4. Zakodowana ukochana

1.6K 172 306
                                    



  Minęły dwa dni od wyprawy na wodospad.

 Tom tonął w pracy domowej, natomiast Tord był jego prywatną cheerleaderką, śpiewał mu i mówił przez okno o gwiazdach.

  Miał zawsze wyciągnięte słuchawki z uszu, gdy znajomy z pasją opowiadał o astrologii.

  Torda nie obchodziło czy jego przyjaciel go słuchał. To i tak pomagało mu się zrelaksować.

  Ale prawdę mówiąc, Tom wysłuchiwał każdego słowa. Słuchawki zawsze wyciszał, bez muzyki pędzącej ku jego uszom. Nigdy nie była włączana.

 ― I moja ulubiona konstelacja to zdecydowanie Bliźnięta. ― pokręcił głową, radośnie ćwierkając o gwiazdozbiorach.

 ― Jest naprawdę ładna, Tord.

 ― Taa.

 Tord bawił się rękawami swojego rozpinanego swetra. Zachód słońca był w akwarelowym kolorze łagodnego, koralowego różu, wokoło pochlapanym pomarańczową i niebieską barwą. Księżyc zaledwie zanikał białym kołem, przysłonięty puszystymi chmurami.

― Lubię myśleć, że połączyły nas gwiazdy. Że to powód, dlaczego tutaj jestem.

― Wolę myśleć, że to był wózek od przeprowadzek.

― Takie nieinspirujące, Kitty boy. Chciałbyś posłuchać czegoś jeszcze?

― Oczywiście. Jak myślisz, co się stanie gdy umrzemy?

― Reinkarnacja.

― Serio?

― Mhm, powrócimy do życia w innym wcieleniu.

― Jak słodko.

  Tom przekręcił głową, by zobaczyć Torda. Wyglądał na pochłoniętego myślami, ale nadal miał leniwy uśmieszek.

 ― Myślisz, że co wtedy się stanie?

 ― Mówiłem ci, gwiazdy.

 ― Och jasne. Jesteś lojalnym zwolennikiem przeznaczenia i gwiazd.

 ― Oczywiście.

  Tom uśmiechnął się i odwrócił, zsunął książki z biurka do granatowego plecaka.

 Tord zdmuchnął białą, migoczącą, waniliową świeczkę przed tym, kiedy posłał Tomowi żartobliwe salutowanie.

 ― Branoc, Kittyboy.

 ― Branoc, Starboy

//

 ― Tom! Poczta!

 Anglik głośno jęknął w poduszkę, zanim powlekł po schodach, by odebrać cokolwiek co przyszło.

 Matka minęła go, podszedł do drzwi.

 Mała czarna koperta wystawała z pozłacanej skrzynki na listy.

 Prędko pochwycił ją, zanim wrócił do swojego pokoju, by kontynuować bezsensowną drzemkę.

 Mała, czarna, prostokątna koperta. Nic specjalnego.

 W środku znajdowała się niebieska kartka papieru, całkowicie pokryta błękitnym pismem.

 Drogi Tomie,

Znam Cię, jednak Ty nie znasz mojej prawdziwej tożsamości. Chyba tak będzie najlepiej.

Chyba można powiedzieć, że jestem Twoim tajemniczym wielbicielem. I  kiedy nie mam odwagi, by wyznać to Tobie w twarz, spróbuję to zrobić na papierze.

Powody dlaczego cię kocham

1. Twoje włosy, nienawidzisz ich, ale bardzo je uwielbiam.

2. Twój nieczęsty uśmiech, rozświetla jak gwiazdy.

3. Sposób jak nerwowo bawisz się palcami, gdy jesteś sfrustrowany.

Mogę wymienić takich sto, ale zostawię je na inne listy. Oczekuj więcej.

Wiecznie wypatrując z utęsknieniem,

                                                          S.B

 S.B

 Sara, Sophie, Sally, Sandra, Sonia?

 Podrapał się po głowie, pogłębiając się w myślach, do zidentyfikowania wielbiciela.

 Kto mógłby mu to wysłać?

 Kto był szalenie w nim zakochany?

 Musi o tym komuś opowiedzieć.

 ― Tord? — rozchylił jedwabne zasłony, aby ujrzeć chłopaka, podchodzącego do okna. Usłyszał Toma i natychmiast pospieszył usiąść na parapecie.

 ― Tom. Dobry dzień, racja?

 ― No pewnie. Mogę wyjawić ci sekret?

 ―Oczywiście, co cię niepokoi?

 ― To.

Sięgnął do kieszeni swoich wyblakłych jeansów, ściskając kopertę.

 Delikatnie położył ją na zimnej dłoni Torda. Przyjrzał się jej, przewrócił na drugą stronę parę razy, a następnie przysunął ją blisko do twarzy i oddalił, zerkając na nią pod różnym kątem.

 ― To. Jest koperta.

 ― Otwórz ją, kretynie.

 Ostrożnie przesunął palcem wskazującym po, już otworzonym, zamknięciu i wyciągnął kartkę.

 Przeszył wzrokiem stronę, nim opadła na jego kolano. Oblizał usta, a następnie wybuchnął śmiechem.

 ― Tajemniczy wielbiciel, co?

 ― To nie jest śmieszne!

 ― Urojony, wręcz. Ktoś ma oko na szalonego zaklinacza kotów.

  ― Nie jestem zaklinaczem kotów!

 Jeszcze raz przyjrzał się kopercie, zanim ostrożnie zwrócił ją Tomowi.

 ― Znasz nadawcę?

 ― Nie. Ale mam nadzieję że jest urocza.

 ― Jak płytko. Sądzenie że miłość jedynie bazuje się na spojrzeniach. Moje oczekiwania są o wiele wyższe.

 Tom skrzywił się i wrzucił kopertę do szafki nocnej.

 ― Na pewno jesteś zazdrosny.

 ― Czego? Uwielbienia?

 ― Nie. Tego że ktoś mnie kocha.

 ― Dlaczego powinienem być zazdrosny?

 ― Prawdopodobnie z tego powodu, że  kiedykolwiek nikt cię nie kochał, albo nie sprawił że poczułeś się kochany.

 Tom żartobliwie wystawił język, kiedy wycofywał się na kolanach. Tord bawił się swoim ametystowym pierścieniem i zachichotał.

 ― Haha. To naprawdę zabawne.

― Branoc, Starboy.

___________________________________________________________

― stare chińskie przysłowie mówi... (nieważne).

Lecimy dalej, zapinamy pasy i ... czytamy dalej. Duh, mam nadzieję że nie obrzydło wam moje zbędne pier... ukhm gadanie nie na temat. 

Dear Starboy (tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz