Sparing

618 37 0
                                    

Miną tydzień od przydzielenia mi misji.  W tym czasie głównie odpoczywałam aby organizm wrócił do pełni sił w między czasie czytając zwoje. Gdy przeczytałam już wszystkie zwoje z mojego pokoju, zaczęłam czytać o medycznym ninjutsu w bibliotece. W trakcie jak czytałam  od razu też ćwiczyłam część praktyczną podaną w danym dziale.

Bakugano-Sharingan opanowałam na na tyle wysokim poziomie, że jak jest aktywny mogę walczyć 4h.  Nie wiem konkretnie czy kto kolwiek z klany Hyuga widzi tak samo jak ja.  Lecz gdy jestem na zewnątrz przed oczami mam bardzo delikatną mgłę o kolorze zielonym.  Za każdym razem jak zastanawiam się co to może być lecz nie potrafię znaleźć na ten temat odpowiedzi.

Zaskoczyłam z łóżka i jak najszybciej potrafie biegłam w stronę pokoju Saia.  Wczoraj w nocy wyczułam jego czakre więc musiał wrócić z misji. 

Puk puk
- Sai  jesteś...  Wiem, że wczoraj wróciłeś. - czułam jak chłopak pomału przemieszcza się w stronę drzwi.

- Czegoś konkretnego odemnie chcesz?  - mówił pomału uchylając drzwi.

- No oczywiście.  - uśmiechnęłam się lecz tego nie mógł zobaczyć przez to że obydwoje mieliśmy maski.  - Co powiesz na mały sparing?  No bo wiesz...  być może już jestem silniejsza od ciebie.

- Dobra...  Poczekaj wezmę tylko sprzęt.

Wolnym krokiem ruszyłam w stronę sali treningowej chłopak szedł natomiast zaras za mną.

Po rozgrzewce była króciutka przerwa aby się napić i ustawiamy się na przeciw siebie.  Oczywiście to co mnie irytowało to byliśmy w maskach nie żeby coś ale te maski ograniczają widoczność...  No ale dobra wróćmy do tego co się teraz dzieje.

Ustawieni na przeciw siebie mierzymy się wzrokiem i obmyślam najlepszą taktykę jaka nam przychodzi do głowy.  Em...  ja postanowiłam na improwizacja a gdy zrobi się gorąco to uaktywniłę moją najlepszą z broni.

Potyczka zaczęła się nudno...  W sensie standardowo Sai jak to miał w zwyczaju najpierw sprawdzał mnie walka na pięści.  Nie szło mi wcale tak źle...  Do momentu,  unikałam wszystkich jego ciosów lecz gdy rzucił shurikeny nie zauważyłam jak ukrył w ich cieniu kolejne.  Więc jakby to nie nazwać dałam ciała na całej lini bo gdy już prawie mnie trafiły zostałam zmuszona do podmiany.  Dzięki temu, że większość wolnego czasu spędzałam przy zwojach. Nauczyłam się łapać w genjutsu  za pomocą dowolnej czas ci ciała.  Więc w ten właśnie sposób Sai właśnie w moim wymyślonym świecie walczy z samym sobą.  Nie trwa to jednak długo gdy już miałam obmyślanie dalszy ciąg wydarzeń chłopak puścił na mnie namalowane zwierzęta.  Stworzyłam kilka klonów cienia i puściłam je w tamtym kierunku.  Sama zajęłam się koncentrowanie odpowiedniej czary w oczach aby uruchomić czysty sharingan.  Co w trakcie wilki nie jest najprostszą czynnością.  Gdy już byłam pewna, że moje oczy wyglądają tak jak pan Bóg przykazał czyli krwista czerwień sharingana zaczęłam składać pieczenie do "w ogniu ukrycie - kula ogromu ognia." W ogień wyskoczyły  wyskoczyły czarno biale tygrysy lecz znalazły się też te madrzejsze co uniknęły ataku i tym samym mnie zmusiły do ucieczki.  Jak najszybciej zamieniłam się miejscami z klonem więc teraz byłam na wprost Saia.  Nie czekając na ruch chłopaka zmieniłam barwę oczu na biały i ruszyłam na wprost przeciwnika.  Walka ciągle się dłużyła przez co coraz bardziej byliśmy zmęczeni. 

Po 3 godzinach ciągłej walki czułam się zwycięsko.  Jeden z moich klonów właśnie zachodzie rywala od tyłu przyglądając kanui  do pleców.  Lecz co mnie sprawiło w szok to to, że ja także poczułam zimny metal przy plecach.  Nasza walka zakończyła się remisem gdyż staliśmy z klonami przeciwnika za swoimi plecami i kanuiami rywala przy szyi. 

Z całej walki byłam bardzo zadowolona ponieważ dogoniła kilka lat starszego od siebie Shinobi. 

Gdy dziękowaliśmy sobie usłyszeliśmy dziwne klaskania...  I co mnie zdziwiło w naszym kierunku szedł Danzo lecz nie sam.  Za nim był jeden z nowych.  To on klaskał zapewne z polecenia przywódcy. 

- Ilmo widzę że jesteś w bardzo dobrej formie.  - powiedział do mnie swoim zachrypnietym głosem przywódca.

- Po kilku dniowym odpoczynku moje ciało zregenerowało się i jestem w pełni sił. 

- Widząc postępy które poczyniłaś mogę spokojnie stwierdzić że z tej misji wrócisz cała i zdrowa. 

- Dziękuję  - ukłoniłam się i ruszyłam w kierunku pokoju.  Zaras za mną słyszałam Saia

Pożegnając się z kolegą przy drzwiach do mojego pokoju.  Czekalam aż on tylko odszejdzie. Gdy tak się stało  wparowałam do pomieszczenia i z zmęczenia rzuciłam się pod kołdrę.

Szczerze nie mam zdania o tym rozdziale ale muszę przyznać że bardzo przyjemnie mi się go pisało

Konoha - Zagubiona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz