–– I jak było? Mamuna pokonana? –– usłyszała głos Chviala, gdy tylko weszła do sieci ukrytych jaskiń pod Wawlem.
–– Szybko poszło. –– odparła Eleonora, lekko zamyślona. Oczy owej potworzycy, którą zabiła, były nieobecne. Erregne ją kontrolował, wiedziała to, lecz nie mogła pomóc biednej kobiecie.
Zaraz za szatynką weszła Dominika.–– Niedługo wybieramy się na wspólną misję. –– zaczął Krystian. –– Na południowym wschodzie Polski grasuje taki jeden Płanetnik. Musimy się go pozbyć lub przynajmniej zniwelować. –– powiedział, spoglądając to na jedną to na drugą dziewczynę.
–– Ok, damy radę. Co nie? –– płomiennowłosa zwróciła się do swej towarzyszki.
–– Tak... jasne. Muszę trochę odpocząć. –– szybko odparła zamyślona dziewczyna i ruszyła do kogoś, komu mogła wyjawić wszystko i nie bać się, iż ujrzy to światło dzienne. Do Smoka Wawelskiego.
–– No okej... –– skomentował Chvial, ignorując zachowanie członkini grupy.
~*~
–– Cześć, Jerzy. Jak się trzymasz? –– zapytała, otwierając ogromne drzwi komnaty. Tak, jak zwykł, wielki jaszczur leżał na samym środku, niemal się nie ruszając. Jego długa szyja i wężowa głowa z mnóstwem zębów spoczywała na kilku poduszkach. Jaszczurze cielsko wraz z błoniastymi skrzydłami leżało bezwładnie, podobnie jak chude, acz silne łapy oraz ogon zakończony czymś w rodzaju kolca jadowego, który posiadają skorpiony. Smok był przykuty do przeciwległej ściany, by nie stanowił za dużego zagrożenia w czasie ataków, które miewał coraz częściej. To przez nie powoli słabł.
–– Troszeczkę lepiej. –– wydyszał i uśmiechnął się słabo. Widać było, że się męczy.
–– A wyglądasz gorzej...
–– Zapewne przyszłaś porozmawiać o czymś ważnym dla ciebie. Nie mylę się? –– przerwał jej, zmieniając temat.
–– Eh... Tak.
–– Przestajesz dawać sobie radę z tym wszystkim? –– zapytał, powoli i z wysiłkiem zwracając głowę w jej stronę.
–– Tak... Mam już dosyć. Ciągle mam przed oczami tych nieszczęśników, których nie mogłam uratować...
–– Tylko się o to nie obwiniaj. –– ponownie wszedł jej w zdanie. –– Przecież odkąd tylko do nas dołączyłyście, do Salvatores, cały czas szukacie reszty branzoletek. –– szybko dodał.
–– Tak, wiem, ale... –– urwała. Westchnęła i spuściła głowę.
–– Ale czujesz, że to i tak za mało. –– dokończył.
–– Tak... Staram się. Czasami nawet sama jadę na jakieś polowanie czy same poszukiwania. Zawsze wracam z pustymi rękoma lub kolejnym stworzeniem, które nie zasługiwało na śmierć. –– dziewczyna była już bliska łez. To ją wykańczało.
–– Będzie dobrze. Zobaczysz, że wam się uda. –– rzekł stary smok. Wszystko, co miało miejsce później, działo się w przeciągu sekund. Oczy Jerzego zaszły mgłą, a on sam zaczął się rzucać na wszystkie strony. Stracił panowanie nad sobą. Eleonora ze łzami, cieknącymi strużkami po policzkach, odsunęła się. Zrobiło się jej słabo. Wiedziała, że Wawelski Smok nie przeżyje za wielu takich ataków. Każdy kolejny niszczy go od środka.
Wybiegła stamtąd. Sprintem przemierzyła odległość do jej pokoju, w którym to się zamknęła.~*~
–– Eleonora? –– słyszała jak Dominika puka do drzwi, nawołując i starając się je otworzyć.