Pov. Martyna
Obudziłam się bo miałam mdłości. Była godzina 11:00
Mar: O nie! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Mar: Źle to wróży.
Usłyszałam, że ktoś do mnie idzie. Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. To był Arek.
A: Co się stało?
Mar: Źle się czuję.
A: Robiłaś test ciążowy? A wogóle masz jakiś test nie wykorzystany?
Mar: Mam w szafce. Nie robiłam jeszcze - powiedziałam i pokazałam mu palcem na szafkę. On otworzył szafkę i wyjął test.
A: Zrób go teraz.
Mar: Dobrze - powiedziałam i wzięłam od niego test. On wyszedł a ja zrobiłam ten test.
------------------------------------
Po 30 minutach wyszłam zapłakana.
A: Ej kotek co się stało?
Mar: B-bo... Sam zobacz... - powiedziałam i podałam mu test na który był pozytywny.
A: O matko!
Mar: Nie usunę ciąży ale nie chcę żeby to było dziecko Martinusa. Chcę aby to było twoje dziecko - powiedziałam płaczą i wtuliłam się w Arka.
A: Spokojnie. Skarbie ja będę kochał to dziecko jak swoje. Nie martw się.
Mar: Tak! Jak się urodzi to zostawisz mnie z nim!
A: Nawet tak nie mów! Nigdy ciebie nie zostawię! Jeszcze do tego z dzieckiem! Słońce będzie dobrze obiecuję - powiedział i się do mnie przytulił.
Zeszlismy na dół do kuchni
i usiedliśmy do stołu.
Mar: Gdzie są wszyscy?
A: Maja z Marcusem niedługo wrócą. Martinus poszedł do pracy, a Lena pojechała też do pracy. Marcus później jedzie też do pracy no i ja później też. Zostaniesz z Mają i Leną.
Pozostali i ja wrócimy wieczorem. Będziemy około o 20:00.
Mar: Ehhh... No dobrze. Przynajmniej będą ze mną dziewczyny.
A: Nom.
Zjadłam kanapki z serkiem twarożkiem, ogórkiem i rzodkiewką, które zrobił mi Aruś.
Mar: Dziękuję.
A: Nie ma za co.
Mar: Idę się ubrać itp.
A: Oki ja zaraz też.
Poszłam do pokoju po ciuchy. Wzięłam białą bluzkę i białe spodnie.
Poszłam do łazienki odprawić poranną rutynę.Pov. Arek
Po tym jak Martyna ja zostałem
i pozmywałem naczynia.
----------------------------------------------
Po 5 minutach zmyłem naczynia
i poszedłem się ubrać itp.
Ubrałem się w czarne spodnie
i w czarną bluzkę z adidasa.
----------------------------------------------
Odprawiłem poranną rutynę i zszedłem na dół bo usłyszałem otwieranie drzwi. To były Mają, Lena
i Mac też był.
Mac: Idziesz?
A: Tak już idę.
Mac: Ja czekam w aucie.
A: Okej.
Poszedłem pożegnać się z Martyną k zszedłem znowu na dół.
A: Dziewczyny tylko nie pytajcie o nic co może być związane z wczorajsza sytuacją. Proszę. Zabierzcie Marynę np do kina.
M: Spokojnie.
L: Będzie dobrze.
A: Ok. Dzięki - powiedziałem
i wyszedłem z domu.Pov. Lena
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. No i musimy dzisiaj wieczorem wszyscy porozmawiać.
Tak na poważnie.
L: Chodź pójdziemy po Martynę i pójdziemy do parku.
M: Okej.
L: Później pójdziemy do kina na 13:00 bo jest 11:30.
M: Dobra to chodź - powiedziała i poszłyśmy na górę. Weszliśmy na górę i pukamy do pokoju Martyny.
M: Możemy wejść?
Mar: Tak. Proszę.
Weszliśmy do pokoju Martyny
i zobaczyłyśmy ją jak przegląda coś w telefonie.
L: Chcesz iść do parku?
Mar: No możemy a kiedy?
L: Teraz.
Mar: No oki. Wezmę tylko potrzebne rzeczy - powiedziała i wzięła swoje rzeczy.
Wyszlyśmy z domu zamykając przy tym go. Poszłyśmy do najbliższego parku.
---------------------------------------------
Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Poszłyśmy najpierw na fontanny. Następnie na most, później na lody no i w różne miejsca. W ten sposób zeszło nam 55 minut.
L: Która godzina?
Mar: 12:45
M: Która?! Spóźnimy się!
Mar: Ale gdzie?
L: Do kina.
Mar: Ahaaa... Spokojnie zawsze jeszcze jest 30 minut reklam - powiedziała i się zaśmiała.
L: Okej.
M: To chodźmy już.
Mar: Nom.Pov. Maja
Poszłyśmy do kina na 13:00 na film "Czarna pantera". Trwał on 3 godziny. To nieźle - pomyślałam. Poszłyśmy jeszcze do centrum. Spędziłyśmy tam 2 godziny bo jeszcze poszłyśmy coś zjeść tam.
M: Wracamy do domu?
L: Nom.
Mar: Chodźcie.
Wyszlyśmy z centrum i udaliśmy się do autobusu bo właśnie przyjechał. Poszczęściło nam się hah.
-----------------------------------------
Jesteśmy właśnie już w domu. Aktualnie jest godzina 18:30.
My jesteśmy w salonie i przeglądamy social media. Nagle Lena dostała wiadomość.
M: Od kogo dostałaś wiadomość?
L: Od Martinusa.
Mar: Co?! Co on napisał?!
L: Spokojnie. Napisał tylko, że będzie za 30 minut.
Mar: Co?! Nie ja nie chcę go widzieć. Boję się go.
M: Martyś co się stało?
Mar: Nic idę do pokoju. Jak wróci Arek to mi powiedz.
L: Okej - powiedziała a Martyna poszła na górę. Nie wiem o co jej chodzi.
M: Co jej się stało?
L: Nie wiem.
M: Dobra zostawmy ją w spokoju.
L: Tak będzie najlepiej. Niech się uspokoi.
M: Nom.
L: Oglądamy film?
M: Okej.
Oglądałyśmy film 30 minut no ale przyjechał Tinus, więc przestałyśmy.
T: Cześć.
L: Hej - powiedziała oschle.
T: Ej co cię ugryzło? Od rana jesteś dla mnie taka nie miła. O co chodzi?
L: Dowiesz się jak wszyscy wrócą.
T: Okeeej a gdzie Martyna miała z wami zostać?
L: Poszła na górę. Lepiej żebyś do niej nie szedł.
T: Czemu? - spytał no i poszedł. Lena spojrzała na mnie.
L: Idziemy?
M: No możemy iść bo nie wiem jak to się skończy - wstaliśmy i poszłyśmy na górę. Tinus pukał w drzwi.
T: Mogę wejść?
Mar: Nie! Zostaw mnie w spokoju! Boję się ciebie! Nie wiem do czego możesz się jeszcze posunąć!
T: Co?! O czym ty mówisz?!
Mar: Dowiesz się jak wszyscy przyjdą a teraz WON z tąd!!! - krzyknęła i my wszyscy zeszliśmy na dół.
T: O co jej chodzi?! Nic nie rozumiem!
M: Mowiłysmy ci jak chłopaki wrócą to się dowiesz.
T: No a kiedy wrócą?
L: Za 50 minut.
T: Okej - poszedł a my znowu zaczęłyśmy oglądać film.Pov. Martyna (20:10)
Właśnie 10 minut temu wrócił Arek i Mac. Zeszłam na dół bo wszyscy na mnie czekali. Dopóki Arek i Mac nie wrócili ja cały czas siedziałam w pokoju i płakałam. Dobra jestem już w kuchni i siadam na krzesło.
Lena i Maja: Ej Martyna płakałaś? Co się stało?
Mar: Płakałam. Wy nie wiecie o jednej rzeczy.
Lena i Maja: Jakiej?
Mar: B-bo robiłam t-test... - powiedziałam i zaczęłam płakać.
M: Spokojnie. Co wyszło? - powiedziała i złapała mnie za ręce.
Mar: Wyszedł pozytywny.
L: O matko!
T: Dobra ale o co tu chodzi bo od rana każdy zachowuje się dziwnie? - każdy spojrzał się na Martinusa złowrogo
i ze smutkiem.
T: No co?
L: Nie pamiętasz?! - spytała zła po tym co usłyszała ode mnie. Spytałam się chociaż wiedziała, że nie pamięta.
T: Ale czego?
L: Tego, że wróciłeś dzisiaj o 4:00 nad ranem chyba po 35 drinkach i zgwałciłem Martynę?!?!?! - krzyknęła teraz już wkurzona totalnie.
T: Co?!
M: To! Teraz jest przez ciebie w ciąży!
T: Oł... - powiedział i podrapał się po karku.
A: Przez ciebie ma mdłości i źle się czuje! Zgwałciłeś ją! Brutalnie ją zgwałciłeś! Zmusiłeś ją do tego dwa razy! Teraz jest w ciąży z tobą! - krzyknął i już chyba nie wytrzymał bo uderzył go w nos.
T: Ej stary! Uspokój się!
A: Nie mogę się uspokoić z myślą, że mój przyjaciel zgwałcił moją dziewczynę! - krzyknął i znowu mu przywalił.
T: Teraz już przegiąłeś! - powiedział unosząc ton i walnął go w łuk brwiowy. Arek postanowił mi przywalić po raz 3. W ten sposób zaczęła się bijatyka.
Mar: Ej uspokójcie się już! - krzyknęłam i próbowałam ich rozdzielić ale na marne.
T: Ty się nie wtrącaj! To nie twoja sprawa! - krzyknął.
Mar: Właśnie, że moja! - krzyknęłam już wkurzona.
T: Odwal się! - krzyknął i mnie popchnął. Odbiłam się od ściany i upadłam centralnie na brzuch.
Mar: Aaaaaał!!! - krzyknęłam z bólu.
A: Nic ci nie jest? - spytał podbiegając do mnie.
Mar: Nie wiem... Ał! Brzuch mnie boli!
A: Widzisz co narobiłeś?! Martyna może przez ciebie stracić dziecko! - krzyknął i znowu zaczęli się bić. Na szczęście Mac do nich podbiegł i ich rozdzielił bo jeden ma złamany nos no a drugi łuk brwiowy.
Mac: Uspokójcie się!!! Martyna tam leży i cierpi a wy się bijecie zamiast jej pomóc!!! - krzyknął a oni przystali się bić i jeden podszedł do Martyny, czyli Arek, a drugi, czyli Tinus, poszedł zadzwonić po karetkę. Ja leżałam i się zwijalam z bólu.
-----------------------------------------------------------
Po 10 minutach karetka przyjechała
i się mną zajęła. Przyjechała później jeszcze jedna i zajęli się chłopakami.
Zawieźli nas do szpitala. Maja, Mac
i Lena pojechali do nas samochodem.
-----------------------------------------------------------
Po 20 minutach wszyscy mogli do mnie przyjść. Byłam smutna bo... Sami się zaraz dowiecie.
A: Co się stało Martyś?
Mar: B-bo j-ja po-po-po-poroniłam! - krzyknęłam nie bardzo głośno i się popłakałam.
A: Co?! - krzyknął też nie za głośno
i się do mnie przytulił.
Mar: Tak.
A: Wszystko będzie dobrze. Spokojnie.
L: Bardzo wszystkim przykro.
Mac: Ale musimy teraz to wszystko wyjaśnić.
Mar: Okej.
Zaczęliśmy wszystko powoli analizować i wyjaśniać. Na szczęście jak wszystko wyjaśniliśmy to się pogodziliśmy. Martinus powiedział, że już nie będzie tyle pił. Max 4-5 drinków i koniec. Mam nadzieję, że to koniec tego złego.Jednak nie wiedzieli, że psychofanka wszystko widziała.
Co będzie dalej? Tego dowiecie się w następnym rozdziale❤️
///////////////////////////////////////////////////
Hejcia💗
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba💓
Pomagał mi w nim nijaki Arek💞
Raczej napisał mi wszystko co się może dzieci w rozdziale💝
Nie musiałam się nawet pytać💓
Nwm kiedy next💕Do następnego😙😙