VI

186 14 2
                                    

Gerard POV

Idę ulicami Moskwy i rozglądam się dookoła. Bardzo podoba mi się architektura tego miasta, wszystko jest bogate i starodawne.
Ludzie tutaj wydają się dość przyjaźni, choć trochę zapracowani. Uśmiecham się do nich życzliwie, kilku z nich prosi o zdjęcia i autografy, kilku pozdrawia mnie kiwnięciem głowy czy machnięciem ręki.
Obok mniej chodnikiem kroczy dumnie popielaty kot, klękam więc koło niego i zaczynam go głaskać. Zwierzę mruczy i mruży oczy; jest zadowolone.
Nagle zrywa się i biegnie w małą uliczkę prostopadłą do tej, po której teraz idę. Podnoszę się i bez namysłu biegnę za kotem.
Zwierzak znika mi z pola widzenia, rozglądam się po terenie, ale jedyne co widzę to śmietniki i obdrapane, zniszczone budynki.
Jednak po chwili przede mną pojawia się ogromna postać, wyższy ode mnie, umięśniony mężczyzna.
Pyta mnie o coś po rosyjsku, a ja próbuję językiem ciała pokazać mu, że nie rozumiem, co do mnie mówi.
Ten patrzy na mnie, widać, że jest wściekły. Zaraz potem uderza mnie niepostrzeżenie w twarz, pięścią, z całej siły, i ucieka.
Zanim dociera do mnie, co się właśnie stało, jego już nie ma. Dotykam miejsca, gdzie zostałem uderzony i czuję opuchliznę. No pięknie!
Postanawiam wrócić do hotelu i obłożyć twarz lodem. Albo zjeść lody na pocieszenie. Albo oba.
Kierowca autobusu patrzy na mnie zmartwiony, a ja uśmiecham się do niego smutno. Kupuję bilet i siadam z tyłu, przy oknie. Autobus jest prawie pusty, o tej godzinie ludzie są jeszcze w pracy.
Wysiadam i od razu kieruję się szybkim krokiem w stronę hotelu. Zamykam się w pokoju i patrzę w lustro.

- Wyglądam jak zmora - jęczę sam do siebie, oglądając podbite oko z każdej strony.
Wyciągam z zamrażarki worek z kostkami lodu i przykładam je do twarzy. Chłód koi ból w niewielkim stopniu. Lepsze to niż nic. Kładę się na łóżku i włączam telewizor. Skaczę po kanałach, ale nic nie jest wystarczająco ciekawe.
Kończy się na tym, że przez kilka następnych godzin oglądam Jasia Fasolę i śmieję się sam do siebie.

miłość na boisku // ramos x piqueWhere stories live. Discover now