Rozdział 5

756 56 2
                                    


Astrid i Valka siedziały w kompletnej ciszy. Obie nie wiedziały co mają teraz z tym zrobić.

- Ale jak to jest możliwe, muszę wiedzieć dlaczego tak jest - Oznajmiła wstając z miejsca, dziewczyna już chciała iść, ale kobieta złapała ją za nadgarstek dając mi do zrozumienia, że niczego to nie poskutkuje.

- Nie dlaczego tak jest, owszem także chciałabym się tego dowiedzieć, ale teraz niczego nie wskórasz, musisz dać mu chwilę czasu - Dziewczyna z powrotem usiadła na swoim miejscu.

- To może jednak ...

Tymczasem Czkawka, próbował iść spać, jednak okropny ból który rozchodzi się po jego plecach mu to uniemożliwia. Ten ból nie jest normalny, to bardziej jakby coś próbowało się przebić przez jego skórę. Nawet nie wie kiedy dokładnie, ale w końcu udało mu się usnąć. Obudził się z samego ranka leżąc skulony na podłodze.

Wtedy też jak wstał dostrzegł wyrastające z jego pleców skrzydła. Jest to dla niego dziwne jak i raptem niesamowite. Uczucie jakie mu towarzyszy mu przy poruszaniu skrzydłami jest strasznie nienaturalne, ale jakże fascynujące. W tym momencie zrozumiał, że nikt nie może go zobaczyć w tym stanie. Jego myśli skierowały się następnie do Astrid, która w każdym momencie może tu przyjść, więc od razu skierował się do drzwi, pod którymi usiadł aby je zablokować.

- Czkawka, wszystko w porządku? - Zapytała dziewczyna jak przewidywał, wcześniej delikatnie pukając do drzwi.

- Tak, wszystko jest w porządku - Odpowiedział jej z pod drzwi, myśląc nad każdą możliwą wymówką, jaką może jej powiedzieć. Dziewczyna chciała otworzyć drzwi, ale napotkała opór.

- Czemu zamknąłeś drzwi - Zapytała będąc zaskoczona. Chłopak zagryzł delikatnie wargi nie wiedząc, co odpowiedzieć.

- Bardzo cię przepraszam Astrid, ale nie chcę byś mnie teraz widziała - Odpowiedział szczerze. Chce stąd uciec, aby nikt nie zobaczył, co się z nim dzieje. Nie chce by osoby, którymi miał się opiekować uznały go za potwora. Tym bardziej nie chce by jego ukochana Astrid o tym wiedziała. Bardzo mu na niej zależy, ale nie może nic zrobić. Nie chce by zwłaszcza ona uznała go za potwora.

- Powiedz proszę ... - Urwała na chwilę, jej głos się zaczął delikatnie załamywać. Poczuł, że dziewczyna oparła się o drzwi.
-Dlaczego mnie odpychasz w momencie kiedy najbardziej chcę ci pomóc? - Po policzku Astrid zaczęła spływać, jedna samotna łza, którą od razu starła z policzka. Jednak Szczerbatek to zauważył. Smok podszedł bliżej dziewczyny szturchając ją głową.

Chłopak wie, że ją to wszystko rani. Przecież są małżeństwem, powinni być blisko, bez żadnych tajemnic. Jednak to, jest zbyt duże aby przekazać, nawet tak bliskiej osobie jaką jest jego żona. Czkawka nie odpowiedział na zadane przez nią pytanie, po prostu wsłuchiwał się w jej ciche pociągnięcie nosem i pomruki jego przyjaciela. Zamknął na chwilę oczy opierając głowę o drzwi. Nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć. Jednego jest tylko pewien, dzisiejszej nocy ucieknie z wyspy aby nie musiał się chować przed innymi.

Nie wie nawet kiedy, ale Astrid i Szczerbatek zdążyli już gdzieś pójść, przy czym na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Pomimo tego iż jego żołądek domagał się w tym momencie jedzenia, uznał, że nie będzie ryzykował by pójść po jedzenie i po prostu poleci. Wyszedł ostrożnie przez okno wchodząc na dach, rozglądając się czy na pewno wszyscy już śpią. Obserwował jeszcze niebo, by upewnić się, że nie ma już żadnego patrolu. I nadszedł ten moment kiedy może w końcu wypróbować swoje skrzydła.

Wszystko się kiedyś kończy ... a może i nie ... [JWS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz