Tydzień później Greg mieszkał już sam. Przez kilka pierwszych dni, po brzegi wypełnionych nową, ciężką sprawą seryjnego mordercy, zabijającego rudowłose szesnastolatki, nie zwrócił uwagi na zmiany, które zaszły w jego domu. Teraz, jednak gdy z pomocą Sherlocka, znaleźli sprawcę, ku zgrozie wszystkich, rudowłosą piętnastolatkę z domu dziecka, nad którą znęcała się jej starsza o rok koleżanka, czwarta ofiara z dziesięciu, dostrzegł to. Nieprzyjemna cisza dźwięczała mu w uszach, gdy jadł śniadanie. Nie słyszał szumiącej wody prysznica, szelestu przewracanych kartek, cichego stukania na klawiaturze. Westchnął głośno, włączając radio i wypił gorzką kawę.
Od trzech tygodni jadał śniadania samotnie, ale teraz było zupełnie inaczej. Teraz nie tylko jadł samotnie, teraz również w domu był tylko on. To zdecydowanie nie było przyjemne. W porządku, przyzwyczaił się do tego po rozwodzie, ale potem pojawił się Mycroft. Holmes był tu, nawet jeśli go nie widział, słyszał, że jest, nawet w nocy jego oddech za ścianą sprawiał, że wysypiał się, jak nigdy.
Pozbył się większej części zawartości talerza i wsadził go do zlewu, nie fatygując się zmywaniem.
„Obiad?", wystukał smsa, którego przesłał do Johna Watsona, lekarza, który, jak i on miał wolne tej soboty.
„U nas o 14. Sherlocka nie ma", odpowiedź nadeszła po niecałej minucie.
Przybył na Baker Street 221B chwilę przed czasem, z gorącą chińszczyzną, ich stałym obiadem, gdy akurat wolne im się pokrywało. John otworzył mu prędko, z sympatycznym uśmiechem na zmęczonej twarzy, ale również zmartwieniem wymalowanym w oczach.
- Coś jest nie tak?- spytał ze spokojem, kierując ich do posprzątanego stołu.
-Nudziłem się- odpowiedział z uśmiechem. Obaj wiedzieli, że jest udawany, tak jak i lekkość w jego głosie, ale zamiast tego zajęli się posiłkiem.
CZYTASZ
Dziewięć chwil
Fanfic-John uważa, że możemy ci zaufać. Oczywiście, że mogli. -Choć niechętnie to jednak się z nim zgadzam.