Rozdział 6

592 46 2
                                    

Szedłem cicho przez korytarz, miejąc nadzieję, że nikogo nie spotkam. Chciałem znaleźć się jak najszybciej w łóżku i odespać. Kręciło mi się w głowie i co chwilę musiałem się zatrzymywać żeby oprzeć się o ścianę. Zacząłem się po cichu śmiać z samego siebie.

Jak mogłem doprowadzić się do takiego stanu?

To cud, że nie spotkałem jeszcze nikogo na korytarzu. Szczerze to w tym momencie miałem na to wywalone i mało mnie obchodziło co sobie ktoś pomyśli. Bawiłem się dobrze. Pierwszy raz zrobiłem coś dla siebie i nie żałuję. Nikt nie powinien mnie za to winić czy karać.

Kiedy znowu mogłem iść, postanowiłem się już nie zatrzymywać, jakoś chyba dojdę.

Po jakiś pięciu minutach byłem w swoim pokoju. Zamknąłem się na klucz, nie chciałem żeby ktoś do mnie wchodził. Miałem wielką ochotę wziąść teraz prysznic i ochłonąć, ale czułem, że najzwyczajniej w świecie nie dam już rady. Więc kiedy zobaczyłem już swoje łóżko, nie trudziłem się nawet żeby przebrać się w piżamę. Zdjąłem tylko buty i rzuciłem się na posłanie.

Czułem jakby moje ciało zostało wessane przez łóżko. Moje mięśnie rozluźniły się, gdy otuliłem się ciaśniej swoją kołdrą z motywem w krowy. Uwielbiałem te zwierzęta.

Spojrzałem ostatni raz na zegarek, który pokazywał 4:48 i zamknąłem oczy. Praktycznie był już ranek i o 5:00 miałem tradycyjnie wstać i pobiegać, ale teraz byłem cholernie zmęczony i chciałem jak najszybciej zasnąć. Jednak, gdy tylko zamknąłem oczy zobaczyłem przed sobą twarz Magnusa i to jak tańczyliśmy ze sobą. Bawiłem się wtedy naprawdę dobrze i to wszystko dzięki niemu. Źle się czułem z tym, że zostawiłem go przed instytutem nie dając szansy na dokończenie zdania, ale co innego mogłem zrobić?

***
Otworzyłem oczy nie wiedząc początkowo co się dzieje. Słońce przebijało się już przez okno, więc musiało już być późno. Głowa mnie bolała, ale to nie był mój największy problem, bo kiedy usiadłem wygodnie na łóżku, spostrzegłem, że nie jestem sam w pokoju.

Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, przede mną na fotelu siedział sobie wygodnie Magnus i patrzył na mnie z uśmiechem na ustach. Nie wiedziałem czy nadal śnie czy to rzeczywistość, więc przetarłem oczy i znowu na niego spojrzałem. Był tu w fizycznej postaci.

Bądź ze mną (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz