- JARVIS, możesz mi to wyjaśnić? - Rozległ się głos Tonego w pokoju, kobieta otworzyła oczy i zobaczyła, jak brunet stoi nad nimi rozbawiony.
- Wypad Stark, ludzie się tu kochają - zaśmiała się, a Bóg zażenowany tą sytuacją, wbił jej palce pod żebra.
Kiedy pojawili się w salonie, Thor uśmiechał się do nich głupkowato, a Bożek mamrotał pod nosem coś o głupim młotku, stojąc zawstydzony obok kobiety. Kobieta zaczęła tłumaczyć wszystkim, że już wszystko pamięta, na co wskazuje jej wygląd. Wszyscy poza Thorem nie chcieli wierzyć w to, że Bożek jest zdolny do jakichkolwiek uczuć. Za to Bóg Piorunów szczerzył się, potakując głową, co wyprowadzało z równowagi Boga Kłamstw.
- Wspaniałe! Wracamy do Asgardu. - Gromowładny podniósł już swój młot, gotów wezwać Heimdalla.
- Zwolnij trochę. Wrócimy tam, ale jeszcze nie teraz. - Odpowiedział Loki, po czym złapał kobietę za rękę i przeniósł do jej domu.
Kiedy tylko poczuli grunt pod stopami, Bożek popchnął kobietę na ścianę, dociskając całym sobą. Jego ręce łapczywie błądziły po ciele kobiety, a usta z każdym pocałunkiem były coraz bardziej natarczywe. Bogini za pomocą magii pozbyła się ich ubrań, zostawiając ich w samej bieliźnie.
- Zwykle to ja Cię rozbieram - mruknął jej do ucha, prowadząc do sypialni.
- Będziesz musiał się z tym pogodzić, że czasami to ja, rozbiorę Ciebie. - Pociągnęła go za sobą, opadając na łóżko.
Bóg dosłownie zdarł z niej koronkową bieliznę. Jego oddech na szyi kobiety, pieścił jej zmysły, doprowadzając ją do granic. Smukłe palce Boga delikatnie i powoli schodziły w dół po ciele Bogini, żeby znaleźć odpowiednie miejsce. Jego pieszczoty dawały jej niesamowitą przyjemność, w połączeniu z jego zimnymi ustami, którymi całował usta kobiety. Zawisł nad nią, a ona ciasno zaplotła nogi na jego plecach, przyciągając go mocniej do siebie. Objęła jego szyję, kiedy wchodził w nią, a jej głośne westchnienie było słychać w całym domu. To nie był seks z czystego pożądania, jaki połączył tych dwoje. To był seks pełen uczuć, westchnień i powolnych ruchów, aby czerpać satysfakcję z posiadania drugiej osoby.
- Kochasz mnie? - Usłyszała cichy szept koło swojego ucha, Bóg uniósł się na łokciach i patrzył na kobietę z poważną miną.
Bogini położyła mu rękę na policzku, w którą wtulił swoją twarz, patrząc cały czas w jej niebieskie oczy. Kobieta zaczęła głaskać policzek mężczyzny, uśmiechając się.
- Oczywiście, że Cię kocham - szepnęła, patrząc mu głęboko w oczy.
Bożek uśmiechnął się szeroko, najszczerszym uśmiechem, który widziała tylko kilka razy. Widziała, jak świecą mu się oczy, ale wiedziała też, że to nie były tylko ogniki pożądania, widziała w nich coś więcej. Wpił się w usta kobiety, powoli doprowadzając na skraj rozkoszy w połączeniu z jego dokładnymi, wolnymi ruchami.
- Zostaniesz moją żoną? - Patrzył na kobietę, lekko się uśmiechając, a jej zabrakło słów na to, jak teraz się czuje. - Trzeci raz o to nie zapytam - upomniał ją, groźnie marszcząc brew.
- Tak! - Przyciągnęła jego twarz i całowała, uśmiechając się, on też się uśmiechał. - Zostanę Twoją żoną, Loki. - wyszeptałam mu do ucha i wróciłam do całowania tych lodowatych ust.
Mężczyzna przytulił do siebie kobietę i splótł ich ręce, kobieta poczuła, że Bóg wsuwa na jej palec pierścionek. Podniosła rękę, aby bliżej mu się przyjrzeć. Zielony kamień mienił się cały, a w środku wyglądał, jakby ktoś zamknął w nim całą galaktykę.
- Przypatrz się - powiedział i pocałował ją w czoło, cały czas przytulając do siebie.
Bogini patrzyła uważnie na pierścionek, oglądała go z każdej strony, aż pojawił się na nim napis w języku elfickim.
Jeg elsker deg, din Loki
Kobieta spojrzała na Bożka, do jej oczu napłynęły łzy, a ona sama pierwszy raz w życiu była tak szczęśliwa. Tych kilka słów na pierścionku sprawiło, że jej serce skakało z radości.
Kocham Cię, Twój Loki
- Powiedziałem, że Ci tego nie powiem, ale nie mówiłem, że Ci tego nie okaże.
Bóg widział, jak kobieta patrzy na niego, jak w obrazek, on sam czuł, że jest mu dobrze, choć bał się nazwać sam siebie szczęśliwym, wisiało nad nim coś jeszcze, ale postanowił się tym teraz nie przejmować. Bogini rzuciła się Bogu na szyję, a kolejne łzy szczęścia pociekły z jej oczu.
- Dobra, zejdź ze mnie kobieto - śmiał się z tego, jak kurczowo trzymała się jego szyi, a jego szczery i wesoły śmiech było słychać w całym domu. Mężczyzna wtulił się w kobietę i złożył pocałunek na jej ustach.
- Jesteś moja - wyszeptał.
- A Ty jesteś mój.
- Zabije Cię, jeśli mnie zdradzisz - powiedział to surowym tonem i kobieta wiedziała, że to nie są tylko puste obietnice, uśmiechnęła się, bo wiedziała już, że Bożkowi na niej zależy.
- Gdzie ja znajdę takiego drugiego zaborczego dupka jak Ty - przejechała nosem po jego nosie, a on złożył na nim delikatny pocałunek.
- Nie radzę szukać.
- Przypominam Ci, że ja też mam magię i też Cię zabiję, jeśli mnie zdradzisz - całowała jego szyję, a on uśmiechał się bezczelnie.
- Poszedłem po Ciebie do piekła, dalej już się nie da. Nie zdradzę, obiecuje - podniósł jej rękę i pocałował w miejscu, w którym był pierścionek, patrząc cały czas w jej niebieskie oczy.
- Ja też obiecuję - patrzył na kobietę i oczekiwał, że doda coś jeszcze - że nie będę szukać drugiego zaborczego dupka - zaczęła się śmiać i poczuła, że Bóg dał jej klapsa w pośladek. - Dobra, obiecuje, że nigdy Cię nie zdradzę - śmiejąc się, znowu go pocałowała.
Spędzili w łóżku jeszcze jakiś czas, ciesząc się sobą i tym, że oficjalnie i tak, jak to powinno mieć miejsce, zostali narzeczeństwem. Bóg pierwszy raz czuł, że jest szczęśliwy, choć jedna myśl nie pozwalała mu w pełni odetchnąć. Na kolację, postanowili wybrać się do Stark Tower.
Siedzieli u Tonego na kanapie razem z resztą, Loki był jak zawsze małomówny, za to Elerrina wręcz kipiała entuzjazmem. Thor poprosił kobietę o pomoc w przyniesieniu jedzenia, kiedy zabierała od niego talerze z jedzeniem, Bóg Piorunów złapał ją za rękę i przyciągnął sobie pod nos, oglądając pierścionek.
- Loki, się oświadczył! - Wykrzyczał, po czym niechcący wytrącił talerz z drugiej ręki kobiety i pobiegł do brata, żeby zamknąć go w uścisku, na co Bożek był co najmniej niezadowolony. - Ty się zakochałeś.
Kobieta miała wrażenie, że Thor cieszy się bardziej od Lokiego owym faktem, ale wiedziała, że kiedy są sami, to Bóg cieszy się tak samo. Wyraz jego twarzy wskazywał, na to, że jeśli chociaż jedna osoba podejdzie i powie coś na temat jego uczuć, to skończy z kretesem. Dlatego też wszyscy gratulowali kobiecie, Boga omijając szerokim łukiem.
Mogę wyrzucić ich przez to okno?
Usłyszała w swojej głowie, kiedy Tony zaczął rozprawiać o tym, jak bardzo ciekawy jest ślubu i tego, co wywinie Loki. Kobieta uśmiechnęła się do swojego Boga.
Nie, to moi przyjaciele. Kocham Cię.
Siedzieli w Stark Tower do późnej nocy, Panowie postanowili uraczyć się alkoholem, a Panie siedziały obok, plotkując o nich.
- Wiecie już, gdzie się pobierzecie? - Zapytała Jane.
- W Asgardzie - odpowiedział Loki.
- W Alfheimie - odpowiedziała kobieta w tym samym czasie.
Nastała cisza, oboje patrzyli na siebie. Bogini wstała z kanapy i stanęła oko w oko z Bogiem, był wyższy, więc uniosła brodę wyżej i twardo patrzyła na niego.
- Ślub będzie w Asgardzie - powtórzył, cały czas patrząc w niebieskie oczy kobiety.
CZYTASZ
ĸłαмѕтwo dlα вoɢιɴι [Zakończone]
FanfictionTam gdzie walczą Bogowie, kończą się zasady. Okładkę wykonała wspaniała @AnnaDowneyJr.