[Filip]
05:30 obudził mnie wystrzał z pistoletu i wrzask pożeranej ofiary. Chciałem spać do 07:00 ale i tak jestem wyspany a muszę zebrać zapasy i to nie tylko pożywienia ale i amunicji.
Trzeba sprawdzić czy nadal działa kanalizacja... i prąd.
*Pstryk*
-Działa, właściwie to do elektrowni pewnie przydzielono wojsko ale i tak nie wiadomo przez ile ten luksus będzie dostępny. Woda, woda, woda, też działa nazbieram jej zapas w butelki.
Za dużo ruchu dopiero wstałem, mięśnie jeszcze śpią a ja pierwsze co to biegam do łazienki, muszę usiąść albo lepiej położyć się na kanapie.
-05:33. - Dlaczego ciągle gadam sam do siebie, czy człowiek aż tak potrzebuje towarzystwa? Muszę odpocząć a potem coś zjeść o 08:00 wyruszam...
[Buck]
-20:10. - Mój boże chwila z tamtym gostkiem i gadam sam do siebie...
*Bum*
Heh młodziak nie zapomniał o petardach i tak pewnie długo nie pożyje no ale nic mam większe problemy jutro wyruszam na polowanie a tych ścierw jest coraz więcej, zabili mi matkę i brata nie wybaczę im tego.
*Strzał*
Hohoho, młodziak miał niezłą giwerę gdybym wiedział powiedziałbym mu że petardy to za mało i... co ze mną chciałem odebrać mu jego jedyną możliwość obrony, mam na plecach broń masowej zagłady a ja się podniecam durnym pistoletem...
20:13
-Chuj z nim.
-Co jest Buck, gadasz sam ze sobą?
-Zamknij się Harold!
-Szef chce się z tobą widzieć.
-Czego znowu chce?
-A bo ja wiem.
-Niech go piekło pochłonie, ehh powiedź mu że idę...
-Dobra pośpiesz się.
Świat się zmienił policja już nam nie zagraża, ciekawe na co wpadł ten psychol... nie czas myśleć o tym muszę się pośpieszyć.
-Ojce nas któryś jest w niebie...
-20:20. A więc przekonajmy się czego chce ode mnie tym razem.
-Jestem szefie.
-Buck.
-Tak?
-Nie możemy tak żyć.
-O co ci chodzi?
-Zawszę tu było źle ale z zombi jest o wiele gorzej musimy znaleźć lepsze miejsce, łatwiejsze do obrony które będzie bliżej dobrych źródeł pożywienia.
-O jakim miejscu myślisz?
-Szpital na Warszawskiej...
-Że co! Tam jest pełno ludzi, kobiety i dzieci!
-Pierdoli mnie to! Dlatego ci kazałem tu przyjść, wiedziałem że ty będziesz miał jakieś ale.
-Ty nie wiesz co mówisz!
-Ja tu jestem szefem! Jak ci nie pasuje to spierdalaj, nie trzymam cię a to że cię wypuszczę to nagroda za zasługi.
-Ty skurwielu, gdy odejdę ja odejdą też inni.
-Ilu? trzech? czterech?
Miał racje tylko paru z nas miało w sobie coś z człowieka, ale nie mogę tego zrobić, zasady się zmieniły to prawda ale to, to za dużo bóg mi tego nie wybaczy.
CZYTASZ
Upadek [Stara wersja, przerwana bez odwołania]
TerrorNikt nie spodziewał się takich skutków... zaczęło się gdzieś w Brazylii, jednak nikt nie wiedział co się dzieje, w krótkim czasie zaraża opanowała cały świat i nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Ludzie z dnia na dzień coraz bardziej dziczeli i staw...