Pov. Martyna
Obudziłam się o 10:00 bo zaczęła mnie głowa trochę boleć. Po 5 minutach przestała. Uznałam, że już nie zasnę dlatego poszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zeszłam na dół a tam zobaczyłam porozwalane rzeczy. Ubrania, meble, jedzenie, picie no po prostu wszystko. Pobiegłam do pokoju Mai.
Mar: Maja wstawaj! - powiedziałam głośnym i niezapokojonym głosem.
M: No już wstaje. Co się dzieje?
Mar: Na dole wszystko jest porozwalane! Ubrania, meble, jedzenie, picie, no wszystko!
M: Co?! Ale jak to?! Uważasz, że ktoś się włamał?!
Mar: To musiała być ta psychofanka!
M: Może i tak ale mogło to być zwykłe włamanie.
Mar: Chodź na dół to, to poszukamy czy jest tam coś na co mogłoby to wskazywać! - powiedziałam i wybiegłam z pokoju pociągając za tym Maję.
Zeszlismy na dół. Maja była w szoku. Zaczęłyśmy szukać czegoś co mogłoby wskazywać na to, że to psychofanka to zrobiła. Nagle Maja znalazła jakaś karteczkę ze zdjęciem. Podeszłam, więc do niej
a ona zaczęła czytać.
M: To dopiero początek. Jeszcze zobaczycie co was czeka. Nie posłuchałyście tego co mówiłam a na dodatek, któraś z was jest w ciąży. Wiem, że nie z M&M ale też pożałujecie za to, ponieważ będzie więcej zabawy. Jak zaczęłam coś robić to teraz skończę to raz a na zawsze. Szykujcie się teraz na wszystko co możliwe. Do zobaczeniaa.
Mar: O matko jedyna! - powiedziałam i zaczęłam ciężej oddychać.
M: Martyna spokojnie. Zapobiegniemy temu. Będzie dobrze. - powiedziała
a ja i tak nie mogłam się uspokoić.
M: Lena!!! Chodź tu na dół!!! Szybko!!! - krzyknęła a ja straciłam przytomność.Pov. Lena
Śpię sobie smacznie i mam bardzo fajny sen no ale ktoś musiał mi przerwać swoimi krzykami. To była Maja.
M: Lena!!! Chodż tu na dół!!! Szybko!!! - krzyknęła. Miała przestraszony głos, więc zbieglam na dół jak poparzona.
L: O matko! Co tu się stało?! - krzyknęłam widząc bajzel.
M: To narazie jest nie ważne! Powiem ci później! Teraz chodź tu! Martyna jest nie przytomna! Zdenerwowała się a wiesz, że ona nie powinna się denerwować! Nie powinnam tego czytać! Co ja narobiłam?! - krzyczała
a ja do niej podbiegłam.
L: O matko! Dzwonię po karetkę!
M: Oni zadzwonią na policję jak to zobaczą! To psychofanka zrobiła i jak wezwiemy policję to mamy przerąbane! - krzyczała płacząc. Nagle mój telefon zaczął wibrować. To był Martinus. Szybko odebrałam. (Mac jest w pracy - aut)
(Rozmowa telefoniczna)
T: Halo?
L: H-hej...
T: My już wracamy bo nas wypuścili. No bo sobie wszystko wyjaśnilismy
a co się stało?
L: Psychofanka rozwaliła wszystko w domu i...
T: No i tylko o to robisz aferę?
L: Daj mi dokończyć!
T: Okeeej. Mów...
L: Weź na głośno mówiący, żeby Arek też słyszał! Szybko!
A: Słyszę - powiedział no i Maja zaczęła krzyczeć.
M: No i Martyna jest nie przytomna bo się zdenerwowała jak przeczytałam jej to co napisała psychofanka! Ona nie może się denerwować! To przeze mnie!
A: Już biegniemy do was! Spokojnie! - powiedział podaje już biegnąc i się rozłączył.
----------------------------------------------
Siedziałyśmy tu przez 10 minut i próbowaliśmy obudzić Martynę, ale na marne. Chłopcy właśnie weszli do domu jakby ich pies ze wścieklizną gonił.
A: O MÓJ BOŻE! - krzyknął i podbiegła do Martyny.
T: Mowiłysmy coś o kartce! Gdzie ona jest?! - spytał zdenerwowany, a ja pokazałam na stolik. On wziął kartkę
i przeczytał to co tam na niej jest. Arek też czytał.
A: No nie no ona już przegina!
T: Powinniśmy zadzwonić na policję!
A: Właśnie!
M: NIE MA TAKIEJ OPCJI!!! NIE CHCEMY UMRZEĆ!!!
A: Nie umrzecie spokojnie!
L: No ale nie wiecie tego! Jeśli nie umrzemy to może nam zrobić krzywdę! Poważna krzywdę!
T: Dobra nie to nie! Musimy jednak liczyć się ze zdaniem dziewczyn bo to one mają najbardziej przerąbane!
A: No dobra!
T: Musimy je chronić, wspierać
i wszystko żeby czuły się bezpieczne!
A: Tak! Teraz pomóżcie mi ją obudzić! - krzyknął i wszyscy próbowali ją obudzić aż wreszcie się udało. Każdemu ulżyło.
Mar: Co się dzieje?
A: Byłaś nie przytomna, ale spokojnie bo przez to, że się denerwujesz to tracisz przytomność. Później może być gorzej.
Mar: Okej... Ale czemu się zdenerwowałam?
A: Ehhh... Może lepiej żebyś nie wiedziała.
Mar: Ale... - nie dokończyła bo jej przerwałam.
L: Martyś posłuchaj. Narazie lepiej żebyś nie wiedziała bo nie chcemy żebyś znowu się denerwowała
i straciła przytomność bo może być gorzej.
Mar: Ehhh... No dobra - powiedziała no i nagle przyszedł Mac. Opowiedzieliśmy mu o wszystkim. Był w szoku. Później się już uspokoił no
i posprzątaliśmy to co było porozwalane. Po tym sprzątaniu byliśmy głodni i zmęczeni. Zjedliśmy sobie jajecznicę i oglądaliśmy film. Jutro mieliśmy zacząć szukać tropów czy coś. Ślub Arka i Martyny nadal ma się podobno odbyć jak ich dziecko będzie miało roczek, czyli nie zmienili jeszcze decyzji. No chyba, że nie będą mieli jak bo psychofanka coś zrobi.Co będzie dalej? Tego dowiecie się w następnym rozdziale❤️
///////////////////////////////////////////////////////////////
Hej💗
Mam nadzieję, że rozdział się podoba💓
Nwm kiedy next💕
Tym razem jakoś samo mi to wpadło do głowy❣️Do następnego😙😙