Rozdział 10. bielutkie oczka

448 52 13
                                    

- Mateuszu Gajewski, muszę ci się do czegoś przyznać...

Usiadłem na wielkim dosyć łóżku. Siedzieliśmy na przeciw siebie.

- Dark co jest?

- Ty mnie obdarowałeś taką miłością jaką sam byś chciał dostać. Nie potrafię kochać, obchodzić się z ludźmi tak jak ty. Elevenie. Jesteś kimś dla kogo można się poświęcić. Pamiętaj o tym.

Wtem poczułem delikatną dłoń na moim policzku. Delikatne usta które można by całować godzinami przybliżyły się i pocałowały mnie. Zamknąłem oczy i odwzajemniałem każdy pojedyńczy pocałunek. Położyłem oby dwie dłonie na jego policzkach. Pocałunek był nie długi ale jak bardzo namiętny... Wypełniony miłością. Przybliżyliśmy swoje czoła. Stykaliśmy się nosami.

- Mateusz?

- Dark?

- Kocham cię. Nie są to żarty, ani nie jest to żaden cheleng. Wiedz że kocham cię na poważnie. Nie chciałbym cię stracić. Jesteś dla mnie ważny... Najważniejszy. Wtedy kiedy chciałem cię za...

Przerwałem mu pocałunkiem. Był szybki spontaniczny ale wyrażał swoje emocje. Wsadziłem w jego włosy swoje palce. Kocham ich dotyk...

- Nie tłumacz mi się. Proszę...

Wziąłem jego twarz w dłonie i pocałowałem usta mojego klona. Pocałunki były co raz to głębsze i głębsze. Wszystko to było wielką jedną spontaniczną decyzją. Każdy był co raz natarczywy, namiętny i bez ograniczeń. Po chwili leżałem już na łóżku pod ciałem klona. Kiedy wreszcie się oderwaliśmy się od siebie położyłem zrezygnowanie ręce obok mojej głowy. Dark wykorzystał to jedną ręką trzymał moje nadgarstki a drugą wędrował po moim torsie. Pocałował mnie. Namiętnie. Czule. Tak jak nikt inny w życiu. Nie wiedziałem że on jest...„TAKI". Poczułem delikatne łaskotanie po brzuchu. Zacząłem się zwijać i śmiać. Dark usiadł na mnie okrakiem. Niestety chacząć o moje przyrodzenie. Trzymał mnie dalej tą jedną ręką i niestety łaskotał mój brzuch.

- P- Proszę przestań!!!

Chciałem mu się już wyrwać kiedy przestał. Łzy leciały mi z oczu niemiłosiernie szybko.

- Za co? Co możesz mi dać?

Patrzył się na mnie jak by na coś liczył. O to to nie! A może właściwie to czemu nie?

- Hm.. no nie wiem. Nic nie mam przy sobie.

- Jeśli mi się oddasz na jedną noc... Będzie nam oby dwóm bardzo przyjemnie.

Drugie zdanie powiedział tuż przy moim uchu. Raz się żyje więc czemu mam nie próbować?

- Oddam ci się na jedną noc...

Spojrzał na mnie nie pewnie. Nie ufał mi chyba w tych sprawach. Jeszcze...

- Dobrze... To szykuj się...

- Kiedy chcesz to robić?

- Za trzy dni. Zrozumiano?

- No nie wiem nawet nie jesteśmy parą ani nic...

Powiedziałem na wpół zbity. Kocham denerwować ludzi. I kocham też jego. Nie wiem czy mógłbym kogoś bardziej pokochać. Patrzyłem na jego bielutkie oczka.

- Tym się zajmiemy jutro. Chodźmy teraz już spać co?

Kiwnąłem głową a ten zszedł ze mnie.

-Ej Elek... Mogę spać z tobą? ... Wiesz dla pewności że nic sobie nie zrobisz i się nie stracisz w lesie?

Pociągiem go tylko w moją stronę. Leżeliśmy obok siebie. Przykryłem nas kołdrą. Leżałem do Mojego skarba tyłem. Przyciągnął mnie do siebie. Po kilku minutach czułem już że jego uścisk się rozluźnił. Śpi. Zamknąłem oczy i odfrunołem.

Ostatni raz /Eleven x Dark Eleven/zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz