12. Słodkie kłamstewka

1.2K 143 193
                                    


  Tord był bezsilny.

 Leżał na jedwabnej pościeli, zajmował się idealnym zapętlaniem swojego pisma w najnowszym liście, jaki wyśle do Toma.

 Tord kochał Toma od początku. Sposób w jaki się zachowywał wobec chłopaka, zdawał się fajny dla każdego, jednak w prawdziwym obliczu okazywał się potajemnie palantem.

 Nie miał zamiaru wyznać Tomowi kto jest jego prawdziwym adoratorem, jednak oficjalnie umawiali się ze sobą, rozpatrywał sprawę nad wyznaniem swojej prawdziwej tożsamości.

 trzask

Rozbrzmiewający dźwięk roztrzaskującego szkła wypełnił dom naprzeciwko. Tord wzruszył ramionami z małą myślą, że Tom niechcący upuścił kubek z kawą albo talerz. Coś głupiego.

//

 Było około dziesiątej w nocy, kiedy Tord ujrzał znajomą, zakapturzoną sylwetkę, wściekle trzasnęła drzwiami, po czym jak burza wpadła do pokoju.

 jego książę. Tom.

 Tord wsunął list do czerwonej koperty w batoniki. Wsunął go do pierzastej poduszki i powędrował w stronę okna.

 — Wieczór, chłopaku.

 — Tord.

 Cofnął się na nagły, lodowaty ton w jego szorstkim głosie. Za drugim spojrzeniem Tom wyglądał inaczej. Niebieska bluza niemal zakrywała jego twarz, jednak nie mógł przeoczyć niewielkich mokrych strużek spływających po różanych policzkach.

 — Hej, wszystko w porządku?

 — Tak.

 — Na pewno?

 — Tak.

 — Naprawdę nie wyglądasz-

 — Powiedziałem, czuję się dobrze!

 Tord wycofał się w głębię swojego pokoju, bawił się błyszczącą, bajecznie białą lampką.

 — Starałem się tylko pomóc.

 Poczuł ukłucie żalu, pomimo tego odsunął je na bok. Zostając z Tordem mógłby tylko obu ich zranić. Tord bardziej martwiłby się w związku niż on, kiedy by w nim nie był.

 Ostatecznie to było to, co ciągle sobie powtarzał.

 — Tord.

 — Tom.

 — Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi.

 — Tak.

 — To właśnie dlatego zrywam z tobą.

 Tord poczuł, że jego serce rozrywa się na żałosne strzępy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, przygryzał dolną wargę, by przestać się trząść.

 — Ale... ty mnie kochasz.

 — Nie możemy być razem.

 — Chodzi o twojego tatę? Możemy uciec i-

 — Nie, Tord. Nie mogę cię pokochać.

 Kłamstewka. Brudne kłamstewka.

 Tom odczuł wyrzuty sumienia i cierpienie spływające po całym jego ciele, bolesną falą.

 — Nie możemy tego zrobić.

 — Dlatego, że nie jestem wystarczająco dobry?

 Nie. Jesteś idealny. To ja nie jestem wystarczająco dobry.

 — Tord. Po prostu zostawmy ten związek.

 — Nie. Co zrobiłem źle?

 Nic. To tylko ja popełniam błędy.

 — Tord. Dajmy temu spokój.

 — Jestem zbyt dziwny? Jestem taki, jak o mnie mówią? Dziwaczny gej ze spieprzonymi oczami i obsesją na punkcie gwiazd? Niepokochanym świrem?

 — Nie.

 — Masz pojęcie, jak to bardzo boli? Jak wiele łez zmarnowałem na spróbowaniu się zmienić? Jak wiele ran znaczyło moje obrzydliwe ciało, ponieważ nie byłem wystarczająco dobry?

 — Posłuchaj.

 — Nie! To ty mnie posłuchaj! W końcu pomyślałem, że ktoś mnie zaakceptował takim, jakim jestem. Jednak nie. To był zwykły kłamca, zapewniający mnie na najgorszy sposób. Wiesz jak czuję się rozdarty?

 —... nie

 Nie mógł zignorować łez, wypełniających piękne oczy Torda, wylewały się i formowały mokre stróżki na delikatnej, bladej skórze.

 — Tom, spójrz na mnie

 Ten potrząsnął głową, śledził małe tańczące kruki. Kochał Torda.  Ale wszystko co by zrobił, zraniłoby chłopaka jeszcze bardziej. Bardziej niż ból po złamanym sercu. Jeśli nie zostawi Torda, to prawdopodobnie jego ojciec go zabije.

 — Spójrz mi w oczy. Spójrz mi w oczy i powiedz mi, że mnie nie kochasz.

 Gwałtownie ramiona Toma wzruszyły się, kiedy tłumił szloch z zamkniętymi ustami. Odwrócił twarz do Torda.

 Chłopaka, którego kochał.

 Ten, który teraz głośno pociągał nosem, rozpaczliwie wycierał łzy rękawem swojej czerwonej bluzy.

 — Nie kocham cię.

 Tord uśmiechnął się przez bolesne cierpienie oraz płaczliwe drgawki. Pociągnął za różowe zasłony; zanim zasłonił je całkiem wymamrotał ciche pożegnanie.

  — Żegnaj, Tom.

 Tord był bezsilny.

 Z bezsilnie złamanym sercem.

*******************************************************************

Ma ktoś litr chusteczek? Potrzebne natychmiast. Tak to jest jak się kroi (czyta) cebulę.

Jeszcze trzy.

Ps. Sprawdźcie lepiej buędy, mogło się ich tutaj namnożyć.

Dear Starboy (tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz