6. Obronię cię, księżniczko

428 14 10
                                    


Niedziela. Obudziłam się cała obolała. Dosłownie! Łóżka szpitalne to żadna przyjemność, uwierzcie. Szczególnie, jeśli masz szynę na nodze. Wtedy to już prawdziwy survival. Całe szczęście, że dziś już kończę tą walkę o przetrwanie. Sięgnęłam ręką po telefon, który tradycyjnie zajmował miejsce pod poduszką. Matko, 5Dreamers - +99 wiadomości. Ja serio poszłam wczoraj tak szybko spać, czy to oni mi czegoś dosypali? Tak, mi też ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna. Nawet nie wchodziłam na tę konfę, bo zgaduję, iż pisali o moim jakże nieszczęśliwym wypadku. Postanowiłam, że zadzwonię do Kuby - obiecał, że ma dziś po mnie przyjść. Wybrałam numer i czekałam, aż mój kochany przyjaciel odbierze. Jeden sygnał, drugi, trzeci...Kuba, czy ty żyjesz? Dopiero po chyba szcześciu sygnałach odebrał - kamień z serca.

-Witam mojego bohatera - zaczęłam - Oh, obudziłam cię? - powiedziałam z udawaną troską - Przepraszam - załkałam teatralnie - A tak serio, o której będziesz? - zapytałam - Chwila...Jak to cię nie będzie? Jezu Kuba, najpierw coś obiecujesz, a potem tego nie spełniasz. A ja głupia się nastawiałam tylko, i co mam sama wracać do domu? Bartek po mnie nie przyjdzie, matki nie ma, bo wraca dziś, a po Huberta nie będę dzwonić, bo mi głupio. Dzięki Kuba, naprawdę można na ciebie liczyć - z moich ust wydobył się potok słów nie dający dojść do głosu chłopakowi - Słucham? Żartowałeś?! Kuba, wiesz, że ja nie lubię żartów. Serio przyjdziesz? - mój głos spoważniał - No i o taką odpowiedź mi chodziło, do zoba, buzi - powiedziałam i się rozłączyłam

Po tej rozmowie stwierdzam, że to chyba specjalny zabieg, że jestem na sali sama. Inaczej patrzyliby na mnie jak na jakąś kretynkę. Ale mają przecież rację! Wolę te "kretyńskie" życie wśród Kuby, Tomka, Maksa i Mateusza niż moje poprzednie, ponure, w którym istniałam tylko ja i moja...żyletka. Tak, cięłam się. Dwa lata temu, dziś nawet nie chcę o tym myśleć. Ale co miałam zrobić? Myślałam, że choć ona pomoże pokonać mi samotność i zwrócić uwagę rodziców. Ojca prawie w ogóle nie widzę, matka też ciągle wyjeżdża lub pochłonięta jest pracą, Bartek ma swój świat. Dopiero wtedy, kiedy ledwo mnie odratowali, bo podcięłam się za głęboko, a byłam sama w domu, postanowiłam, że z tym skończę. Rodzice przez pewien czas przystopowali z pracą, ale kiedy zauważyli, że już się podbudowałam, znów wrócili do poprzedniego trybu życia. To był koszmarny rok, jedyne, co mi po tym pozostało to blizny, szczególnie na nadgarstkach. Chłopcy nic o nich nie wiedzą, w ogóle nie wiedzą nic o mojej przeszłości. I dobrze, po co wracać do dramatycznych wydarzeń z przeszłości, podczas, gdy przed nami czekają same dobre dni? Zawsze sobie to powtarzam, gdy mam mentalnego doła. Ale... jedyną dobrą rzeczą sprzed tych dwóch lat był Niuniek. Rodzice kupili mi go, żeby po tej aferze mnie pilnował. I to właśnie poniekąd dzięki niemu do tego nie powróciłam - miałam w końcu kogoś, na kim mogłam się skupić, kogoś, komu na mnie zależało niezależnie od tego, jaka byłam.

Zbliżała się dziesiąta, więc postanowiłam w końcu wygramolić się z mojego łóżka. Poszłam się przebrać w ubrania, które wzięłam ze sobą wczoraj. Padło na różową, za dużą bluzę i czarne, tym razem nie podarte jeansy. W międzyczasie przyszedł do mnie lekarz, obejrzał moją kostkę i dał wypis. No w końcu! Ten szpital to istna tortura. Napisałam do Kuby, że może już przychodzić, a sama przystąpiłam do robienia mojego codziennego makijażu. Po kilku minutach był już gotowy, a do końca mojej 'morning routine' zostały jeszcze włosy. Postanowiłam, że zrobię sobie mojego ukochanego koka.

-'Ty i ja, zatrzymamy w biegu czas, sam na sam...' - cichutko śpiewałam robiąc sobie fryzurę

-'Otuleni ciepłem gwiazd, ty i ja...' - usłyszałam głos, który nie należał do mnie, ale rozpoznam go wszędzie. Kuba. - Tak ślicznie śpiewałaś, że nie chciałem ci przeszkadzać - uśmiechnął się łobuzersko

Just friend... but maybe someone more?\\4DreamersWhere stories live. Discover now