-Leo co zjesz na kolację - zapytał mnie Charlie, kiedy posadził mnie na blacie w kuchni. Wzruszyłem tylko ramionami i wtuliłem się w niego.
-Jestem zmęczony i nie jestem głodny - wymruczałem w jego ramię.
-Kochanie musisz coś zjeść. Od rana nic nie jadłeś - potarł nosem moją szyję - zrobię ci naleśniki z nutellą - wyszeptał mi do ucha i wziął się do roboty. Nuciłem sobie jakąś piosenkę pod nosem i kołysałem nogami. Z boku musiało to śmiesznie wyglądać.
-Ejj Charlie - poderwałem się na równe nogi - mam pomysł! Jutro ubierzemy się tak samo, I będziemy robić wszystko razem - zaklaskałem uradowany.
-Ale w jakim sensie chcesz robić wszystko razem? Nie wiem no... Nawet razem chcesz chodzić do łazienki - zaśmiał się, a ja zarumieniłem.
-Ty potrafisz wszystko zepsuć - z moich oczu uciekły wesołe ogniki - nie o to mi chodziło - usiadłem z powrotem na blacie.
-Ojj no przepraszam kochanie. Masz rację, to wspaniały pomysł, ale to z tym, że mamy robić wszystko razem uzgodnimy później - wszedł pomiędzy moje nogi i przytulił mnie do siebie. Uśmiechnąłem się i wtuliłem w niego.
-Charlie nie chcę nic mówić, ale naleśniki ci się palą - zachichotałem. Chłopak, a raczej mężczyzna odskoczył odemnie i podbiegł do kuchenki. Zdjął z niej patelnię i wyłączył gaz.
-Z naleśników nici - wyrzucił je do kosza - zamawiamy pizzę? - usiadł obok mnie na blacie i objął mnie w pasie. Pokiwałem głową i wtuliłem się w niego. Niebieskooki zamówił jedzenie i ze mną na rękach udał się do salonu. Położył się na kanapie i włączył telewizor. Położyłem się na jego brzuchu i wtuliłem w niego. Jego ciało jest takie cieplutkie i wygodne, a jego dłonie takie miłe w dotyku i takie duże. W jego ramionach czuję się najbezpieczniej na świecie.Jest taki troskliwy i miły. Potrafi się bawić, a nie tak jak większość dorosłych. Jest też opiekuńczy. Jest dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu. On wprowadził do mojego nudnego, szarego życia trochę kolorów. Zmienił je na lepsze. Kocham go najbardziej na świecie. Chcę z nim spędzić całe moje życie. W jego objęciach mogę spędzić całe dnie. Z nim siedzieć całe dnie w domu i oglądać filmy popijając kakao. Chcę ciągle widzieć jego oczy, uśmiech i ciało. Pragnę słuchać jego jęki w nocy. Słyszeć jego głos już zawszę. Marzę, by dotykać jego ciało, w miejscach do których nikt z przypadkowych osób nie ma wstępu. Bawić się jego włosami. Marzę aby on był już na zawszę ze mną.
-Leoś skarbie żyjesz - poczułem mocne potrząsanie moimi ramionami - od półgodziny patrzysz w jeden punkt i się nie ruszasz. Zaczynałem się martwić - musnął lekko moje usta- w kuchni mamy już pizzę - wstałem jak poparzony i pobiegłem to danego miejsca. Otarłem pudełko i zacząłem jeść jeden kawałek. Wszystkich w sumie zjadłem trzy. Najedzony i szczęśliwy położyłem się spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstałem równo o 6:00. Uszykowałem nam ubrania i poszedłem zrobić śniadanie. Ubierzemy dziś czarne rurki i białą bluzę. Zrobiłem nam do jedzenia jakąś zdrową sałatkę i wycisnąłem sok z jabłek. Ułożyłem wszystko na stolę i pobiegłem się ubrać. Ubrałem ubrania oraz czystą bieliznę i poprawiłem włosy.
-Charlie obudź się - skoczyłem na łóżko i zacząłem całować jego twarz. Zassałem się na jego ustach na co zajęczał i budził się. Znaczy otworzył oczy bo nie spał od kiedy wskoczyłem na łóżko - ubierz się i szybko na dół. I włosy zostaw tak jak są bo wyglądasz tak bardzo, ale to bardzo seksownie - siedząc na jego biodrach zagryzłem wargę - kocham cię - pocałowałem go przelotnie i zbiegłem na dół. Włączyłem w salonie jakąś muzykę i usiadłem do stołu. Po chwili przyszedł Charlie. Wyglądał dzisiaj tak bardzo seksownie. Moja dolna warga cały czas była pomiędzy moimi zębami i lekko ją przygryzałem. Kiedy zjedliśmy usiadłem mu na kolanach i zacząłem go całować. Starszy chciał przejąć kontrolę nade mną, ale nie pozwoliłem mu na to. Całowałem go bardzo agresywnie co jakiś czas przygryzając jego wargę. Zjechałem pocałunkami na jego szyję i zrobiłem tam kilka czerwonych śladów.
-Tatusiu... - sapnął cicho kiedy lekko przygryzałem jego szyje. Uśmiechnąłem się chytrze bo pierwszy raz udało mi się doprowadzić go do takiego stanu. Zszedłem z jego kolan.
-Idziemy na zakupy - podałem mu swoją dłoń i pociągnąłem w stronę wyjścia. Ubraliśmy obaj białe buty i wsiedliśmy do czarnego audi. Charlie miał jeszcze lekko czerwoną twarz z czego byłem zadowolony.
-Leo pozwolisz, że w galerii każdy z nas pójdzie w swoją stronę - zapytał - muszę kupić jakieś ubrania i coś do mieszkania - pokiwałem tylko głową. Mój plan idzie po mojej myśli. Charlie mówił, że marzy o takiej jednej bluzie i butach, więc uzbierałem pieniądze i mu je kupiłem. Oczywiście sobie coś też muszę kupić. Mężczyzna zatrzymał się na parkingu. Pocałowałem go jeszcze przed wyjściem i wysiadłem z auta specjalnie kręcąc tyłkiem, bo wiedziałem, że Charles na mnie patrzy. W wielkim budynku udałem się do kilku sklepów. Odebrałem zamówione rzeczy dla MOJEGO NARZECZONEGO i udałem się do jakiejś kawiarni. Mam już wszystko kupione. Napisałem do Charliego, że znajduję się w tej kawiarni i że jak chcę to możemy już jechać. Po jakiś dziesięciu minutach przyszedł mój obiekt westchnień. Usiadł naprzeciwko i przywitał się całusem w polik.
-Mam coś dla ciebie - podałem mu torbę z prezentem - mówiłeś, że je chcesz to masz - uśmiechnąłem się, ale moje szczęście zaraz wyparowało kiedy zobaczyłem jego minę.
-Umm...Leoś to jest wspaniałe, ale za drogie - spojrzał na mnie, ale w jego oczach tańczyły iskierki radości.
-Wiem. Jak myślisz czemu mnie tak często nie było w domu teraz - zapytałem, a on tylko wzruszył ramionami - pracowałem aby na to zarobić. Pomagałem sąsiadom w sprzątaniu czy opiekowałem się dziećmi - złapałem jego dłonie - a to tylko dlatego, że chciałem zrobić coś w zamian koncertu Ariany. Wiedziałem, że zanim byś to kupił to mięłoby wiele czasu - uśmiechnąłem się. Charlie odłożył to na stolik i pocałował mnie.
-Dziękuje kochanie - powiedział kiedy usiadł z powrotem na swoje miejsce - idziemy do kina? Ma być dzisiaj jakaś część Marvela - zapytał popijając kawę.
-Możemy, ale odniesiemy torby do auta - skinąłem lekko głową. Wypiliśmy nasze napoje do końca i odnieśliśmy wszystko do samochodu. Schowaliśmy wszystko do auta i poszliśmy do tego kina. Tak szczerze to nie chcę tam iść, ale nie chcę sprawić Charliemu przykrości. Po tych pięciu godzinach w galerii mam dosyć tego dnia. Może będę miał takie szczęście i uda mi się trochę przespać? No nic nie wiadomo. Kupiliśmy bilety i zajęliśmy odpowiednie miejsca. Oparłem swoją głowę o jego ramię. Wtuliłem się w niego i zasnąłem.
" Jest ciemna noc. Stoję na środku jakiegoś pomieszczenia. W kącie widzę ciemną postać, ale jak podchodzę bliżej ona znika.
-Jesteś nikim Leondre. Nic nie wartą osobą. Zniszczyłeś Charliemu życie. Przez ciebie zrezygnował z pasji. Jesteś nikim. Niszczysz wszystkim życie. Powinieneś się nie urodzić. Byłeś błędem. Nikt cię nie kocha. Nikt cię nie lubi. Nienawidzą cię. Powinieneś zniknąć. Jesteś nikomu nie potrzeby, rozumiesz? Zniknij, a nikomu już nic nie zniszczysz. Po co żyjesz? Niszczysz wszystkim wszystko. Marnujesz powietrze i cenny czas innych - mówił tajemniczy głos. Cały się trzęsłem i płakałem. On ma rację. Jestem nikim, a Charlie jest ze mną z litści". Poczułem, że ktoś potrząsa moim ciałem. Otwarłem oczy z których lały się łzy.
-Charlie... - wyszeptałem płacząc.
-Leondre kochane co się stało - starł z moich policzków łzy.
-Powiedz prawdę. Jestem komuś potrzebny? Niszczę wszystkim życie? - zapytałem wtulając się w niego.
- Jesteś mi potrzebny i to bardzo. Kocham cię jak nikogo innego. Nikomu życia nie niszczysz. - potarł moje plecy abym się trochę uspokoił - jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało pamiętaj o tym - pocałował mnie lekko - chodź już. Przespałeś cały film. Wziął mnie na ręce i wyszliśmy z kina. Wróciliśmy do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZOŁEM LUDY!!!!
Przepraszam za błędy:)
Przepraszam, że jest taki krótki, ale nie mam teraz weny 3:
Macie jakieś pytania? Jak tam wakacje? I jestem taka happy bo mój crush sam z siebie dzisiaj mi powiedział, że jestem jedyną osobą która go rozumie *,* ale też dziewczynę także no :( smuteczeg xD