwi
-Wychodzę za niedługo - uśmiechnął się łobuzersko
-A rób sobie co chcesz -odpowiedziałam obojętnie i wyszłam z domu
Dziś pogoda akurat nie sprzyjała. Było pochmurno. I dość zimno. No czemu akurat dziś? Na poprawę humoru puściłam sobie w telefonie nic innego jak "Sekret", "Drugi raz" oraz "Say something". Lecz to nie zniwelowało mojego złego nastroju. No cóż, Julka jest przegrywem życiowym i nic na to nie poradzi. Po dwudziestu minutach wałęsania się po parku wróciłam do domu, który oczywiście okazał się zamknięty. Czyli Bartek już poszedł. I dobrze, cały dom dla mnie. Otworzyłam go więc moją parą kluczy, zdjęłam buty i kurtkę oraz ubranko dla Niuńka. Rozsiadłam się wygodnie na łóżku i zadzwoniłam do Kuby. Z tej jakże krótkiej rozmowy dowiedziałam się, że będą za jakieś dziesięc minut, ale bez Maksa - biedak się rozchorował.
![](https://img.wattpad.com/cover/149208954-288-k968113.jpg)
YOU ARE READING
Just friend... but maybe someone more?\\4Dreamers
FanfictionJulka to 16-letnia mieszkanka Warszawy, córka znanego za granicą producenta i menadżera muzycznego oraz znanej wizażystki. Rodzice chcą, by przejęła po nich biznes, lecz ona ma kompletnie inne marzenie... Czy dzięki spotkanym przypadkowo w studiu sw...