Cały dzień spędziłam na obserwowaniu Kaoriego. Nic szczególnego na pierwszy rzut oka nie fotografował. Dziś zdjęcia były w różnych częściach miasta. Był to ramen ichiraku, kwiaciarnia yamanaka, i bar BBQ. Aby ocenić szkody jakie by mogły wywołać te zdjęcia musiała bym je zobaczyć co nie jest narazie możliwe. Obecnie siedzę na drzewie oddalonym o 50m od domku i chakrą monitoruje teren dookoła.
Ta noc była spokojna obecnie idę za fotografem przemieniona w kota... Tak na nic innego nie wpadłam. Ważne że nie pokazuje swojej tożsamości. Znów kierujemy się na główną ulice. W pewnym momencie mój cel zaczyna skręcać po ciemnych uliczkach. Od razu wysłałam klona na wysoki punkt wioski aby mieć większe pole do sensorowania a cama w normalnej postaci ruszam za fotografem. Tak jak się spodziewałam znikł a bardziej użył klona dla zmyłki. Poczułam jak moja Czarka znów się dzieli. Czyli klon stworzył jeszcze jednego. Zaras będę miała informacje gdzie znikł Kaori.
Jest zmierza w kierunku chatki. Czyli chyba się domyślił nie jest to dobra informacja. Tamten klon zaczął go śledzić ja natomiast. Postanawiam poczekac na informacje. Jestem mniej więcej 1,5 km od miejsca gdzie jest chatka. Do pierwszej pułapki mam 15m. Pozycja w której się znajduje nie jest dlanie korzystna. Znam tylko położenie pułapek. Nie wiem jaką siłą dysponuje przeciwnik. Zresztą muszę go niepostrzeżenie zabić aby nie wzbudzać zainteresowania pobliskich mieszkańców.
Informacje wróciły. Czyli klon znikł.
Mam to czyli jednak się domyślił i obecnie się pakuje. Więc teraz muszę go zabić. Nie wiem czy mam dobry powód natomiast wiem ze jak on zostanie żywy to ja stracę życie przez Danzo. Biegnę między pułapkami najszybciej jak tylko potrafię. Do chatki docieramy po 5min. Trafiłam idealnie. Kaori właśnie wychodził. Stoimy naprzeciw siebie. Różnica jest jedna ja wiem kim on jest on za to nawet nie zna mojej twarzy.Ruszyliśmy na siebie w tym samym momencie. Po chwili było słychać obijany o siebie metal. W jego oczach malowal się strach. Dla mnie było to straszne uczucie. Ale jednocześnie wskazówka do tego że ma słabe umiejętności.
- Dlaczego mnie atakujesz. Przecież nic ci nie zrobiłem. To niedorzeczne aby takie małe dziecko jak ty mi zagroziło. - wykrzykiwał zdania z wściekłością i strachem.
Nie mogłam nic powiedzieć. Tak nas uczył Danzo. Zero okazywania litości. Zero współczucia, ponieważ to wróg wioski. Chciałam w tym momencie w to wierzyć, nie potrafiłam. Zawachałam się. I to był mój największy błąd.
Rywal ruszył na mnie z przebiegłam usmieszkiem. Kilka razy oberwała w brzuch. Uderzyłam z impetem o drzewo i w tym momencie poczułam z daleka czakre saia. Czyli mnie obserwują. Wyciągłam kilka shurikenów i rzuciłam w rywala. Zrobiłam klonowanie shurikenów. To była technika trzeciego Hokage. Z łzami w oczach ruszyłam na Kaoriego. Zrobiłam szybko klona i atakował is my wspólnie. Każdy mój atak był w punkt witalny. W pewnym momencie przeciwnik potknął się i upadł. Wykorzystałam ten moment i zadałam decydujący cios.
Misja wykonana pomyślałam i usiadlam oparta o drzewo. Płakałam. Zabiłam człowieka który nic mi nie zrobił. W tym momencie poczułam czakre w oczach. Obudziłam sharingana. No tak dziś 26.07. Czyli tak spędzam moje 7 urodziny.
Ostatnią częścią misji było zabrać wszystkie zdjęcia i usunąć dowody. Powoli podniosłam się i ruszyłam do ciała. Wyciągłam z ciała moje shurikeny i kanuie. Następnie zaczęłam przeszukiwać torbę którą miał że sobą. Zaczęłam przekładać zdjęcia aż natrafiłam na zdjęcie Kaoriego z jakąś kobietą która czy ma na rękach dziecko. Byli szczęśliwi. Znów zaczęłam płakać. Zrobiłam klony aby to one za mnie pozbierały zdjęcia i przeszukały domek. Gdy robota była skończona a ja się uspokoiłam zebrałam się w drogę powrotną.
Po 30min byłam już w bazie. Kierowałem się do gabinetu przywódcy. Chciałam zrobić to jak najszybciej. Dalej nie mogłam przestać myśleć o tej kobiecie z dzieckiem. Złożyłam raport i kierowałem się do swojego pokoju. Po drodze spotkałam Saia. Klepnął mnie w ramie nic nie mówiąc. Nie wiem co to miało oznaczać ale wolałam być teraz sama dostałam 2 dni wolnego. Postanowiłam skontaktować się z Nejim. Chciałam z nim pogadać. Chciałam pogadać o czymś innym niż o mojej misji. Chciałam się poczuć jak prawdziwe dzieciaki. Bez zobowiązań.
Stanęłam przed lustrem. I aktywowałan sharingana. Miała dopiero jedną łezkę ale obawiam się że będzie szybko ewoluować. Boje sie kolejnej misji ale chce żyć. Muszę je wykonywać. A aby je wykonywać muszę więcj umieć. Ruszyłam w kierunku pokoju Torune.
- Torune masz może kartki czakry.?
- Po co ci.?
- Chciałam sprawdzić jaki mam rodzaj czakry.
- To wchodź dam ci jedną.
Weszłam do pokoju. Chłopak już czegoś szukał w szufladzie obok łużka. Po chwili wstał i podszedł do mnie z małą kartka papieru w ręce. Był to kwadrat mniej więcej 5x5 cm.
- Przeleje czakre na papier to się dowiemy.
Tak też zrobiłam. Chwyciłam papier i przesłałam na niego moją czakre a on rozdzielił się na pół następnie jedna z połówek na dwa jedna ta największa została, jedna z mniejszych się spalila druga za to się zmarszczyła.
- Możesz się uczyć technik z rodziny katon, raiton, futon.
- dzięki za pomoc
Wyszłam i skierowałem swe kroki do mojego pokoju. W głowie miałam cały czas jedno pytanie skąd tyle typów natury u mnie?
To się rozpisałam. 834 słowa mój rekord. 😁 Trochę smuteczek mam za to że nie pisaliście mi żadnych opowiadań do inspiracji... Szkoda bo zaczęły się wakacje i mogła bym szybciej tworzyć kolejne rozdziały a w ten sposób nie będzie to tak proste. Ale dziękuję że wogule jesteście. Widzimy się w kolejnym rozdziale 😁.
Pozdrawiam.PS. Rozdział mniej więcej poprawiony. Teraz jest bardziej czytelny.
CZYTASZ
Konoha - Zagubiona
Fantasy2 lata po czwartej wielkiej wojnie shinobi. Sasuke Uchiha spotyka w dziwnych okolicznościach pewna dziewczynę. Jaką reakcje będzie mieć Sasuke jak się dowie prawdy o dziewczynie. Jak zareagują w wiosce ukrytej w liściach? Jaką przeszłość skrywa d...