Rozdział 8: "O tym jak Luke'a zaczynają przerastać jego własne uczucia"

2 0 0
                                    

Uchyliłem powoli jedną powiekę praktycznie od razu ponownie ją zamykając przez zbyt jasne, oślepiające światło wpadające do pokoju przez okno. Pulsujący ból roztrzaskiwał mi czaszkę od środka, a w powietrzu unosił się zatęchły zapach alkoholu i marihuany. Pewnie jeszcze kilku innych rzeczy, ale wolałem się nad tym nie zastanawiać. W końcu udało mi się powoli otworzyć oczy i przez dłuższą chwilę rozglądałem się dookoła i zastanawiałem się gdzie ja do cholery jestem. Leżałem na kimś na narożnej kanapie z ludźmi, których w ogóle nie znałem. Na stoliku leżał cały sprzęt od wszystkich możliwych rodzajów narkotyków, a na podłodze walały się puszki po piwie i butelki po innych rodzajach napojów. Nagle przypomniała mi się jedna rzecz z wczorajszej nocy, pewnie jedyna, której mógłbym nie pamiętać i byłoby łatwiej. Musiałem się skupić, żeby wiedzieć jak daleko to wszystko zaszło i aż przełknąłem ze zdenerwowaniem ślinę. Powiedzieć, że całowałem się z Michael'em Clifford'em to mało powiedziane. W ciągu sekundy cały się spiąłem i zupełnie nie wiedziałem jak mam się zachować i co zrobić ze swoim nowym odkryciem. Chciałem cofnąć się w czasie lub zapomnieć o tym co się stało, ale z drugiej strony wspomnienie ust Michael'a powracające do mnie bez przerwy nie dawało mi spokoju. Tak naprawdę chciałem zachować to jako swoją największą tajemnicę, jako najważniejsze wspomnienie, takie do którego wraca się wielokrotnie w samotności i pilnuje się go aż do śmierci nie chcąc zapomnieć choćby sekundy z tego co się wydarzyło.
Podniosłem się powoli i dopiero wtedy zorientowałem się, że jeszcze przed chwilą leżałem na jego brzuchu. Tępy ból głowy nie ustępował, a czerwonowłosy chłopak leżał obok z lekko rozchylonymi wargami, które jeszcze wczoraj całowałem. Co jest ze mną nie tak? Nie było dla mnie tajemnicą, że traktowałem Michael'a inaczej niż resztę swoich przyjaciół, ale w ogóle nie przyszło mi do głowy, że może wydarzyć się coś takiego. Jego policzki były zaróżowione, bo w pokoju było bardzo gorąco, a jego koszulka podniosła się trochę za wysoko, odsłaniając fragment jego bladej skóry. Wyglądał jak niewinne dziecko, które nie wie co ma ze sobą zrobić w tym wielkim świecie pełnym nienawiści. I wtedy dotarło do mnie, że właśnie takim dzieckiem w rzeczywistości był Michael. Zgrywał kogoś, kogo nic nie obchodzi, kogoś, kto bawi się w narkotyki, jest inny niż wszyscy, przyjaźni się z ludźmi, którzy nie mają żadnych skrupułów i ma gdzieś to, co dzieje się w jego rodzinie czy szkole, ale to była tylko reakcja obronna. Tak naprawdę bał się tego wszystkiego i wolał nie narażać się na więcej. Zgrywał odważnego i groźnego po to, by ludzie się go bali, ale w rzeczywistości to on się bał. Zajebiście Hemmings, chyba możesz już zostać psychologiem.
Moje przemyślenia jednak nie zmieniły zupełnie nic poza moim rozumieniem postaci Clifford'a. Nadal nie mogłem zmienić tego, że się całowaliśmy i nie potrafiłem przejść nad tym do porządku dziennego. Nie potrafiłem siedzieć tam i czekać bezczynnie aż chłopak się obudzi. Co wtedy?
Wielokrotnie wcześniej bywałem w podobnych sytuacjach. Przecież ludzie na imprezach cały czas obściskują się ze swoimi znajomymi i nie istnieją żadne konsekwencje. Tym razem jednak czułem, że to nie było to. Energia która nas opanowała i przede wszystkim uczucia, które to we mnie wywołało drastycznie różniły się od wszystkich poprzednich akcji. Znów przeszły mnie dreszcze na wspomnienie jego dotyku. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. I właśnie to przerażało mnie najbardziej.
Postanowiłem zignorować wszystko, wstać i udać się do łazienki. Byłem tak przybity i zdezorientowany po wczorajszym wieczorze, że nie przyszło mi do głowy, że ktoś oprócz mnie również mógł się już obudzić. Otwarłem drzwi od łazienki bez pukania i choćby chwili zastanowienia się nad tym czy ktoś tam może być. W kabinie prysznicowej z zaskoczeniem zauważyłem zgrabną brunetkę, która spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko przecierając szybę ręką, aby pozbyć się pary, która osiadła na szkle. Jej włosy były mokre i bez ubrania ciężko było mi sobie przypomnieć skąd ją kojarzę dopóki się nie odezwała.
- Chcesz do mnie dołączyć? – zapytała kokieteryjnie, uchylając drzwi prysznica. Nie miała za grosz wstydu chociaż nawet się nie znaliśmy.
- Nie, dzięki – odparłem przecierając zmęczone oczy i chcąc zamknąć drzwi łazienki i wrócić już do domu. Dziewczyna jednak miała inne plany, bo owinęła się tylko ręcznikiem i chwyciła mnie za koszulkę.
- To naprawdę nie problem, jeśli chcesz, Michael też może się dołączyć – mrugnęła do mnie, a ja spojrzałem na nią mrużąc oczy z zastanowieniem.
Lauren, chyba tak się nazywała. W sumie nie zbyt obchodziło mnie to jak brzmiało jej imię, wiedziałem tylko, że pocałowała wczoraj Michael'a na moich oczach i to na samym wejściu do mieszkania. Zdecydowanie nie miałem zamiaru dłużej tutaj stać. Odsunąłem się od niej i zbiegłem na dół szybko wsiadając do swojego samochodu. Napisałem tylko krótkiego SMS'a do Michael'a po przypomnieniu sobie kolejnej rzeczy z imprezy: „Skoro nie masz już gipsu, mam nadzieję, że dasz radę sam wrócić jakoś do domu".
Nie chciałem go w ten sposób zostawiać, ale nie mógłbym teraz przebywać w jego towarzystwie. To wszystko było takie trudne. Pocałował mnie wczoraj, ale równocześnie całował się też z Lauren. Nie chciałem, żeby traktował mnie tak jak ją. Nie chciałem, żeby traktował mnie jak kogokolwiek innego. Być może nie powinno tak być, ale mimo woli nie byłem obojętny na to, za kogo on mnie ma i nie chciałem się nim z kimkolwiek dzielić. Nie chciałem być dla niego tylko kimś z kim może się zabawić kiedy jest całkiem pijany. Musiałem to wszystko przemyśleć. Musiałem przemyśleć przede wszystkim to, że nigdy nie czułem takiego pociągu do żadnego chłopaka i przez 19 lat swojego życia utrzymywałem, że jestem heteroseksualny więc teraz w mojej głowie istniał jeden wielki bałagan.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 06, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The way things change.Where stories live. Discover now