[Filip]
-09:00.
Od Podgórskiej nie było ani jednego umarlaka, spokojnie doszliśmy do marketu, tak jak się spodziewałem szyba w drzwiach była wybita.
-Wchodzimy?
-Tak, ja idę pierwszy bo kijem nic nie zrobisz wchodząc.
-Rozumiem.
Wszedłem powoli przełożyłem nogę przez kawałki szkła które się ostało, nadepnąłem na rozbite szkło które chrupnęło pod moim ciężarem.
-Ostrożnie.
-Wiem...
Schyliłem się i włożyłem głowę, ciemno ale chyba pusto, szybko wchodzę do środka i wyciągam broń gotową do strzału.
-Czysto?
-Tak wchodź osłaniam cię.
Gdy Olivier przeszedł ruszyliśmy w stronę regałów, dookoła leżała masa trupów z rozwalonymi głowami, smród był niemiłosierny ale nic nie można było na to poradzić.
-Naprawdę jesteś małomówny.
Dziwne, tak tęskniłem za ludźmi a teraz gdy mam towarzysza nawet z nim nie rozmawiam.
-Odzwyczaiłem się od kontaktu z ludźmi...
-Nic dziwnego.
-Co tam robiłeś?
-Tam?
-Gdy mnie uratowałeś.
-Aaa.
Dziwne spochmurniał, czyżby tamto miejsce coś dla niego znaczyło.
-Moja... moja dziewczyna tam mieszkała.
-Znalazłeś ją?
-Nie...
Biedak, młodzi źle odbierają takie rzeczy... sam nie jestem stary ale ta burza hormonów już jest za mną i rozumiem co się dzieje, tyle że ja nie miałem nikogo, kogo mógłbym stracić.
-Przepraszam że zapytałem.
-Nie spoko, na bank udało jej się gdzieś schronić, w szpitalu albo na komisariacie.
-Masz racje.
Uśmiech znów zawitał na jego młodej twarzy, a przez rozbitą szybę trafił na niego promień słońca. Właściwie to jeszcze o tym nie myślałem, szpitale i komisariaty a także inne miejsca takie jak remizy straży pożarnej muszą być zabezpieczone a wewnątrz muszą posiadać znaczne zapasy.
-Myślisz o budynkach służbowych? - Skąd on wie zawszę o czym myślę?
-Tak.
-Heh, pewnie musi tam być masa ludzi. - To prawda w takim miejscu muszą być tłumy ludzi, nie takie miejsce nie jest najbezpieczniejsze...
-Mało tego towaru.
-Gdy pierwsze zombi się pojawiły w mieście, zaczęły się rozruchy, markety to źródła pożywienia ale złodzieje łapali wszystko sprzęt agd, ciuchy, ozdoby i wszystko co było pod ich ręką oczywiście potem do sklepu dostali się umarli i uciekli... właściwie to ile masz lat?
-A ile mi dajesz?
-Dziewiętnaście?
-Heh, blisko siedemnaście.
-Jak dałeś sobie radę tyle czasu przeżyć w pojedynkę?
-Nie wiem sam, rzadko się zatrzymywałem byłem ciągle w ruchu.
![](https://img.wattpad.com/cover/1747079-288-k94588.jpg)
CZYTASZ
Upadek [Stara wersja, przerwana bez odwołania]
HorrorNikt nie spodziewał się takich skutków... zaczęło się gdzieś w Brazylii, jednak nikt nie wiedział co się dzieje, w krótkim czasie zaraża opanowała cały świat i nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Ludzie z dnia na dzień coraz bardziej dziczeli i staw...