4. Jak to wyglądało?

2.8K 168 53
                                    

Steve: Widywaliście się codziennie w siedzibie T.A.R.C.Z.Y. Po waszej wspólnej misji staliście się przyjaciółmi, więc zawsze po pracy znajdowaliście chwilę na rozmowę.
-[T/I]?
- Tak?
- Mam takie pytanie... - zarumienił się lekko.
- Dajesz.
- Zastanawiałem się, bo wiesz... czy to może za szybko... Pójdziesz ze mną gdzieś, rozumiesz tak po pracy...
- Okey. - postanowiłaś ukrócić męki Rogersa. - W piątek o osiemnastej i idziemy do parku.

Tony: Odebrałaś właśnie telefon z firmy.
- Halo? - odezwałaś się do słuchawki.
- Czy to ta piękna pani z imprezy?
- Czy to ten idiota od drinka? - powiedziałaś sarkastycznie.
- Mam propozycję... wyjdziesz ze mną, z tym wyjątkiem, że tym razem pójdziemy do restauracji, może wtedy będziesz chętniejsza do rozmowy.
Po chwili zastanowienia odpowiedziałaś:
- Okey... ale wiedz ta kolacja ma być na prawdę dobra... - rozłączyłaś się i z lekkim uśmiechem na twarzy wróciłaś do pracy.

Thor: Bardzo często spotkałaś Boga Piorunów w metrze, zawsze zamieniliście słowo lub dwa. Tym razem był wyjątkowo spięty.
- Nie długo w Avengers Tower mamy imprezę i wpadłem na pomysł, że mogłabyś mi towarzyszyć...
- To randka? - powiedziałaś do Thora, który siedział obok ciebie.
- To zależy od tego czy się zgodzisz...
- Zgadzam się.

Bucky: Szłaś właśnie na spotkanie z królem Wakandy T'Challą.
- Bardzo często się spotykamy. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Wakanda jest super, sama zgłaszam się na misję tutaj. - przyznała szczerze.
- Tym razem także będzie ci towarzyszyć Sierżant Barnes. Może przejdziecie się i odmówicie plan działania.
Wyszliście z pomieszczenia i nastała krępująca cisza.
- Hej. - powiedziałaś.
- Cześć... długo się nie widzieliśmy... - nie wiedziałaś czy mówi to ze smutkiem czy odrazą.
- Mam wrażenie, że mnie nie lubisz...
- Dlaczego tak myślisz? - chłopak spojrzał na ciebie.
- Nieodzywasz się do mnie, a jak coś mówisz to z przymusu.
- To dlatego, że mi się podobasz... - zauważyłaś, że się zarumienił.
- Ahaaa...
- Może wyjdziemy gdzieś po misji? - zaproponował
- Okey... - powiedziałaś niepewnie

Pietro: Byłaś w kinie z 3D, obok ciebie usiadł właśnie jakiś chłopak. Nie byłaś dokładnie pewna kto to, przez okulary.
- Dziewczyna ze sklepu? - usłyszałaś obok.
Zdjełaś okulary i spojrzałaś na niego, to był ten białowłosy chłopak.
- Nadal taki szybki?
- Tak, dlatego szybko zaproszę cię na randkę.
- Co?
- Nic. - siedział już w okularach patrząc na ekran.
Po seansie wrócił do rozmowy.

Peter:
- Nadal wyprowadzasz psy? - ktoś krzyknął za tobą.
- Jak widać. - powiedziałaś patrząc na smycze w dłoniach.
- Może wyprowadzimy je puźniej razem? - spytał niepewnie.
- To propozycja randki?
- Owszem.
- W takim razie się zgadzam.

Sam: Zaprosił cię wtedy gdy się pierwszy raz spotkaliście.

Wade: Przez całą noc siedziałaś zamknięta w domu próbując zasnąć. Owinęłaś się szczelnie kocykiem i próbowałaś wyjaśnić to co zobaczyłaś w cukierni. Nad ranem usłyszałaś, że ktoś wchodzi przez drzwi pożarowe. Ukryłaś się jeszcze bardziej w swoim miękkim kokonie i czekałaś na rozwój sytuacji.
- Siema. - pomachał ci człowiek w czerwonym stroju, który właśnie wychylił się zza rogu. - Miałem cię zabić, żeby pozbyć się świadków, ale ty jesteś za ładna, wolałbym robić z tobą inne rzeczy...
- Kim jesteś?
- Jestem Wade.
- [T/I]. - przełamałaś się.
- Wiesz co... widzę, że aktualnie nie najlepiej się czujesz. - wskazał na kokon z koców - Wpadnę jutro i wyjdziemy gdzieś na miasto. Jeszcze jedno... nie przyjmuję odmowy.

Stephen: Zwiedzałaś Anglię i ponieważ się zgubiłaś, postanowiłaś się zapytać o drogę jednego z przechodniów.
- Halo? Proszę pana! Wie pan gdzie jest Baker Street?
Gdy przechodzień się odwrócił byłaś w szoku, to był ten człowiek  z pokazu, ten sam przez którego dwa razy w tygodniu chodziłaś do psychologa.
- Nie mam pojęcia... czekaj ja cię znam...
- To przez ciebie muszę chodzić do psychologa, który tłumaczy mi, że żadna magia nie istnieje.
- Magia istnieje. - powiedział pewnie.
- Nie wierzę ci, to tylko sztuczki.
- Pokażę ci, że to nie tylko sztuczki jeżeli wybierzesz się gdzieś ze mną.
- Gdzie?
- Do innego wymiaru.
- Jeżeli tak nazywasz pigułkę gwałtu, to jest nie śmieszne.
- Przyjadę po ciebie pojutrze. - odparł całkowicie ignorując twoją ostatnią wypowiedź.

***

Ten rodział był trudny...

Peter:  Nie przesadzaj...

No dobra, Peter mi trochę pomógł...

Peter:  Trochę? Ty tylko dyktowałaś mi co mam pisać, to ja wszystko notowałem.

To ja musiałam mysleć nad tym co TY masz napisać. Przepraszam, za Peter'a... do następnego!

Wszystko Czego Marvel ZapragnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz