„Uważaj na nią"

3.4K 132 21
                                    

Minął miesiąc od odejścia Zuzi, Łucji, Edka i Piotra. Kaspian sprawdzał się bardzo dobrze jako król. Zdążył już kilka rzeczy zmienić i naprawić. Natomiast ja, siedziałam w zamku i czułam się w nim jak w klatce, tak samo Orontes. Już jakiś czas temu postanowiłam wyruszyć w podróż do dzikich krain. Potrzebowałam luzu, a nie stałej kontroli strażników, obsługiwania przez służących i tej całej etykiety. Mówiłam o moim planie Kaspianowi, ale on chce mnie tutaj, a po za tym jego zdaniem tam jest zbyt niebezpiecznie, więc postanowiłam wyjechać bez jego wiedzy. Miałam już wszystko gotowe, mapy, broń, koń, pieniądze i żywność. Przez całe życie żyłam w puszczy, byłam pewna, że sobie poradzę.

Nadeszła noc. Strażnicy stali na warcie, Kaspian powinien być w pokoju. Mogłam po cichu uciec. Obok tronu zostawiłam krótki list dla Kaspiana i biały róg Zuzi, którym mógł mnie wezwać. Wyszłam z zamku i poszłam w stronę stajni. Po cichu przeszłam przez plac i ominęłam wrota do zamku. Po chwili znalazłam się w stajni. Wszystkie konie stały spokojnie tylko Orontes skakał po boksie. Nie mógł się już doczekać wyjazdu. Kiedy mnie zobaczył zarżał. Musiałam go uspokoić, bo zwracał na siebie bardzo dużą uwagę i ktoś mógł to zauważyć.
- Orontes! Cicho bądź- zatkałam koniu pyszczek i tupnęłam nogą. Zwierze szybko uspokoiło się i stanęło w miejscu- dobry konik- pochwaliłam go i zaczęłam ubierać. Założyłam ogłowie, siodło i resztę rzeczy. Po chwili byliśmy już gotowi. Wyprowadziłam go z boksu i wsiadłam. Zaczęliśmy iść cicho do wyjścia. Kiedy wyszliśmy ze stajni, zatrzymał nas Kaspian.
- Glor? Wytłumaczysz mi to?- powiedział Kaspian i pokazał mi biały róg. Wiedziałam, że mam kłopoty.
- Kaspian ja muszę wyjechać- zaczęłam spokojnie- czuje się tutaj jak w klatce! Chcę pojechać do moich krain. Chcę je zobaczyć! Życie w zamku nie jest dla mnie- mówiłam bardzo szybko i byłam pełna emocji.
- Możesz jechać- przerwał mi Kaspian.
- Wiem, że się nie zgodzisz, ale no.... zaraz co? Co ty powiedziałeś?- zdziwiłam się, bo właśnie mi się zdawało, że Kaspian się zgodził.
- Możesz jechać- powtórzył król. Szczęśliwa zeskoczyłam z konia i przytuliłam chłopaka. On zrobił to samo.
- Dziękuje- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Uśmiech miałam od ucha do ucha. Puściłam go i wsiadłam z powrotem na konia. Zanim ruszyłam Kaspian złapał mnie za rękę.
- Uważaj na siebie- powiedział- zależy mi na tobie. Jesteś jedną z ważniejszych osób dla mnie na tym świecie. Nie mogę stracić i ciebie- mówił zmartwiony chłopak. Ucieszyła mnie wiadomość o podróżowaniu, ale to co on właśnie powiedział o mnie było lepsze od wszystkiego. Cieszyło mnie to, że jestem dla niego ważna. Przez ostatni miesiąc spędziliśmy dużo czasu i mocno się zaprzyjaźniliśmy.
- Będę uważać- zapewniłam Kaspiana i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak nabrał powietrza i puścił moją rękę.
- Orontes uważaj na nią- powiedział do konia.
- Będziemy uważać na siebie nawzajem- powiedziałam- będę na każde twoje zawołanie- powiedziałam i pokazałam na biały róg, który w każdej chwili mógł mnie wezwać z najskrytszych zakątków Narnii.
- Będę tęsknił- powiedział, na co razem z Orontes'em ruszyliśmy galopem.

——————
Zimne, jesienne powietrze wiało mi w twarz. Orontes jadł resztki trawy na łące, a ja podziwiałam niezwykłe widoki. Minął rok i sześć miesięcy, a ja już zdążyłam objechać całą krainę, poznać wioski i wszystkie stworzenia w nich żyjące. Czułam się tutaj jak nigdzie indziej. Od różnych nosicieli informacji dowiadywałam się o rządach Kaspiana. Okazało się, że bardzo dużo naprawił w Narnii. Byłam z niego dumna i tęskniłam za nim. Chciałam go zobaczyć i znowu spojrzeć w te brązowe oczy. Tęskniłam też za resztą moich przyjaciół. Byłam ciekawa co przez ten cały czas robił Zuchon, Truflogon, Gromojar i Ryczypisk. Już kilka razy myślałam nad odwieszeniem ich i powrotem do zamku Kaspiana, ale za każdym razem kiedy już byłam pewna, że pojadę zaczynała się nowa przygoda.

Nadchodził wieczór, więc wstałam z trawy i podeszłam do Orontes'a, który zajadał się trawą w najlepsze.
- Chodź- powiedziałam do zwierzenia, które gwałtownie podniosło głowę- jedziemy do wioski- na chwilę obecną mieszkaliśmy w małej wiosce u bardzo miłych faunów. Stworzenia w tej krainie inaczej zachowują się, niż te, z którymi się wychowywałam. Były bardziej dzikie i chaotyczne. Jednak podczas polowań i różnych walk były niesamowite i zorganizowane. Walczyły lepiej na nierównym terenie, niż na polu lub łące. Dobrze maskowały się w otoczeniu. A po za walką malowały na skórze i sierści rożne kolorowe wzory. Ja przyzwyczaiłam się do tego i też maluję na ramionach lub twarzy białe i niebieskie wzorki. 

Szybko wskoczyłam na grzbiet Orontes'a i zaczęliśmy galopować. Jechaliśmy dość szybkim tempem przez drzewa, aż do momentu kiedy wjechaliśmy do wioski. Była cała w kwiatach i kolorowych ozdobach. Była to jedna z najładniejszych jakie dotychczas widziałam. Zatrzymałam się obok domu Pana Remus'a i zeskoczyłam z Orontes'a, którego odstawiłam do stajni. Kiedy stanęłam pod drzwiami domu usłyszałam dziwny dźwięk. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Nic tam nie było, tylko chatki, kwiaty, gwiazdy i księżyc na niebie. Wzruszyłam ramionami i znowu odwróciłam się w stronę drzwi. Znowu usłyszałam dźwięk. Odwróciłam się, a dźwięk zaczął być głośniejszy i głośniejszy. Na początku nie wiedziałam co to, ale po chwili rozpoznałam ten dźwięk. Był to biały róg Zuzi.
- Kaspian- powiedziałam i pobiegłam do stajni. Ubrałam szybko Orontes'a i wyprowadziłam. Kiedy wsiadłam zobaczyłam zebraną całą wioskę przed mną. Wszyscy stali uśmiechnięci i wyglądali na szczęśliwych, a ich wzory były kolorowe i radosne. 
- Cieszymy się, że to ty jesteś naszą królową- powiedział Pan Remus i podał mi zdobiony sztylet.
- Nie mogę tego przyjąć- powiedziałam i położyłam rękę na głowie fauna. Orontes tupną i zarżał, a następnie zerkną na mnie. Chyba chodziło mu o to, abym to wzięła. Wiec zrobiłam to co rozkazał mi mój przyjaciel. Wzięłam sztylet od fauna i przypięła do paska.
- Niech służy ci w walce i przypomina o nas- powiedziała wilczyca stojąca przed mną. Uśmiechnęłam się do niej- niech żyje nasza królowa- powiedziała i zawyła do księżyca. Po chwili wszyscy zaczęli krzyczeć „niech żyje królowa".
- Stop- przerwałam im i nastała cisza- nie jestem waszą królową. Jestem tylko namiestnikiem- wytłumaczyłam im i pokazałam odznakę przyczepioną do piersi.
- Masz rację- zaczął Pan Remus- z tytułu nie jesteś królową tylko namiestnikiem, ale dla nas nie liczy się tytuł tylko to co jest tutaj- pokazał na swoje serce, a później na głowę- dla nas i dla wszystkich tak zwanych dzikusów będziesz królową!!!
Po tych słowach wszyscy zaczęli krzyczeć i skakać ze szczęścia.
- Jedź- powiedział faun i pokazał ręką drogę- zostałaś wezwana. Jedź!!!

Ruszyłam galopem i kierowałam się do Kaspiana i reszty. 

——————
No to historia dobiegła końca. Mam nadzieję, że zakończenie wam się podobało.

Ogólnie przepraszam za tamtą długą przerwę i mam nadzieje, że nie jesteście na mnie bardzo źli.

Chcę podziękować wszystkim osobą, które przeczytały moje opowiadanie i dziękuje wam za wszystkie wasze dobre i złe komentarze.

Nie wiem czy napiszę kolejną część tego opowiadania, ale może może kiedyś.

Pozdrawiam i całuje :-*
Wasza happy_maj

Opowieści z Narnii: Książę Kaspian i GloriettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz